Dzisiaj bedziemy sie bawic w kaznodzieje, psychologa i psychiatre. Co se bendziemy zalowac?
Ale zabawe zaczynamy od problemu, bo kto bez problemu szuka porady? Bez problemu nie ma zabawy.
Spotkalo mnie swinstwo. Okropne. Prawie jakby mi przyjaciolka chlopaka na dzien przed balem maturalnym ukrada.
Nie podam szczegolow, bo to jak krecenie nozem w swiezo gojacej sie ranie, ale spoko, monsz jest czysty, przyjaciolki tez, to nie o nich historia.
Nie podam szczegolow, bo jeszcze powiecie mi, wiesz bierz siekiere i poucinaj im te glupie glowy, a ja jeszcze was poslucham. :P
Historia troche taka jakbyscie brata zaprosili na wlasny slub, brata co mieszka blisko, nie musi isc na piechote z Indonezji, do tego ma byc swiadkiem. A tu nagle na 2 dni przed slubem okazuje sie, ze brat jedzie na ryby, bo w koncu weekend bez ryb to weekend stracony, tuz przez ceremonia wsiada na rower, bierze wedki i swieze dzdzownice i jedzie ta polna droga hen, a wy stoicie, patrzycie, oczy przecieracie bo to jakby wam pan mlody uciekl sprzed oltarza. Takiego numeru to by sasiad nie wykrecil, a co dopiero rodzina.
Nie chodzi o szczegoly. To tak jak w serialu "Labirynt" gdzie zawsze pisali na koncu, ze wydarzenia sa przypadkowe. Niestety rana jest juz prawdziwa. I takiego bolu rozczarowania drugim czlowiekiem jeszcze nie przezylam i zadne szczere zwierzenia najkochanszym adoptowanym siostrom nie pomagaly. Nie pomagalo, za zamiast tego brata co pojechal na ryby pojawily sie inne wspaniale i bliskie osoby, bo przyroda lubi rownowage, wiec jedno swinstwo wyrownywalo tyle fajnych ludzi i wina i w sumie super uroczystosc, ale niestety bol w plucach trwal i nie dalo sie tego swinstwa przelknac ani winem, ani golabkiem.
Az spotkalam sie z amerykanskimi kolezankami (mamy taka dziwna grupe czterech dziewczyn, dwie wierzace, jedna ateistka, jedna pastorka, poznalysmy sie przez dzieci, a teraz same robimy sobie babskie spotkania, bo nikt kobiety nie zrozumie tak jak inna kobieta). Postanowilam otworzyc te schowana we wlasnej trzewi puszke Pandory, mamy w koncu na skladzie nauczycielke, lekarke i pastorke to se mysle, oszczedze na psychologach. Wiedzialam, ze pastorka powie o mocy wybaczenia itd itp, a ze swietna i szalona z niej kobieta wiec ciekawa bylam tego kazania, ale to co ona wymyslila przekroczylo moje najsmielsze oczekiwania.
Uczyli nas "kto jest bez winy niech rzuci kamieniem", ale ona zrobila z tego niesamowily urzytek. Powiedziala mi, kazdy ma na swoim koncie gorsze momenty, jak nie w tym 10-leciu to w poprzenim. Przypomnij sobie mlodosc, dziecinstwo, komu zrobilas swinstwo, tam przenies te dzisiajsze zle uczucia.
To se mysle i przypomniala mi sie moja kolezanka z sasiedztwa, imie zmienione, Marysia. Marysia byla 2 lata mlodsza, bardzo zdolna, wesola, ale zezowata. I ja ktora sie z nia prawie wychowalam tego zeza nie widzialam, widzialam tylko fajna dziewczyne, ale czasami bolalo mnie, ze inni tego zeza widza i jej go wytykaja, jakby to byla kwesta wyboru czy zlosliwosci. Marysia tez przez te uwagi spostrzegawczych tracila zaufanie do ludzi i gdy niewinnie dzieci sie nas pytaly "chcecie sie bawic w chowanego" Marysia odpowiadala "moge, ale bez laski (uaski!!! :P)". Ile ja sie musialam z nia nawalczyc, ze nie musi dodawac tego "bez laski", ze oni nie maja ukrytych zlych zamiarow. Teraz dopiero widze, ze ta postawa nie wiziela sie z powietrza. No, ale do mnie Marysia miala pelne zaufanie. Bylam jej body gardem, a ja naprawde bardzo ja lubilam. Czasami troche mi roznica wieku przeszkadzala, bo 2 lata w tym wieku to jak 40, ale zazwyczaj nie bylo prolemu. Kiedys mama Marysi wpadla na pomysl, ze moze pojechalybysmy razem na kolonie. Pomysl wydawal sie bardzo dobry. I tutaj niestety nie spelnilam sie jako opiekunka/ kolezanka/ powierniczka. Nasz autobus z miasta P dojechal do miasta L i tam nastapila przesiadka kolonistow. Wysiedlismy z naszego autobusu, a w tym nastepnym miejsca byly juz przerzedzone. Nie bylo dwoch wolnych i tak sie rozgladaysmy gdzieby tu usiasc. Nadle 3 wesole dziewczyny w moim wieku wybraly mnie z tej garstki zagubionej, ze kolo nich jest wolne miejsce. No nie wezme Marysi na kolana, poszlam, zobaczymy sie na miejscu. Ale jak juz jechalam z tymi dziewczynami pol dnia przez ten kraj, przez kazda wioske i kazde miasto, jak juz kazdy kazdego poczestoweal landrynkom/ agrestem/ herbata z bidonu/ wafelkiem price polo, jak juz kazda kazej pokazala kolekcje zdjec legitymacujnych kolezanek z wpisem na odwrocie "tak mnie namalowal swiat gdy mialam 11 lat" to troche sie zzylysmy i gdy postawili nas przez namiotem wojska polskiego z pryczami na 20 osob to zaklepalysmy je sobie obok siebie. I wtedy przypomnialo mi sie o Marysi i przedstawilam ja moim nowym kolezankom, ale one spojrzaly na nia z taka pogarda, ze nie, kochana, ona do nas nie pasuje, wszystkich potencjalnych chlopakow do tanca na dyskotece nam odstraszy. Nie nadaje sie. I ja, niestety, nie stanelam po jej stronie. Oczywiscie wyrzuly sumienia smazyly sie we mnie jak swieza watrobka na cebulce, az w koncu nie wytrzymalam, zostawilam te nowe kolezanki i poszlam do tej starej, od dziecka mi znanej Marysi i ona powitala mnie z otwartymi ramionami. Potem poznalysmy inne fantastyczne dziewczyny i moge powiedziec, ze byla to jedna z lepszych kolonii.
