środa, 2 kwietnia 2014

urodziny w odcinkach

Mlodsza w tym roku podniosla nam urodzinowa poprzeczke. Troche ja rozumiem, bo te dzieciece imprezy poza domem sa rownie szybkie co i drogie i dzieci maja tak czas zorganizowany, aby same za duzo, a najlepiej nic,  nie wymyslily. Moje zazwyczaj maja po nich niedosyt. Najwiekszym ich plusem jest to, ze samemu wiele organizowac nie trzeba i ze nikt w domu balaganu nie robi, ale te plusy niestety nie specjalnie przemawialy do mego dziecka.

Myslala wiec, co by ja ucieszylo. Wszystko panie nuda i latfizna. A moze by tak slumber party, czyli impreza ze spaniem? Pewnie, swietny pomysl, niech sie matka z cudzymi dziecmi meczy dzien i noc! To dopiero bedzie pyszna zabawa.

Uzgodnilismy, ze nie zapraszamy calej klasy ani calej okolicy, ze mala musi sie zdecydowac na piec najlepszych (do tego jeszcze najlepiej najgrzeczniejszych i takich co wczesnie chodza spac) kolezanek. Nie dalam jej jednak wolnosci w dystrybucji zaproszen bo przypomnialo mi sie jak to sto lat temu wyprawialam swoje, moze piate, a moze siodme, urodziny.

Moja mama ufniej podeszla do sprawy bo pozwolila mi samej zaprosic kilka kolezanek. Poszlam wiec zapraszac, a ze na moim blokowisku dzieci byly w prawie kazdym mieszkaniu, wiec tak jak szlam tak zapraszalam. Mialam nadzieje, ze nikogo nie pominelam.

Pamietam ten maly stoliczek, a przy nim chyba 6 malych krzeselek, 6 talerzykow i malych kubeczkow ktore sama po czubeczek, zeby nikomu nie zalowac napelnialam sokiem. Troche sie wylewalo, brat skarzyl, ze wylewam na obrus, a mama o dziwo powiedziala, ze nic nie szkodzi, niech sobie nalewa z czubkiem, w koncu to jej urodziny. Czulam, ze to dzien zdecydowanie wyjatkowy, czulam ze zaraz bedzie sie dzielo. Godzina wybila no i sie zaczelo. Przyszlo pol okolicy i mimo, ze wtedy w Polsce byly tradycje aby gosci sadzac za stolem, u nas trendy wybiegaly przed szereg i impreza byla chodzona, bo nie bylo gdzie tylu gosci posadzic. Mama wymyslala jak mogla i zaproponowala tance przy adapterze. Leciala Natalka Kukulska, ktora uwielbialam i czulam ze jest praktycznie moja siostra blizniaczka. Obie mialysmy babcie we Wrzesni, maja babacia znala jej babcie z widzenia, wiec mozna rzec, ze bylysmy praktycznie spokrewnione. Leciala wiec ta Natalka, bawilysmy sie w ksiezniczki i wolalysmy na pomoc rycerzy spod wiezy, czyli spod balkonu, ale tu cierpliwosc mojej mamy sie wyczerpala i zadnych rycerzy juz nie wpuscila. :P

Kiedys to byly imprezy urodzinowe, wzdech.

Na szczescie u nas stawilo sie tylko tyle dziewczynek ile wyslanych zaproszen i bawily sie razem wspaniale. Kilka mi powiedzialo, ze to najlepsza impreza urodzinowa na jakiej byly i wszystkie poszly spac bez problemu. Za to wstaly, cholera ranne ptaszki,  juz o szostej.

Tort bezowy, ktory zamowila siebie mlodsza wyszedl nieco uwedzony, ale wyszlam z zalozenia, ze skoro tortow bezowych tutaj nie ma, to tez nikt i tak nie wie czego ma oczekiwac.  Obficie oblozylam go kremem i owocami i mialam przygotowana w razie pytan wersje, ze tort jest delikatnie kawowy.

Czesc druga dla rodziny w te sobote, a potem mozemy juz sie zaczac gotowac do urodzin starszej.

