środa, 26 marca 2014

Gdyby kozka nie skakala...

Zlamane.
Na szczescie nie nadzieje, ani nie serce a kosc; mniej istotna niz piszczel, ale jednak kciuk tez nie jest taki bez znaczenia. Bo jak tu teraz ze zlamanym kciukiem trzymac kciuki? Mala Mi spadla z  rowera tak elegancko, ze nie obila sobie kolan, nie ma zdartej skory, nie ma krwi, ani strupka, ale za to zlamala kciuk.

Opuchlo jej to bardzo, poszlismy wiec z wizyta i to niestety nie towarzyska, choc lekarz byl mlody, przystojny i sempatyczny. Zrobili jej przeswietlenie, ktore malo co wykazalo, ale istnieje podejrzenie ze gdzies tam u podstawy kosci kciukowaj cos sie obilo/ odbilo i teraz musi sie dobrze zgoic zeby nie bylo komplikacji, bo jeszcze nie zostanie Chopinem. Wsadzili jej to w tygodniowy sztywny opatrunek, a jak opuchlizna zejdzie dostanie gips.

I ja sie teraz zastanawiam, bo...

Starsza polamala nam juz sie razy dwa. Raz jako 3 latek spadla z lozka. Wielki to byl policzek dla mnie jako mlodej matki, ze dziecko spada z lozka i lamie reke. Dostala wtedy gips tylko na nadgarstek i gdy wieczorem zajrzalam do jej pokoju by upewnic sie, ze slodko spi, z niczego nie spada, niczego nie lamie, dziecko spalo spokojnie obok misia, a z drugiej strony misia lezal zdjety z nadgarstka, pusty gips; chyba w charakterze pacynki. No i apiac zakladanie gipsu.

I tak sie wlasnie zastanawiam, co jest grane? W zyciu sobie niczego nie zlamalam. Monsz ktory w przeciwienstwie do mnie uprawial wiekszosc gier zespolowych i swojego czasu, az do czolowego zdezenia, jezdzil na motorze, mowi, ze zeby cos zlamac trzeba cos robic, a nie tylko siedziec i ksiazki czytac, ale bez przesady. Kto dzieki serdecznosci starszego brata spadl z lozka pietrowego i mial lekkie wstrasnienie mozgu? Kto sie w przedszkolu uczyl latac i walnal lepetyna tak, ze do dzisiaj jest  lekka blizna jako material dowodowy, ze mam w sobie cos z Ikara, a nie tylko Demeter i Demeter. Swego czasu, dzieki jezdzie na rowerze notorycznie kolana mialam zdarte, strup na strupie porozdlubywane, mama trzymala, a tata psikal czyms odkazajacym, pomaranczowym, pieklo jakby ktos rozgrzane zelazo przykladal, ale w gips mi nic nie wlozyli.

A moj brat na ten przyklad mial w dziecinstwie fantastyczny wypadek przy pracy. Spadl z wysokiej topoli na wielka galaz i ta galaz mu sie tak wbila w reke, tak na plasko przylgnela do kosci ramienej i on z ta galezia w tej rece, z liscmi i wszystkim przyszedl do domu. Tylko tam gniazda z mlodymi ptaszkami brakowalo. Do tego mial (chyba z jakis darow koscielnych, bo skad, panie, skad?) koszulke z logo armii amerykanskiej i wygladal jak prawdziwy bogater wojenny.
I jemu tez niczego nie zagipsowali.

Czy my bylismy mocniejsi, czy tez nikt sie nami tak nie przejmowal i jak cos opuchlo i bolalo, ale w chodzeniu nie przeszkadzlo, to do wesela sie zagoi, pocalowac, podmuchac, a nie po ortopedach, panie, jezdzic?

A te corkowe zlamania to nie takie, ze kosc wystaje z ciala, ze szpik sie sypie na chodnik. Takie tam obicia, ale jesli panie nie wlozymy w gips, to co to bedzie! Bedzie miala dwie prawe rece?



wtorek, 25 marca 2014

Wrocilismy.
Przywiezlismy piec kilo muszelek, cztery kilo bialych kamieni, kilo piasku, ktorego nie planowalismy zabierac, ale sam sie z nami zabral, a osiem kilo wiecej wazyly nasze namokle wilgocia  ubrania. Zgubilismy tylko jedna pare butow wiec bilans uwazam za dodatni.