Kolezanka pastorka powiedziala, ze kazdy na w sobie jakis brud i kazdemu kiedys jego swinstwo zostalo wybaczone, wiec ty teraz nie kis tego w sobie, nie hoduj zlej energii, tylko wybacz, bo co masz sie meczyc? I wiecie co, teoretycznie to samo powiedziala moja mama, to samo mogla powiedziec pani w kolejce na poczcie czy w Starbucksie, nawet ja sama moglam sobie te same zlote rady podsunac, ale w kontekscie tego swinstwa z przeszlosci to nabralo zupelnie innej sily. I myslalam o tej Marysi, ktora rozczarowalam i myslalam o tym symbolicznym bracie co pojechal na ryby i wszystko, cala ta zlosc, bol w klatce piersiowej, noz w plecach, dziura w sercu i mozgu, rozczarowanie drugim czlowiekiem zupelnie ze mnie splynelo.
I tak w tej terapii doszlismy do konca.
I podaje to jako kolo ratunkowe, przepis jak zyc i pomino podlozonej swini, nie dac sie utaplac; jak zyc i nie zostac rozgoryczona, zgoszkniala staruszka. Dla mnie byla to zdecydowanie jedna z lepszych porad.
Bardzo dobra porada!
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że Cię coś takiego spotkało i popsuło święto...
Jednak z tą Marysią to Twoje sumienie popchnęło Cię w dobrą stronę i szybko sytuacja została naprawiona.
Ja też mam taką sytuację, kiedy wiele lat temu (ale byłam już dorosłą osobą) zabrakło mi odwagi cywilnej i czasem wraca w mojej pamięci ta sytuacja i sama do siebie mam żal, choć osoba, o którą nie zawalczyłam nigdy do mnie żalu nie miała.
Racja śięta
OdpowiedzUsuńkażdy ma na sumieniu taką historię, za któą się wstydzi
czasem bardzo niż bardzo
nawet w tak banalnej dla mnie sytuacji jak wsparcie choprego w chorobie - dopóki sama nie zachorowałam byłam beznadziejna!!!!
dlatego nie oceniam, nie segreguję koleżanel wg. tego jak sie zachowały jak zachorowałam
ale doceniam te, któe umiały
może to jest droga
nie ganić
ale doceniać
Już myślałam, że wyspowiadasz nam się tutaj z jakiegoś ciężkiego aczkolwiek ciekawego grzechu, jak na spowiedzi. Moźe innym razem???
OdpowiedzUsuńTo co napisałaś jest takie mądre! Ja ostatnio czuję pokłady złości do kogoś, kogo kocham i jakkolwiek przerabiam to sobie w mojej łepetynie, to złość pozostaje. A przecież święta nie jestem i gorsze rzeczy wyprawiam. Czemu uczucia nie chcą słuchać się logiki???
to chyba potrzebuje czasu
Usuńja mam ostatnio dużą łatwość usprawiedliwiania innych ludzi
każdy popełnia błędy
ale chyba ważne jest też, co robi z tą wiedzą - o kurna, źle zrobiłem!
ja też jakoś złagodniałam, mam wrażenie, że trochę to z wiekiem przyszło, a trochę z chorobą
UsuńA ja nie moge znalesc usprawiedliwienia i nikt ze znanych mi osob nie potrafi tego usprawiedliwic. Wtedy jeszcze trudniej jest sie pozbyc tej tej zolci, dlatego ciesze sie, ze takim dziwnym sposobem mi sie to udalo.
UsuńIza, mnie to troche zajelo, nie ze ona to powiedziala i to tak rach ciach ciach splynelo, ale gdy wrocilam do domu to to sobie przetrawilam, z szafy wyszla Marysia, i jakos bardzo mi to pomoglo.
Olga, ja to mam wrażenie takiej dwoistości - z jednej strony jestem łagodniejsza, a z drugiej strony, jak ktoś gada byle co, stawia na piedestale mierne rzeczy , to mnie to mierzi i mam łatwość wychodzenia z takich relacji
UsuńIza, czy sugerujesz, ze bylo za malo ciekawie. :PP
UsuńRybenko, tak, jak najbardziej tak!!
UsuńNo wiesz Lola, w sumie nie wiem, co ludzie mówią na spowiedzi :ppp
UsuńOlga, choroba zmienia człowieka
Usuńwg mnie - na lepsze!
A bo czasem trzeba isc nieco pod prad, zeby nastepnego dnia bez obrzydzenia spojrzec sobie w oczy w lustrze. ;)
OdpowiedzUsuńto prawda, bo tak naprawde wcale nie chodzi o tego ktory nas zranil. Wbrew pozorom idzie nam o to aby czuc sie dobrze z wlasnym sumieniem.
