poniedziałek, 8 lutego 2016

o sporcie i dziecku ktore nie lubi sie czesac

Znowu bedzie o dziecku, bo zadziwia mnie bardzo.
Gdy starsza sie przyznala, ze na w-fie zamiast pobiec piec kolek wokol boiska pobiegla tylko cztery, bo prawie plucka wyplula, ale i tak dobiegla w podobnym czasie co ci z piecioma okrazeniami wiec nikt sie nie zorientowal, to wogole sie nie zdziwilam. Nie zebym chwalila, ale pretensji ani zalu nie czulam. Nigdy specjalnie w-fu nie lubilam. Oceny z biegania nadrabialam krotkimi dystanasami, ale dlugie konczylam w stanie ciezkim, przedzawalowym i epileptycznym w jednym. Bardzo marzylam o zwolnieiu z w-u, abym w tym czasie mogla sobie spokojnie czytac Anie z Zielonego Wzgorza, a najlepiej gdybym mogla je dostac rowno z kolezanka to nawet by nam sie nie nudzilo bo pogadalybysmy sobie o losach Niewolnicy Izaury.
Niestety moi rodzice nie byli czuli na moje prosby i nigdy zwolnie nie mialam. Gdy obierano druzyny nie wybierali mnie na koncu tylko dlatego ze za mnia byli jeszcze mniej wysportowani.

No dobra, moze i az tak zle nie bylo bo dostalam zaproszenie od pana od w-fu do druzyny koszykarskiej, pewnie dlatego, ze bylo malo chetnych. Przy okazji namawial mnie bym sie zapisala na SKSy czyli na tak zwane szkolne kolko sportowe. I ja naprawde chcialam dac tym eskaesom szanse, wydawalo mi sie, ze skoro tyle ludzi chodzi do szkoly po lekcjach, to musza miec jakis dobry powod, ze moze jest tam jakas swietna zabawa, moze odkryje cos co mnie sama zaskoczy. I mojemu rozczarowaniu nie bylo konca, teraz sama juz nie wiem czy liczylam, ze oni tam lambade tancza czy kabanosy spod lady w przerwie jedza, ale gdy przebieglismy tyle samo kolek rozgrzewki co na normalnym w-fie plus moze jeszcze ze dwa, a potem cwiczylismy rzuty do kosza, to wiedzialam, ze nie dziekuje, pierwszy i ostatni raz dalam sie tam nabrac. Wole spokojnie wisiec na trzepaku, grac w gume przed blokiem, albo ogladac Pankracka.

I teraz nadziwic sie nie moge, bo mam na skladzie w domu taka jedna ze pacze i pacze i mowie: to na pewno nie po mnie!
Mlodsza nie tylko smiga jak wiart: w jakis biegach mierzyli czas i liczyli ilosc okazen; biegli chlopcy i dziewczyny, jej rocznik i rocznik wyzej i w tejze grupie ponoc wybiegala najwiecej i wcale zawalu na koncu nie dostala. Ja wiem, ze wielu sie po prostu nie chcialo tak biegac, ale ze jej sie chce i ze ma z tego przyjemnosc to mnie wlasnie panie dziwi.

Gra od paru lat w pilke nozna i nie od razu dawala czadu, ale jest w niej jakas sportowa determinacja ktora jest mi obca. Ostatno doprowadza mnie do stanow przedzawalowych: wygrywa ze swoja druzyna turnamenty, dwa ostatnie finaly zakonczyly sie w rzutach karnych i to ona byla ta strzelajaca jako ostatnia i wszyscy jej mowili, ju ken du it, no preszer.
Jasne, ja tez sobie mowie, ju cen du it, no preszer, oddycham do torepki albo juz wogole nie oddycham, a ona smieje sie i z daleka widze jej doleczek i nagle pisk radosci gromady malych dziewczynek, prezes klubu placze z radosci bo tego turnamentu to oni jeszcze nigdy nie wygrali, ani dziewczynki, ani chlopcy, ani mali, ani duzi, a im sie tak o wlos udalo i podrzuca trener moje dziecko pod samo niebo bo to bylo jego marzenie i teraz moze jusz spokojnie umrzec. I adrenalina taka ze ja potem dwa dni spac z wrazenia nie moge, a ona spi jak zabita i nawet nie przeklina przez sen (jak moj brat, ktory po kazdym meczu pilki noznej pod blokiem, przez sen przeklinal tak, ze mama tez spac nie mogla bo docieralo do niej, ze to dziecko w domu spokojne i ulozone, tak w nocy przeklnajace, musi prowadzic podwojen zycie.)

A teraz z innej beczki, bo to dziecko me jest jednoczesnie bardzo uparte i najbardziej nie lubi sie czesac. Przebolalam, ze walkoczy jej plesc nie bede, ale dlugo walczylimy aby wychodzila z domu uczesana. Niestety na te sportowe zabawy musi miec wlosy zwiazane w kitke i nie da sobie maupa tego konskiego ogona zrobic, tylko sama sobie byle jak te kitke na karku zwiaze i rece zalamuje, ze inne dzieci takie kitki, takie kakardy, a my tu naprawde, zadnej radosci i optymizmu w tej kitce. Dostaja nawet w kolorach koszulek takie gumki z wplecionymi w nie wstazkami, ale dziecko mi zawsze mowielo, ze ta wstazka jak biegnie ja wnerwia, bo za bardzo jej szelesci. Az tu mowi, ze ja mam jej zrobic kitke i wstazke i wszystko jak nalezy. Zdziwilam sie bardzo, ale radosc wypelnila moje serce. Pytam sie dlaczego taka zmiana, a ona odpowiada, ze nawet trener sie jej chyba o te wlosy czepia. I co ci mowi, corciu? Przezywa mnie... messy.

Messy- po ang balaganiarz
ewentualnie Messi- sportowiec, kazdy wie, ale moje dziecko nie wiedzialalo, bo jesli juz to oglada grajace w pilke kobiety . :)