No i co o tym oceanie? Nad Zatoka Meksykanska tez, panie, wieje. Ja nie wiem czy ja taka delekatna jestem ale troche mi ten wiart na dlusza mete przeszkadza. Czlowiek sie zdjec ladnych naoglonda, juz sobie panie wyobraza, ze bedzie sie relaksowal a relaksowal, a tu wieje i wieje. Jak sie czlowiek za bardzo zrelaksuje i na kocu zasnie to mu sie piaskiem oczodowy wypelnia. Trzeba wiec zachowac czulnosc. Jak sie cala z kazdej strony poobkadam, zabarykaduje i  przylgne do koca niczym plaszczka, to nie wieje, no ale wtedy na wielce piekne widoki narzekac nie bede. A jechalam by sie widokami napawac, a nie w zolnierza w okopach Woli bawic. Tak to sie moza bawiac wszedzie. 

Ale poniewaz mam menza z wakacyjnym adhd wiec na kocu za dlugo, panie, nie polezysz bo oni wolom aktywny wypoczynek, po ktorem czlowiek nadaje sie tylko na wczasy sanatoryjne. Jak juz rozne deski, kajaki, wedki, ziew, nudne sie zrobily, to moze panie, lodz, a ja niestety z ta lodzia to mam uczucia ambiwalentne.

Dawno temu mialam takom wyidealizowanom wyobraznie, ze wydawalo mi sie, ze dom nad samiutkim morzem i lodz to musi byc szczyt szczescia. W glowce pelnej marzen zapisalam, ze to musi byl polaczenie swiat bozego narodzenia z wielkanoca, wakacjami i dniem dziecka. Mialam maly bo maly ale jednak jakis kontakt z lodziami na jeziorach, co bylo zawsze przyjemne. Niestety, gdy raz wynajelismy lodz w warukach morskich, to troche wszystkim popsulam relaks, bo wychylalam sie za burte i to nie po to by rybki ogladac, a raczej by dzielic sie z nimi wczesniej skonsumowanym posilkiem. Zamiast spiewac "latajacy holender" lub "zeglujze zeglazu"  i wdychac morska bryze, blagalam by mnie wysadzili, bo gorzej juz byc nie moglo. Wtedy spokojnie moglam wykreslic to marzenie o morzu i lodzi z top listy gruba kreska, a dla pewnosci dopisac- produkt przereklamowany, nie brac nawet w promocji. 

No ale znowu pojawil sie pomysl lodzi na slonej wodzie. Juz widzialam jak oni jada sami ta lodzia a ja w hotelu wspaniale sobie czytam ksiazke, ale rodzina miala mi za zle, ze nawet nie sprobuje. Poczulam, ze rozczarowuje wlasne dzieci ktorym zawsze powtarzam gdy serwuje im ich zdaniem podajrzany posilek, ze zawsze trzeba sprobowac. Doinformowalam sie, co robic aby zdrowo przezyc taka podroz. Obkupilam sie we wszystko co bylo na te okazje, od opasek na nadgarstki po kropelki za uchem. Kazali malo jesc, wiec wcale nie jadlam, zagryzalam imbirem, co to ponoc pomaga na mdlosci i ahoj przygodo. I wiecie co?  Moge smialo powiedziec, ze bylo to pierwsza szesnastka top przezyc. Pogoda sie zlitowala i wcale nie wialo, delfiny skakaly dookola, ja siedzialam na dziobie jak w tytaniku ale nie, nie krzyczalam "I'm the king of the world" bo widzialam film do konca i wiedzialam, ze takie nadecie moze sie zle skonczyc. Nawet nie krzyczalam panie kierowco przystanek- wysiadka. Jakby to powiedzieli mlodzi gorale mialam caly czas banana na twarzy, a raczej nie banana bo usta mam mala i waskie ale byla to wygryziona polowka cytryny wcale nie skierowana do dolu. :) 



wtorek, 18 marca 2014

Podroz z przesiadka

Ile trzeba zapakowac w podroz w dzisiajszych czasach to sie w glowie nie miesci. Gdzie te czasy gdy bralo sie jeden plecak, dwie pary jeansow (bo wiecej i tak sie nie posiadalo) i w tej samej bluzce noszonej osiem razy, zdobywalo sie gory- doliny i czlowiek czul sie swiezo, czysto i zadbanie.