Usuńsumienie to potezna broń
UsuńA ja z innej paki, z nerwów. Zawsze takie wiadomości to tylko w TV. A tu nagle słyszę syreny policyjne, chyba z dziesiątki aut policyjnych przez prawie pół godziny i automatyczny telefon ze szkoły, że wszystkie szkoły w moim mieście są na lockdown. Dzieci nie wychodzą ze szkół, nie można ich odebrać, autobusy będą spóźnione. Uff. Już po wszystkim. Podobno już bezpiecznie.
OdpowiedzUsuńIza, z jakiego powodu ta blokada? jakieś zagrożenie?
Usuńależ się nadenerwowałaś...
u nas kiedys tez bylo. I bym nawet nie wiedziala, ale koleznaka starszej zadzownila do mnie z komorki z rykiem, ze sie boja, ze mam po nie przyjechac. Starsza spokojna jak ogorek, ale jej kolezanka przechodzila zawal. Wiec jade, parze, a tu samochody na srodku ulicy porzucone, matki biegna do szkoly i placza, to ja tez biegne i placze i mysle, ze starsza cala, ale co z mlodsza???
UsuńOkazalo sie, ze jakis dzieciak zostawil gdzies swoje pudelko na lunch na ktorym bylo napisane "nie dotykac bo wybuchnie". Oczywscie przepisy takie, ze wszyscy wszystko musza traktowac powaznie Oglosili lockdown, dzieci caly czas myslaly, ze to tylko cwiczenia, ale jak wyszly z klasy i zobaczyli wozy policyjne, to nagle ktos gdzie zaczal mowic, ze widzial krew, ktos nie mogl znalesc brata, wiec uznano, ze zostal zabity i tak poszla fala paniki.
Lola! "DDDD
Usuńnie wiem, smiac się czy panikować :pppp
u nas kiedyś, w Belgii , tez byl lockdown
nie do końca nieuzasadniony
na sąsiedniej ulicy jeden gościu zadźgał nożem drugiego i zwiał
i szkoła jak się dowiedziała, zrobiła lockdown
i ja miałąm poczucie , że dobrze zareagowali
ale Antek się przestraszył, bo dwa razy jakby to zrobili, za drugim już nikomu nie było do śmiechu
Iza, napisz, co się działo?
Usuńojej! panika najgorsza!!! :(
UsuńNiby mieszkam w bardzo bezpiecznej dzielnicy ale... Z tego co wiem to policja goniła uzbrojonego kogoś po całym mieście, ten ktoś musiał być niezłym ziółkiem skoro całą lokalną policję postawili na nogi. Dla bezpieczeństwa pozamykali wszystkie szkoły i nie pozwolili autobusom (school busom) wyjechać z zajezdni, bo pora akurat była. Już po wszystkim, jedynym poszkodowanym i postrzelonym okazał się ten uciekający przed policją. Moi chłopcy właśnie dotarli do domu :)
Usuńufff
Usuńdobrze
a najważniejsze - procedury zadziałały!
ufff
UsuńNo i nie wiem co powiedzieć, Lola ;)
OdpowiedzUsuńi co teraz, Melu? :P
UsuńNo nie wiem, Lolu ;P
UsuńRaczej rzadko taki stan mam ;))
To może zaśpiewasz, skoro nie wiesz, co powiedzieć?
Usuńcienszki temat zapodalam. To moze dobrze, ze nie jest ci bliski. ;)
UsuńLola, tego nie powiedziałam ;)
UsuńIza, śpiewać uwielbiam ;)
a umisz?
UsuńKiedyś umiałam lepiej ;pp
UsuńLola,sorry ale naprawdę pamiętasz ''Labirynt" ;)) ?
OdpowiedzUsuńNo pewnie! Ogladalam z zapartym tchem. ;))
Usuńteż nie kce mi się wierzyć!!!
UsuńNo,ja też:)) To był pierwszy polski serial ...sensacja:)))
UsuńDawał czadu....;p
NO!!!
Usuńzdrady, te rzeczy!!
jak w Modzie na sukces, nie przymierzając :pp
i samo zycie pokazywal! ;)
UsuńBo Izaura i ptaki ciernistych krzewow, to jednak nie to samo co nasze wlasne zdrady i romanse.
Lola, Ty to jesteś patriotka jednak ;ppp
UsuńO czym był Labirynt? Nie umiem se przypomnieć.
UsuńO!
Usuńcudze kfalicie
swego nie znacie!!
"Labirynt" czy "W labiryncie"?
UsuńAkcja ma miejsce w laboratorium, ale fszystko jest lepsze, bo moj ojciec pracowal w laboratorium to mialam porownanie, u nich wszystko bylo biale, a tam panie w serialu kitelki zotle, a plytki turkusowe. Az sie chcialo takie do kuchni. :P
UsuńA najlepiej ustawiona byla ta rodzina co miala stuardesem. ;)
Mela, osobiscie najbardziej lubilam Powrot do Edenu. ;)) Ale ty za mloda jestes aby to pamietac. :P
W Labiryncie. :P jaka panie czepliwa. :PPP
Usuńa ja Dynastie!!!!! :ppp
UsuńHa! I tu się mylisz! :D
UsuńPowrót do Edenu z mamą oglądałam i ptaki ciernistych krzewów tez! :DDD
Faktycznie! Zapomnialam o Dynastii! :))) Mialam nawet z nimi przypinki kupione na wycieczce komunijnej do Czestochowy. :DD
UsuńMela, no cos ty! Chyba bylas wtedy przy piersi. :PPP
trochę się rosczarowauam, że ten Richard woli kuopcuuff
UsuńI dynastię też oglądałam jak miałam 10 lat! Z mamą ;ppp
Usuńja z mamom to Modem na sukces!