A mowila mi starsza gdy byla mala, ze trzeba bylo na tym nasionku napisac numer dwa to mialabym je obie za jednym zamachem. Tak sobie slabo to wszystko zorganizowalam. :P

115 komentarzy:

  1. Lola,ależ się uśmiałam z Twoich urodzin z przed 100 lat:)))))
    ale faktycznie wtedy tak wyglądały urodziny,grzecznie za stołem podane:)
    Mam nadzieję,że zrobiłaś zdjęcie Twojemu dziełu kulinarnemu ,bom ciekawego jego:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba zrobilam, ale nie oczekuj zbyt wiele. ;)
      w sobote robie lodowy to bedzie szansa na kolejne "dzielo sztuki". :P

      Usuń
    2. jestem pewna,że był świetny a jeszcze lepiej smakował:)
      ja tam wszystkie moje dzieła kulinarne fociam,czy mi wyjdą czy też nie:DDD
      to poproszę,myslę,ze chętnych będzie więcej do podziwiania:)

      Usuń
    3. to chyba znaczy, ze raczej ci wychodza. :P

      ale koniec koncow zjedlismy tego beza co do okruszka. :P

      Usuń
    4. nie zawsze Loluś ale smak jest ważniejszy,choć lubię piekne wizualnie wypieki ale co z tego kiedy zaraz to znika,to co za różnica:P

      No mówiłam,ze na pewno był pyszny!!!! :)

      Usuń
    5. nie byl zly, do tego u nas cukier zawsze przejdzie, w kazdej formie. :P

      szczerze mowiac gdybym chciala ladny to bym zamowila, ale teraz juz nawet moje dzieci nie chca tortow ktore slicznie wygladaja, ale nie da sie ich zjesc. Kiedys bylo najwazniejsze, aby na trocie byla zabawka typu Dora, albo kucyk, ale od niedawna i to sie zmienilo.

      Usuń
  2. Ty mi niczym nie zaimponujesz, ja mialam trzy takie egzemplarze i miliardy urodzin naszych i kolezenskich. Jaka ja jestem szczesliwa, ze mam to juz za soba! Teraz chodze na urodziny corek do nich do domow i pozwalam sie goscic :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja sie tylko ciesze ze tu tyle nie trzeba pichcic co w Polsce. Dla dzieci zamawiam pizze, dla dorostych cos na grila, jakas salatka, jakis owoc, jakis chips i gotowe. Jakbym musiala jeszcze nozki w galarecie robic to bym padla.

      Usuń
    2. Lola bój Ty sie Boga,kochana moja!!! Nóżki w galarecie na przyjęcie;))))
      choć ...fakt zjadłabym ze smakiem:P
      uwielbiam ale ja robię z drobiem ..

      Usuń
    3. no co ty za przyjecia robisz, ze bez nozek, bez bigosu i salatki warzywnej!? :P

      tez bym zjadla. ;)

      Usuń
    4. Lola, to tak jak u nas - dzieci pizza, dorośli sałatki, kawałek wusztu i wódka ;)

      Usuń
    5. no u nas niestety bez wodki. :( ale za to duzo piwa i wina. :)
      a moze zrobiem margaritem? Jak sie wszyscy napijom to od razu sie robi weselej. :)

      Usuń
  3. za moich czasów, ekhm, nie bylo kinderbali
    nigdy nie mialam przyjęcia urodzinowego, ani moje koleżanki. Zanosiło się worek cudem zdobytych cukierków do szkoly i po balu:)
    siwetowalo sie w gronie rodzinnym
    dopiero dla moich dzieci musialam organizowac i jak kolezanka wyzej - szczerze tego nie lubie, ale juz zblizam sie do konca :PPP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. za moich tez nie wszystkie dzieci mialy takie imprezy, ale w sumie po sasiedzku calkiem sporo. Moja mama sobie wymyslila, ze robi sie do 10-tego roku zycia, a potem 18-tke. Pewnie miala juz tego dosyc. :P

      Usuń
    2. chciałam prawie to samo napisać, za moich czasów, (jeszcze trochę wcześniej niż u Rybci), nie było obchodzenia urodzin, tak w ogóle to u nas się obchodziło bardziej imieniny
      pierwsze "obchodzone" urodziny to była osiemnastka - ten zwyczaj prywatek na 18 dopiero się zakorzeniał (dziś się mówi domówki)
      fajnie, że udał się tort, a że ciemny, to dlatego, że bezę suszy się długo i na małym ogniu, ale taka rumiana też dobra :) daj koniecznie zdjęcie!

      Usuń
    3. mialam wrazenie, ze co przepis to podawali inna temperature i inny czas pieczenia.

      Usuń
    4. i tak jestem pod wrazeniem
      mnie sie zawsze takie cukrowe gluty robiły

      Usuń
    5. ale gluty mogom byc bardzo smaczne. :P

      Usuń
    6. ale to było przezroczyste, ciągnące się, nie dało się zjeść!!

      Usuń
    7. no to faktycznie. ja najbardziej lubie takie co sie ciagna w srodku, ale sa biale i kruche na zewnatrz. ale to chyba jakas wyzsza szkola pieczenia.