A teraz?
Toreb milion pincet i ciagle malo.

Dolecielismy, na lotnisku torby przeliczylismy, dzieci przeliczylismy, zgadza sie, gnamy dalej do wypozyczalni samochodu. Toreb tyle, ze ledwo, ledwo siem pomiescimy, uf, drzwiczki sie z trudem, bo z trudem ale domknely, dzieci trzymaja to i owo na kolankach, cos miedzy nimi, cos w nogach, zeby tylko nikt nie kichal bo sie samochod rozerwie.

Monsz wklada kluczyk w stacyjke, kreci i nic. Kreci az iskry lecom, ale cos nie dziala. A w myslach to my juz jedziemy milion pincet na godzine do tej plazy, do tego slonca, monsz daje mi jakies wazne dokumenty, podkresla: tylko tego nie zgub, bo to bardzo wazne. Takie wazne to byle gdzie nie chowam. Dalej kreci, ostatnia szansa; wszyscy trzymaja kciuki i ... NIC. Wsiedli panstwo do zlego samochodu. Tu obok stoi taki sam. No nic, przekladamy te milion toreb, co to dla nas. Male pol godzinki, ciemno sie w miedzy czasie zrobilo i jak dama wsiadam do samochodu, w nogach tylko pinc toreb, ale co tam. Jedziemy dwie godziny nad tom zatokem, dojezdzamy do hotelu, monsz prosi o te bardzo wazne dokumenty, otwieram wiec tom szafkem co jom mam przy kolanach, grzebie, czy to mozliwe, aby nowy samochod mial dziure? Nie moze byc! Zostalo w tym pierwszym samochodzie. Panika, liczymy dzieci, liczymy torby, cos sie nie zgadza. Nie ma mojej torby w ktorej mialam dwa aparaty, portfel z wszystkimi kartami, dokumetami i komorka.

Nie ma to jak byc na pieknej plazy z delfinami  i robic zdjecia pamieciowe.

Pamietam ludzi ktorzy wzieli ten pierwszy samochod. Oni mieli tylko kilka toreb, luzik, elegancko im weszlo do bagaznika. Szukamy wiec z nimi kontaktu. Oni na czarnych siedzeniach nawet tej mojej czarnej torby nie zauwazyli. Pojechali z nia hen w swiat, gdy sie zorientowali, zaczeli dzwonic najpierw po moich kolezankach w Phoenix, az w koncu zadzwonila komorka starszej a na niej wybilo "mom" czyli ja. Gdzie jestem, gdzie sie podziewam?

Monsz wlasnie odbiera te nasze nie ukradzione, a podrzucone niewinnym ludziom rzeczy. Jest nadzieja, jesli te aparaty sie gdzies na sloncu w samochodzie nie rozpuscily, ze uda nam sie zrobic kilka zdjec.


czwartek, 13 marca 2014

Urodziny

Mala Mi byla dzieckiem urodzonym na zamowienie. Zamowienie zlozyla starsza po obejrzeniu filmu "Monster Inc.".
Spojrzala na nas bardzo powaznie i stwierdzila strzelajac lekiego focha
- Chce siostre, taka jak Boo (glowna bohaterka filmu)- jak mi nie urodzicie to sama sobie urodze.

Coz bylo poczac.
Mialy byc duze, czarne oczy i ciemna grzywka.
I w sumie wyszlo nam calkiem, calkiem.



Wiedzialam, ze data wyborna, panie, wyborna, ale ze az tak wyborna dowiedzialam sie dopiero niedawno.