Usuńjak wyjechałam, to zobaczyłam, ze w innych tiwi som odcinki tysiąc napszut
i jej zdradzauam ciong dalszy ;pp
Nie wiem ile lat miałam jak oglądałam powrót do Edenu i ptaki ciernistych krzewów
UsuńAle pamiętam ze dynastię oglądałam jak miałam 10 lat :)
Czekaj, przypinka byla jednak z Rebeka Gilins. Eden byl wczesniej.
UsuńDynastia to ja juz prawie podstawowoke konczylam
Mode na sukces chyba kurna przegapilam.
Pamietam jak moj brat cierpial gdy ogladalam "Santa Barbara". :PP
jeszcze byua Isaura!!!!
UsuńI jeszcze w kamiennym kręgu było ;P. Też z mamą oglądałam :)
UsuńMody na sukces nie oglądałyśmy
moda na sukces jest kultowa
Usuńobejrzałam kilkaset odcinkow z kilku tysięcy
i ta bruk z tym ridżem
no
taka sytuacja
Nie oglądałam ale sytuację bruk z ridżem znam... od dziadka ;pp
UsuńDziadek był fanem ;pp
o matko, a ja chodzem taka niedoinformowana. ;))
Usuńaaa
Usuńufff
to najważniejsze
ja też tylko tyle wiem
po 10 latach serialu nie mogłam się nadziwić, że lone siem nie zmoienili!
A no zagraniczne to ja też oglondałam:)))
UsuńWszystkie te które wymieniacie i jeszcze pamiętam na regionalnej naszej tv leciał pierwszy serial wenezuelski (chyba) w latach 90-91- RÓŻOWA DAMA -kurczak jak mi się ten serial podobał,jaki zakręcony w intrygi:))))
a Moda na sukces w Polsce już nie leci;/
Usuńbyło jeszcze rado romans:))
Usuńbo Moda na sukces chyba już nigdzie nie leci
Usuńsiem zbuntowai i zamkli
Radio romans to mama oglądała sama ;pp
UsuńA kto pamieta "polnoc polodnie", albo "tylko Manhatan"? Koleznaka wtedy wyemigrowala do Stanow do NY i wszystkich pytala o ten serial i nadziwic sie nie mogla ze nikt nie znal. :P
Usuńpółnoc południe to super był!!
UsuńTylko Manhattan ! uwielbiałam ten serial
UsuńPólnoc - południe no kalsyka:)))
O, teraz mnie siem przypomniało. Labirynt, laboratorium, a wszyscy zagmatwani w jakieś prywatne romanse, nawet ciąża jakaś tam była.... Faktycznie to był jeden z tych pierwszych polskich seriali, co to Polacy mogli się utożsamić.
UsuńPółnoc- południe nie wolno mi było oglądać ;ppp
UsuńPółnoc-Południe, jakiż to był wzruszający film!!! :)
Usuńa co do Tylko Manhattan - to mam nawet zdjęcie, gdzie koleżanka się z tyłu wpisała: kochanej Maxi Amberville - Aśka :) :) Bo uznały, że jestem to tejże maxi podobna - aż boję siew sumie pomysleć w czym :) :)
A pamięcie Beverly Hills 90210? :)
No pewnie!!! Najbardziej podobal mi sie Dylan. :P
UsuńMela, to skandal! Moi zazwyczaj nie pozwalali nam ogladac filmow wieczornych i tylko podpatrywalismy z bratem w korytarzu, aby potem wstydu w klasie nie bylo, ale przy Izaurze nastapila wiekopomna chwila, i nie ze wzgledu na wartosci poznawcze serialu, ale mojej mamy koleznaki, ktorych corki opowiadaly mi z wypiekami cala tresc z dialogami, przekonaly moja mame, ze Izaure kazde porzadne dziecko musi zobaczyc. ;)) Kto za mlodu nie ogladal Izaury ten za starosc bedzie lajdakiem. ;)
I u mnie był zakaz oglądania filmów po 20;/
UsuńI pamiętam straszną niesprawiedliwość, że jak kiedyś pozwolili oglądać pół żartem pół serio to mój brat też mógł, choć miał 3 lata mniej!!
Lola, mnie się wierzyć nie chce,ze ty taka "stara" jesteś :DD
UsuńLola, no skandal, ale muszę podpytać dlaczego akurat północ-południe nie wolno mi było oglądać.
UsuńMoże późno był emitowany? Albo jakieś drastyczne sceny? Albo nie daj boże- miłosne? ;ppp
Beverly Hills, oglądałam i też najbardziej lubiłam Dylana :D
ależ tak, Kirstie Alley się miziałam z Patrysiem Swayze o ile pamiętam :)
Usuńco do Beverly to mnie bardziej zdziwiła mamcia mówiąc - no, ta aktorka co miała taką krowią urodę i grała w tym filmie z Beverly, który ogladałyście w szkole :) :)
że też pamiętała. :)..... choć zgadzam się, że Donna miała krowią urodę :) :)
Pamiętam wszystkie te seriale, o których piszecie!
UsuńJakie to były cudne czasy!!!!
Pamiętam, jak na Dynastię leciało się z podwórka... nie ważne czy upał, czy skakanie w gumę, czy środek zabawy z doktora ;) - Dynastia leciała, cza było przerywać i lecieć ;)
dzisiaj nie lubię przerywać ;)))
taaa... :) wtedy to miał człowiek szacunek do telewizji :) :)
Usuńpamiętam, że jak byłam na obozie w wakacje to była jedna dziewczynka, której matka pisała listy po każdym odcinku Dynastii i Mody na sukces opisując jej scena po scenie :)
:PPP
Usuńa ja pamietam jak w szkole omawialismy na przerwach Izaure. I nawet byly o niej pisenki. :)
Z seriali to ja kilka lubię.