      Usuń
    8. wszystko zależy od proporcji cukru na jedno białko i od powolnego suszenia, mnie Mama nauczyła, żeby nawet leciutko uchylić drzwiczki piekarnika

      Usuń
    9. nooo
      ja też takie lubię
      w ogóle ostatnio mam taka zachciankę, ogromny kawał tortu bezowego!!!!!
      co, biorąc pod uwagę, że w ogóle nie jem cukru, trochę mnie

      Usuń
    10. a to co piszesz Rybciu, to myślę, że było za mało cukru i za słabo ubite
      piana ma być dość gęsta i aż błyszcząca

      Usuń
    11. kiedyś lubiłam bezy, teraz bym chyba pawia puściła... sorry ;(
      sam cukier....

      Usuń
    12. już raczej nie przewiduję że kiedykolwiek będę robiła

      Usuń
    13. a pamiętacie kogel-mogel??

      Usuń
    14. pewnie, ale wtedy nikt nie słyszał o salmonelli
      teraz bym się bała

      Usuń
    15. mamma, jak to sam cukier, a BIALKA? :P
      mam to samo z wata cukrowa. ;)

      jasne, ze pamietamy, siem krecilo, az siem kurzylo. :P

      Usuń
    16. a do bezy cukier dodaje się po łyżce, jak już białka są wstępnie ubite
      wtedy nie wyjdzie przeźroczysty glut :)

      Usuń
    17. wystarczy sparzyć skorupke, salmonella ginie bodajze w60stopniach
      ja bym zjadua
      ale ten cukier:/

      Usuń
    18. rybenka, to zrob bez cukru. :P
      zamiast cukru daj wina. :)

      Usuń
    19. to jest jakas opcja :PPP

      Usuń
    20. Lola, jeszcze jeden http://www.mojewypieki.com/przepis/biala-pavlova
      ale ja nigdy nie dawałam ani skrobii, ani tym bardziej octu

      Usuń
    21. Rybenka, nie do końca, kiedyś słyszałam w tv, że salmonella czasem może być wewnątrz jaja
      też wyparzałam skorupki, ale odkąd to usłyszałam to się boję jednak

      Usuń
    22. zrobilam w zeszlym roku, gdy starsza meczyla mnie o beza. Jest takie bardziej piankowe, mlodszaj smakowalo, starszej nie. Woli zwykle bezy.

      Usuń
    23. Salmonella może być również obecna wewnątrz niepękniętych, całych jaj. Bakteria ta może bytować wewnątrz jajowodu kury i spowodować zakażenie jaja jeszcze przed wytworzeniem się skorupki, nie powodując przy tym zachorowania samej kury.
      Źródło: http://www.wsse.krakow.pl/pages/psse_oswiecim_serwis.php?nid=129&did=5622

      Usuń
    24. a ja jakos mam zaufanie do jaj, które kupuje, zawsze bio zresztą, znaczy zerówki
      uwielbiam jajka na miękko i nie mam zamiaru rezygnować

      Usuń
    25. ja kupuje organiczne, bo nie chcem aby dzieciom trzy pary cyckow wyrosly, a ponoc kury, ktore nie przyjmuja antybiotykow i hormonow beda chorowaly i zdychaly w niehigieczninych warunkach.

      Ja to nawet robie z surowych jaj dressing (sos?) na caesar salad.

      Usuń
    26. ja dodaje do tatara , mniam, mniam

      Usuń
    27. no właśnie, te hormony w jajach i kurczakach :(
      ja też kupuję zerówki

      Usuń
    28. no ja tatara NIE
      żadnych mięs na surowo

      Usuń
    29. do surowych jaj jeszcze surowe mienso!! :P

      a zerowki to jakie?

      Usuń
    30. w USA chyba nazywają organic
      u nas bio
      w Polsce ekologiczne

      Usuń
    31. zero to kod, który oznacza, szczęśliwe kury z wolnego wybiegu :)
      są też takie bez antybiotyków i bez gmo

      Usuń
    32. a propo miens to przypomnialo mi sie jak to po naszym cywilnym slubie tesc zaprosil wszystkich do niemieckiej knajpy, ktorej wlascicielem jest Polak. Kazdy zamowil co chcial. Krewny, ktory kiedys gdy byl w Polsce i zakochal sie w golonce zamowil sobie wlasnie takomm golonke, a naprzeciw niego siedzial brat menza wegetarianin. Jego mina byla priceless. A potem nam jeszcze opowiadal, ze na tej swinskiej skorze byla nawet szczescina. :P

      Usuń
    33. Lola, tu na jajkach tajne kody są :PP

      http://www.odzywianie.info.pl/kuchnia/artykuly/art,Co-znacza-tajemnicze-kody-na-jajkach-zasady-znakowania-jaj.html

      Usuń
    34. mnie na widok golonki też się taka mina pojawia :P

      Usuń
    35. mnie tesz. :)
      ale ten to ledwo siedzial gdy ten drugi ze smakiem palaszowal. :))

      Usuń
    36. a ja chętnie pożrę!!
      UWIELBIAM!
      ale ostatnio włąściwie nie jem mięsa, ale to dla zdrowotności, a nie z przekonania

      Usuń
    37. rybenka, ty mnie nie dobijaj. to mienso tez nie zdrowe?