Jest to dzien urodzin dwoch pieknych, madrych, dobrych i fantastycznych fariatek. Ostra, Rybenko, coreczko moja kochana- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO i marzen spelnienia!!!


Wasze zdrowie!



----------------------------------------------------------------------------------




Szykujemy sie do wyjazdu na Floryde. Mowie menzowi aby sprawdzil prognoze pogody. Rozmawia ze swoim telefonem i podaje temperature taka, ze najpierw odechciewa mi sie siedzenia na plazy, moze maja jakies muzea, kina, teatry, sklepy aby sie ogrzac? Ale jedziemy tam by uzbierac pinc kilo muszelek. Mysle wiec o zabraniu cieplej bielizny i kurtki zimowej. Glosno wyrazam swoje niedowierzanie, monsz sprawdza telefen. Zle sie dogadali, on chcial St. Petersburg, FL, a podalo mu St. Petersburg w Rosji. :P


wtorek, 11 marca 2014

i jak tu jechac?

Wybieramy sie na ferie wiosenne w kraj i musimy pozostawic naszego kochanego pieska u znajomych. Zawsze gdy to robimy czuje jakbym porzucala male dziecko; jakbym ryczace dzieko od cycka oderwala i uciekala, ale caly czas slysze ten przeszywajacy placz. Latwiej byloby mi zostawic corki, bo bym im wytlumaczyla, ze za tydzien wroce. Do psa przecie nie zadzwonie.  A on zawsze tak wiernie czeka, ze serce peka. :((((

Tlumacze sobie jak moge, ze to juz nie jest maly dzidzius, ze pojedzie do innych psow na kolonie, ze musi sie troche zycia i zaradnosci zyciowej nauczyc.

Zamiast prac i pakowac to chodze z psem do koleznaki aby moj misiek polubil jej psy, aby sie zadomowil. Chyba zapakuje brudne ubrania i potem bede robic przepierki w hotelu w zlewie.

Pamietacie Stepy Akermanskie i "jedzmy, nikt nie wola".
Jak mam jechac, skoro mnie moj pies wola?




środa, 5 marca 2014

Wies to spokojna, raczej wesola.

Phoenix to nie Chicago ani zadne inne wielkie skupisko Polonii, ale mamy tu takom malom polskom wies. Wies to spokojna, raczej wesola.

Raz do roku wies nasza organizuje polski festiwal.

Moj entuzjazm do takich akcji byl dosyc umiarkowany, bo to bardziej wies tanczy i spiewa, a ja zawsze bardziej bylam z druzyny miasto stoi i patrzy (a nawet stoi, czyma rence w kieszeniach i gapi sie).

Ale od kiedy dzieci swe posylam do sobotniej szkoly polskiej (zeby nie bylo, ze matka sobie sama jakis dziwny jezyk wymysla) wiec poczuwam sie, ze ta wies to rowniez i ja.

Gdy dziecko me starsze poprosili by zostala modelkom na festiwalu i prezentowala stoj krakowowski (no trudno jak juz nie ma wielkopolskiego to niech bedzie ten Krakow. ;)) a dziecko me bardzo chetnie przystalo i wieczorem mi powiedzialo, ze jest dumna z bycia Polka, to mile mnie zaskoczylo, a nawet wzruszylo.

A potem i ja zostalam przywolana do tablicy. Nie, nie chcieli zebym byla modelkom. Bylam pewna, ze chcom abym obierala ziemniaki na placki ziemniaczne, ale chyba sie gdzies dowiedzieli, ze obieram grubo i marnuje duzo ziemniaka i oto zostalam poproszona by zajac sie tak zwanymi vipami, czyli artystami z innych miast. Wiedzialam, ze koniecznie chce miec walkie-talkie, gwizdek, ze bede im dla rozluznienia przed wystepem marichuane dostarczac, i ze bede im robic masaze karku mowiac "you can do it if you put your mind to it".

I wiecie co? Ale bylo fajnie! Taka fajna mlodziez nam sie trafila. Przyjechali licznie zwlaszcza z zimniejszych czesci Stanow, aby sie troche poopalac, ale niestety, czekalo ich to co zdaza sie raz na pol roku- zachmurzenie i opady. Ale nie narzekali, bo w domu mieli -40 C.