OdpowiedzUsuńa ktore? ;)
UsuńKochana Lolu
OdpowiedzUsuńroznica miedzy historia z Marysia i bratem z wendkom ma jednak jedna niezaprzeczalna roznice. Marysi ktos naprawil poczucie rozgoryczenia, a brat jeszcze sie nie zorientowal ze zrobil zle. I pozostaje czekac? chyba tak, ale w miedzyczasie rana boli, jontrzy sie, krwawi czas plynie az sie zagoi. a p rzy tym - tak mnie sie wydaje rana Marysi byla jak drasniecie.
A nie zadalas sobie pytania ze te ryby to tylko pretekst moze, a powod lezy glebiej?
oczywiscie ja moge tylko domyslec sie jaki to byl bol bo sama jestem mietka ale ciesze sie ze masz pastorke i ze podzielilas sie czyms bardzo potrzebnym.
❤️❤️
Mądraś Lamek:**
UsuńTak i mi chodzi po głowie.
Lola -jak dobrze, że nie ma już tego bólu w piersiach:***
ponoc najlatwiej i najbardziej ranimy tych ktorych kochamy
UsuńMisia gadam z doswiadczenia
takie madrosci w sumie niepotrzebne
:**
Lamio, niestety wydaje mi sie, ze te ryby to takie postrzeganie zycia przez czubek wlasnego nosa i to w sumie pasuje mi do tej osoby. Wiem, ze historie roznia sie kalibrem, ale chyba nie idzie o oko za oko, idzie bardziej, aby zauwazc, ze nam tez kiedys swinstwo wybaczono. A wybaczyc nie znaczy zapomniec, moje oczekiwania wzgledem rybaka bardzo sie zmienily. Gdyby to byla slaba znajomosc to nie byloby o czym mowic, ale ze jest to rodzina, swoim fochem ranilabym wiele zupelnie niewinnych osob dookola, typu nasze dzieci, ktora sie bardzo lubia.
UsuńRybak wyslal szybkie przeprosiny, na ktore chcialam zareagowac impusywnie i odpisac mu jak nalezy, ale monsz mnie powstrzymal,bo stwierdzial, ze jeszcze zmieni zdanie i przyjdzie robiac laske i zepsuje nam impreze. Albo ja pod kosciolem bede sie z nim szarpac za wlosy. :P
ha
Usuńczyli goopio mu bylo
i dobrze mu tak!
przyjdzie robiąc laskę?????? jeżu z kolcami, co si ew tej Ameryce wyprawia :) :) *
Usuń* dobrze mówił prof. Bralczyk, że to zasadnicza różnica, czy zrobisz komuś laskę czy łaskę:) :)
:PPP
Usuńjak czytalam to co napisalam, to moment w ktorym Marysia powiedziala, ze moze sie bawiac w chowanego, ale bez laski zabrzmialo dwuznacznie. :P
Ja po nocy jeszcze takie mam przemyślenie
OdpowiedzUsuńczłowiek popełnia błędy. I za nie odpokutuje o żałuje. Czy tylko dlatego że zrobił kiedyś coś złego ma być wyrozumiały?
Wyobraź sobie młodą dziewczynę którą uwodzi straszy przystojny facet. Żonaty.
Czy ona potem będąc mężatką powinna pozwalać mężowi na skoki w bok bo sama nie jest bez winy?
Chyba to tak nie działa
Tu nie chodzi o przyzwolenie, a o wybaczenie.
UsuńPlanuje powazna rozmowe z rybakiem, zeby wiedzial, ze nie robi sie ludziom takiego swinstwa. Wybaczajac pozbywam sie tej zolci, ktora tak naprawde najbardziej mnie meczyla i to bylo podwojnie nie w porzadku, bo nie zrobilam niczego zlego, a to mnie najbardziej bolalo. Dzieki swiadomosci, ze kiedys mnie wybaczono, udalo mi sie zalatac te dziure w plucach.
A z tymi zdradami to polecialas. Nie wiem, w takie sprawdy naprawde ciezko mi sie wczuc. Na pewno nie chodzi w tym oko za oko, kopnelam niech mnie kopna, zdradzilam niech mnie zdradza. Nie chodzi o to, aby to sie na koncu wyzerowalo.
Wybaczyłaś, ale...
OdpowiedzUsuńJa mam tak z teściami. Data naszego ślubu im nie pasowała, bo wybierali się do koleżanki na imieniny. Przyszli, ale... Wybaczyłam? Tak. Ale im tego nie zapomnę, bo nie umiem. Oni nie przeprosili do teraz a minęło prawie 9 lat. Nie chodzi mi o moją urażoną dumę, ale o to, że najzwyczajniej w świecie zrobili krzywdę własnemu synowi. Poza tym nie pozwalają zapomnieć, bo w ten sam sposób zachowują się przy jego imieninach, urodzinach i tego typu imprezach, ale jak coś jest do zrobienia i potrzebują pomocy, to wiedzą gdzie zadzwonić. Tamto wybaczyłam, ale ciągle są nowe sytuacje tego właśnie typu. Jak sobie z tym rozgoryczeniem poradzić? Masz na to jakąś receptę?
znam taką sytuację
Usuńdorosły syn chce się ożenić, ojciec z jakiegoś powodu jest przeciwny I nie przychodzi na ślub, (ale żona I reszta rodziny tak )
ten człowiek po 50 latach małżeństwa , majac ponad 70 lat ciągle cierpiał z tego powodu...
hehehe :) psycho, pomyślałabym, że mamy tych samych teściów, tyle, ze moi NIE przyszli na ślub cywilny, bo jak ujęli dyplomatycznie "NIE OPŁACA im się tak wcześnie". przyjechali na sam kościelny, ale nawet bez kwiatów, nie mówiąc oczywiście o jakimkolwiek prezencie - widać też sie im nie skalkulował :) Za to świetnie im poszła kradzież naszego zwrotu podatku, który nie wiedzieć czemu przyszedł przekazem pocztowym na ich adres (małż był tam wcześniej zameldowany), a nie na konto, ani też nowy adres, który podał... To rzeczywiście kiedyś wkurzało oraz bolało - ze względu na małża, bo ja mam, brzydko mówiąc, wybejane na to :)
UsuńI tak, mam receptę - po prostu unikam. Widuję się z nimi głównie z okazji pogrzebów, rzadziej ślubów. Może to nie jest uniwersalna recepta, ale u mnie świetnie siesprawdza
aLusia
Usuńa jak to wszystko znosi twój małż?
Rybeńko, nie wiem jak to znosi małż aLusi, ale mój normalnie. Dorastał w takim domu,jest do tego przyzwyczajony i innych rodziców nigdy nie znał. Może dlatego związał się emocjonalnie tak bardzo z moimi. ALusia możemy sobie rękę podać. Ja się nie odzywam do nich zbyt często, mój mąż też z resztą nie. Mnie to rybka ze względu na mnie, ale jak słyszę jak mówią do mojego męża, to mnie szlag trafia. Kiedyś nie wytrzymałam i jazdę zrobiłam. Podziałało na krótko. Wenszyk mówi "Nie warto się przejmować". Ma rację:)
Usuńto naprawdę trudne musi być
Usuńmatka męża mego najdelikatniej mówiąc miała kłopot z akceptacją mojej nieskromnej osoby. Nie szanowała mnie, zresztą , wiadomo, nacierpiałam się. Ale bardzo kocha mojego męża i dla niego stara się być jak najlepsza, teraz nawet nasze stosunki sa bardzo poprawne ( odkąd się postawiłam).
dziewczyny, moj rybak to mala plotka przy waszych tesciach.
UsuńMP, moze oni tez gdzies kiedys w dziecinstwie zostali poranieni przez swoich rodzicow? Skonfrontowaliscie ich kiedys? Dlaczego wam takie swinstwa robia? Dobrze, ze wezyk umie sie odciac.
moje teście takie nie są, nigdy mnie nie obrazili, nie zlekceważyli...ale...
Usuńale ja mam ogromny problem z moimi uczuciami do teścia!! chiny ludowe nie potrafię pozbyć się negatywnych uczuć co do teścia! za to co robił i robi! Bo robi to nadal!!!!
Lola taki mają sposób bycia. Oni i reszta świata. Im się należy, my możemy zrezygnować z jedynego planowanego wyjazdu na weekend podczas całych wakacji, bo oni jak co tydzień wyjeżdżają na ryby (nazwałabym to raczej "pochlać na świeżym powietrzu") a do babci trzeba podjechać zakupy zrobić. Ostatnim genialnym pomysłem teścia był telefon do Wenszyka "Przyjdziesz nam dzisiaj obrać ziemniaki, bo Łukasz (Wenszyka brat mieszkający ze swoimi rodzicami) zapomniał". Ani pytania czy może, czy nie mamy planów. Stwierdził suchy fakt. Pominę to, że Łukasz siedzi z dupą przed kompem a oni dzwonią i Leszek ma przyjść a) pomóc przewieźć pralkę dla babci (przecież to nieważne, że mieliśmy przeprowadzkę i trzeba było kartony rozpakowywać) b) przenieść betonowe bloczki pod ich domem... mogłaby tak długo. Im się należy. Oni są centrum wszechświata, rozumiesz...
UsuńMP, a to oni sobie ziemniaków obrać nie potrafią?????????
UsuńPotrafią,ale po co, kiedy im się nie chce? Oni mają tyyyyle ciekawych zajęć przecież. Uwielbiam też telefony ok północy "Śpisz?" Raz się wydarłam "Już k*rwa nie!" Co do naszego planowanego wyjazdu, to mamy ogromne wsparcie ze strony moich rodziców. Teściowie powiedzieli "Jak wam się nie uda to my was ściągać nie będziemy". To był ich jedyny komentarz. Wonsz stwierdził, ze się wściekają, bo do kogo będą dzwonić jak będą potrzebować że zacytuję "chłopca na posyłki". Nie zaprzeczę, bona to wygląda...
Usuńno to sorry, ale oni to chyba normalni nie są!!!!
Usuńwspółczuję ci, Mały
Tam chrzanić mnie Mamma! Ja współczuję mojemu mężowi.
UsuńO matko! Moze dlatego taka dobra zona mu sie trafila, zeby w przyrodzie byla rownowaga. ;)
UsuńBardzo wspolczuje. Zeby wybaczyc chyba musialabym ich uznac za psychocznie niedorozwinietych. To samo Mamma z twoim tesciem. :///
Wcale taka dobranie jestem. Ryknę czasem i wredna bywam, tyle,że on odporny bardzo:) I krzywdy mu zrobić nie dam, bo to mój on!:D
UsuńAle przez porownanie z rodzina na pewno bardzo cie docenia. ;)
UsuńBardziej niż bardzo:) Czasem aż mnie ta jego miłość i zapatrzenie we mnie zawstydza.
Usuń:) moja tesciowa czesto serwowala zupy w puszkach, wiec teraz mimo, ze mizerna ze mnie kucharka, monsz docenia kazdy zapodany pocilek i cieszy sie, ze to nie zupa z puszki. ;)
UsuńPsycho, toż ja bym mogła wszystko to samo napisać, moze bez ziemniaków, bo trochę daleko!!! ale jak trzeba było odśniezyc, to dzwoniła pinda do małża, choć jej drugi, święty synuś z nią mieszkał!!!!! a małż miał jechać 40 km, żeby to zrobić!!!!