I tacy byli sliczni, weseli i tak pieknie tanczyli; tak cudownie pawie piora fruwaly, a obuwie tak rowno przytupywalo, ze nam sie z koleznaka udzielilo i juz sie prawie zapisywalysmy do zespolu. No, ale dojazdy nas zniechecily. Byla tez opcja, ze zalozymy nasz wlasny lokalny zespol, ja bym sie zajela choreografia ale ona nie chciala szyc kostiumow, wiec ja goopia nie jestem, nie dam sie tak wykorzystywac i odeszlam z tego jeszcze nie istniejacego zespolu.

Wogole cala ta nasza wioska jest cudowna. Tyyyle fajnych ludzi spotkalam, takom pieknom wystawe szlacheckom widzialam, najadlam sie pierogow, golabkow, bigosu, nalesikow z serem, ze o ponczkach nie wspomne,  potanczylam poloneza i wiecie co? Ja tez jestem dumna, ze jestem Polka. ;))

A to jest najbardziej poruszajacy patriotyczne nuty we mnie utwor. Bardziej niz hymn. Rozrywa mnie na kawaleczki i wtedy czuje sie jak Fryderyk Chopin, Adam Mickiewicz, Juliusz Slowacki i Justyna Kowalczyk w jednym :








poniedziałek, 3 marca 2014

Zmiana klimatu

Ludziom to naprawde zawsze czegos do szczescia brakuje.

- mamy ten snieg za miedza?
- mamy
- jak nie pada do zrobia sztuczny?
- zrobia
- ladnie to uklepia?
- uklepia
- jak zawsze swieci slonce i jest snieg to czlowiekowi malo?
- malo!!

Zachcialo nam sie swiezego sniegu.

Jak oglosili, ze sypie to naprawde jak male dzieci na pierwszy snieg pognalismy.

Monsz ze starsza udali sie na lewo, na sciezke dla masochistow czyli dla snowbordzisotw, gdzie moga sobie gnaty do woli na roznych przeszkodach poobijac, a ja z mlodsza wybralysmy sciezke dla matek z dziecmi i emerytow. Tam jest naprawde fajnie bo tam patrza na moje narciarskie mozliwosci z podziwem.

Mialo byc bialo i bylo bialo
Mial padac snieg no i niby padal, ale tak raczej poziomo.


Zapomnialam jak bardzo nie lubie jezdzic w goglach
zawsze wtedy czuje sie jakbym miala na glowie garnek z wywierconymi dwoma dziurkami na oczy
ogluszona jestem i oglupiona

Zapomnielismy tez troche, ze gdy temeprtura spada ponizej 0C to robi sie panie zimno.
Jak dobrze, ze bylam przygotowana, bo kiedys nakupowalam jak cukierkow na Halloween ogrzewaczy, a jak dotad nie bylo potrzeby aby je uruchamiac; wiec teraz sobie nie zalowalismy. Mlodsza najpierw marudzila, ze jej zimno, a gdy jej powrzucalam ogrzewaczy w rekawiczki i w wewnetrzne kieszenie kurtki to zaczela marudzic, ze jej za goraco. ;)

A wialo, panie wialo

Mlodszej spodobalo sie schronisko i coraz czesciej napominala jakie tam som pyszne hamburgery, a jaka smaczna goraca czekolada i coraz czesciej robilismy sobie przerwy na degustacje.

(Przypomnialo mi sie nawet jak swojego czasu dwa razy zdobywalam ten sam szczyt bo na szczycie w schronisku byl bardzo dobry bigos).


Robilo sie coraz bielej, zaczelismy tracic kontrast i zaczelam sie obawiac ze gdzies w lesie zgubie dziecko.





Nikt nawet nie chcial robic balwanka ani orla na sniegu.

Nabralismy apetytu na wiosne, slonce i cieplejsza temperature.


Wiec wrocilismy do domu. :)






Zdjecia z ogrodu nie z internetu. ;)