UsuńI mój też się bardzo związał z moimi rodzicami, troszczy się, pomaga - ale sam to proponuje! najpierw to mu chyba było strasznie smutno, bo zobaczył, jacy mogą być rodzice, a on takeigo standardu in plus chyba nie znał...
A, i ja się nigdy, przenigdy na nich nie wydarłam. gdyż ponieważ, jak kazała mi moja ciocia, wielka dama, ja zawsze MUSZĘ być damą, zwłaszcza w kontakcie z takimi ludźmi :) choć raz, jak zadzwonili znów 6 rano - jestem przekonana, że robili to złośliwie, to odebrałam ja i powiedziałam, że ponieważ nie mamy płaszczyzny porozumienia to ja proszę, żeby nigdy już z tego numeru nie korzystali. A potem zmieniliśmy numer wraz z mieszkaniem i się skoczyło dręczenie :)
Dziewczyny, naprawde umiecie pocieszyc. Wydawalo mi sie, ze takiego swinstwa to nic nie pobije, a tu okazuje sie, ze spoko, mozna.
Usuńja też jak czytam aLusię albo MP to mam zamiar całować swoją teściowom po brudnych nogach :/
Usuńale jak do MP - ja wyjeżdżałam aż się za mną kurzyło, mam podejrzenie, że nasz wyjazd uratował mi małżeństwo i zdrowie psychiczne
wiej!!!!
O matko!!!
Usuńdaruję Wam moją opowieść:))
Usuń:))))
Usuńtwoja tez mnie pociesza:)
Każda sytuacja inna -bywało, ze wybaczyłam, ale nigdy już nie było tak samo.
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od wielu czynników -okoliczności, intencji...
Ja pamiętam jak kiedyś w szkole skrzywdziłam kogoś przezwiskami - przeprosiłam,nie przyjęła przeprosin.
Ale gdy po latach spotkałyśmy się znowu wcale tego nie pamiętała!(że zachowałam się brzydko)
Ale myślę też, że nie wolno wszystkich sytuacji porównywać do zachowań dzieci - przecież wtedy się dopiero uczymy, kształtujemy swój charakter(kurczę, musiałam się zastanowić jak się pisze charakter:)), wyciągamy wnioski.W dorosłym życiu jest jednak inaczej.
Całkiem niedawno miałam taką sytuację - ktoś postąpił źle, nie miał racji, zwróciłam uwagę.Potem uznałam, że może w zbyt ostrych słowach (za co przeprosiłam) Ale to i tak nic nie dało -tamta osoba przekręciła wszystko,udawała skrzywdzoną, choć sama nie zachowała się ładnie i jeszcze rozpowiadała kłamliwe rzeczy.W tej sytuacji odpuściłam, nie chciałam kontynuować znajomości -cóż - nie wszyscy dojrzewają w odpowiednim czasie;))
oj tak..... dzieci bywają okrutne, ale to tylko dzieci... jak widać niektóre mają refleksje nawet po latach :)
Usuńa niektóre nigdy. I dlatego pewnych znajomości nie warto kontynuować..
gdyby to byla znajomosc byloby duzo latwiej, niestety to rodzina. :(
UsuńJak stwierdzil monsz, rodziny sobie czlowiek nie wybiera, a przyjaciol tak. Dlatego to na przyjaciolach czesto mozna bardziej polegac niz na rodzinie.
moja mama często mi narzucała terminy moich imprez - musiałam je dostosowywać do jej planów!
UsuńAle mnie to wrukwiało!!!
Moja Pysia musiała dostosować datę ślubu do ruchu w kwiaciarni - efekt -ślub 10 kwietnia - zięć nie zapomni daty, bo to katastrofa smoleńska
UsuńMyślę, że w dzieciństwie każdemu zdarzyło się coś, co chwały nie przyniosło. Kształtowały się nam wszak charaktery :) Też, mam swoje za uchami. Myślę, że już dorosła świnom nie bywauam, ale kto wie... może nieświadomie
OdpowiedzUsuńLolek, ja nie wiem co mam pisać po twoich postach, bo cię wielbię normalnie bauwochwalczo... twój styl ( talent marnujesz normalnie) twoja mądrość, a przy tym niezwykła uroda... dobrze, że nie jestem facetem bo bym przepadua po uszy :DDD
runienie sie. ;)
Usuń:*****
w sumie to ja też Cię kocham Lola :**
Usuń;)))
Usuń:*****
A ja sie nauczylam od mojego wspanialego Wspanialego, ze ludzi nalezy brac takimi jacy sa, jak sie nie ma oczekiwan to sie rowniez nie ma rozczarowan. Nie mamy wplywu na to co robia inni, ale za to mamy wplyw na to jak my reagujemy.
OdpowiedzUsuńProste? Pewnie:)))
I też spróbuję się tego nauczyć od Wspaniałego. Najpierw teoria, to może potem skapnie i trochę na praktykę.
UsuńA gdzie Ty Star znalazłaś wspaniałego??? W jakimś ziemskim niebie?
Star, swiete slowa!!
Usuńniby święte, ale jak to trudno tak zlać coś co robią inni, co nas w jakiś sposób rani
Usuńto prawda, zwlaszcza ktos bliski.
UsuńStar, czy wyobrażasz sobie, że ja doszłam, niezależnie, do tego samego wniosku? i od tego czasu ludzie mnie dużo mniej rozczarowują :)
UsuńIza, Wspanialego znalazlam w sieci, czyli randkowanie on line.
UsuńAlusia, bo to swieta prawda, ze jak czlowiek o tym pamieta to nic nie jest w stanie go zranic ani rozczarowac. Madra kobieta z Ciebie, ale ja to zawsze wiedzialam:)))
hehehe :) dzięki :) :) to jest nas dwie :)
Usuńco do "klu" posta to siem wypowiem
OdpowiedzUsuńpamiętliwa jestem, oj pamiętliwa! :)
moje wybaczenie nie znaczy, ze zapominam, mimo, ze bym chciala.
UsuńPamiec niestety mam dobra. Nawet pamietam wszystkie pisenki z przedszkola. :P
a ja pamiętam wierszyk o Dziadku Mrozie z rosyjskiego:) :)
Usuńmogę polecieć, jak sobie kto zażyczy dowodu :) :)
no i też tak mam - nie obrażam się, ale zapamiętuję, a to ponoć gorsze, jak kiedyś mi sis powiedziała :) :)
a ja po rosyjsku to o temperaturze. :P
Usuńi jeszcze piosenke puftje gda budjet sonce
budjet sonce to łatwizna :)
Usuńznasz to:
Died Maroz siewodnia chmuryj
u niewo tiempieratura
wosiem gradusow tiepła
niewiesiołyje dieła!
pabieżał skariej w apteiku
abratiłsia k ciełowieku
mozna wypisat miksturu
sztoby zbit tiempieraturu?
cieławiek skazał w otwiet
at wiesny mikstury niet!
:)
nie! ale tez znam wiesz o chorowaniu a raczej o pragnieniu chorowania:
Usuńazobocienno i chmurno
ja na grdusnik smatrju
gdje maja tiempieratura?
poczumu ja nie bolju?
poczemu ja nie balnoj?
ja starowyj! szto sa mnoj?
u mienia apiat tritcat szest i piac
i znowu w szkolu nado isc
costam costam :P
i u daski stajac, mouczac
nie znajmu cztoze otwieczac
u mienja apiac
tritcac szjest i pjat
;)
Lola, a tak fogle toś takiego długiego posta napisała, że normalnie też tak kcem!! ;))
OdpowiedzUsuńSlowotok. :P Jak sie otworzylo, to polecialo. ;) bedac szczera rozwazalam, czy nie przegielam i czy tego nie wykasowac.
UsuńA ty faktycznie moglabys juz cos napisac. Bardzo lubie twoje pisanie, twoje porownania! :)
a co, musiałaś czytać na raty, Mamma? :)
UsuńLolus! Wszystkiego najlepszego z okazji urodzinek!!!!!
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dziekuje. :))
UsuńLola,super z Ciebie woman,żaluję,że nie zaglądam tutaj wcześniej.Prawdopodobnie jesteśmy rówieśnicami...te wszystkie filmy o których wspominałyscie,także "przerabiałam":-) Dorzucę jeszcze "Miłość i dyplomacja",wprawdzie mialam chyba wtedy ok.19\20 lat,ale także lubiłam tego tasiemca.
OdpowiedzUsuńLabirynt,rewelka:-) Zawsze chcialam wyglądać jak żona Janka,ta stewardessa.Te intrygi,siostra Ewy,ta źmija,co to miala romans z synem.swojej.przyjaciółki:-)),wtedy dla mnie jako młodej kozie nie miescily się takie rzeczy w głowie.
W tamtym okresie.przeżywałysmy z kumpelą Miasteczko Twin Peaks.Niewyjaśnione,pełne niezwyklych.okoliczności zabójstwo Laury Palmer i ta muzyka.........Kontynuacja tego filmu o tytule"Ogniu krocz za mną"już nie wzbudziła.u mnie aż takich emocji....
A "Robin Hood"?z przystojniakiem (jak mu tam Michael Preed?)kochalam ten film ..każdy odcinek był wyczekany z utęsknieniem.
To tyle chcialam dorzucić,będę tu częściej zaglądać.
Lolu,w kwestii głównego tematu,dziewczyny wszystko napisały...ja tez mam.za uszami swoje,ale nie ma ludzi idealnych,niestety...Przebaczenie,to wielka sztuka,a podejście do problemu z dystansem,jeszcze większa....
:*
Witaj Owocku w moich skromnych progach. ;))
UsuńPrawie zapomnialam o Tween Peaks! I jeszcze byl Przystanek Alaska. ;)
Przystanek uwielbiam do dzis, mam nawet na płytkach 😄 labiryntu jakoś nie mogłam, ale miałam kuzynkę stewardessę na żywo...... Boszzzzzzz...... Jak jak jej zazdrościłam, była taka śliczna i podróżowała po świecie.... No, ale za to teraz mi lepiej, bo ona jest juz stara 😄😃😛
UsuńNo JAK nie moglas Labiryntu?! Przeciez kazdy porzadny czolwiek rzucal sie na wszystko co mialo chociaz troche koloru, a ten zoltawe fartuchy laboratoryjne byly jak powiew optymizmu. :P
UsuńW Przystanku Alaska nigdy sie moglam zdecydowac ktory chlopak mi sie bardziej podoba: Indianin czy dziennikarz radiowy. :)
Lola,identyczny dylemat mialam.w P.A raz większe notowania miał Indianin innym razem b.fajny."radiowiec".
UsuńLabirynt odsłaniał kawalek kolorowego świata,przeciez pamietam jako dziecię te smęty szaro -bure za komuny..w sklepie spożywczym ocet,maslo.,smalec,marmolada w takich dużych blokach, na kartki..w sklepach odzieżowych -paskudztwo...chodzilysmy z koleżankami po szkole (wtedy mowilo sie o niej "buda")do Baltony\Pewexu,zeby nacieszyć oczy tymi pięknymi kolorowymi rzeczami,zeby poczuć (doslownie,tam byl taki ładny zapach)klimat tego luksusu...
no własnie sama nie wiem, jak mogłam.... aż mi do dizsiaj wstyd :)
UsuńaLusia, ale Izaure chociaz widzialas? ;)
UsuńGO, ten zapach peweksu!!