      Usuń
    38. no w pewnym wieku wręcz szkodliwe
      a takim jak ja lepiej robi brak niż obecnośc

      poza tym czerwone mięso jest rakotwórcze, drób z hodowli hormonalnych - wiadomo, wieprzowina to choresterol
      jak to moja babcia mówiła, choć ty z kamieniem dodna ić!

      Usuń
    39. i jak tu nie pic?
      na koniec tylko wino nam zostanie.

      Usuń
    40. zostają jeszcze rybki
      tylko skąd mieć pewność, że bez rtęci...
      ostatnio sanepid wycofywał pewną mąkę, skażona pleśnią - rakotwórczą
      a ja z tej firmy bardzo często kupowałam kaszę, no i myślę, myślę....
      czasem pewnie nie warto za dużo myśleć, bo niczego by się do ust nie wzięło

      Usuń
    41. to racja Olga...
      lubię rybki;))

      Lola, wino dla raka piersi tez nie ten tego...
      ja drastycznie ograniczyłam, wbrew pewnym pozorom :PP

      Usuń
    42. lyzeczka wina na szklanke wody?

      u nas zboza tez fatalne, wszedzie gmo i takie nawozy, ze nasze pszczoly nie wyrabiaja na zakretach.

      Usuń
    43. ja rzeczy ostatnio tez prawie nie jem!

      kurna
      to co ja jem...?

      Usuń
    44. teraz juz wiem dlaczego tak chudniesz.

      Usuń
    45. a skąd wiesz że chudnem?

      Usuń
    46. to siem wie. :P

      a- gdzies siem chfalilas b- pod tym kfietnym drzewem wyglonalas jak modelka!

      Usuń
    47. za 6 g powiem, czy schudlam :PP

      Usuń
    48. g to godzin? czy Gesamtjahr bo ci siem przeskoczyla na niemiecki? ;)

      Usuń
    49. :DD
      pamietaj, ze miensnie sa ciezsze niz tluszcz. Ja to sie nawet nie waze, po ubraniach widze, co sie dzieje.

      Usuń
    50. ja niestety też!!
      i to nie jest przyjemny obraz!

      Usuń
    51. no nie wiem, ten z kfiatami we Francji byl bardzo przyjemny!

      u mnie co rybaczki to ciasne. :( chyba nadszedl czas by uszyc sobie spodnice na gumie. :P

      Usuń
    52. a ja jem mięcho i będę jadła!
      a ryby uwielbiam!!
      ale co o ne jedzom zanim my je zjemy to tesz wielka niewiadoma
      co nam pozostaje? zostać hodowcom?
      aaa.... wracając do jaj - mam od mojej mamy..tzn jej kur, które jedzą pyszności, skubią zieloną trafkę i uprawiajom seks z dwoma kogutami-pięknisiami :)

      Usuń
    53. to masz jajka od kur wyjatkowo szczesliwych. :P podwojene zera. ;)

      Usuń
    54. ale som zepsute chyba jaja od tych zepsutych kur!

      Usuń
    55. Ryba Ty siem beze mnie odchudzasz?????
      jak to??????
      przeca ostatnio razem dźwigałyśmy ten cieżar:P

      Usuń
    56. no tak, dizwefffczaynki, to ja sie odniosę zbiorczo\;
      1/ czymu mi powiedziałyście, że jaja sa z jajowodu kury??? wypierałam tę informację tyle lat!!! :)
      2/ też nei wysiedziałabym vis'a'vis jedzącego szczeciniastą golonkę!!! no chyba, że w pierwszej chwili zamarłabym ze zgrozy :)
      3/ ochudzanie to niestety smutna koniecznośc - też ze zgrozą zauważyłam to i owo i teraz sobie wyrzucam, jak mogłam tego wcześniej nie widzieć?? pomroczność jasną miałam? czy po prostu tak nagle wybuchło?

      Usuń
  4. Ja też tak jak rybenka, zero imprez, tylko cukierki w papierowej torebce się do szkoły niosło.
    Teraz, powiem szczerze, trochę mnie przeraża ten dość częsty przerost formy nad treścią...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tylko troche?
      w zeszlym roku bylo poza domem i byly wszystkie dziewczynki z klasy plus inne kolezanki. Taki mini park z mini golfem i samochodzikami. Czulam jakbym miala calom wycieczkem szkolnom. Dlatego zgodzilam sie by zmnijszyc ilosc dzieci kosztem czasu razem spedzonego.

      Usuń
    2. ja mi sis powiedziała, że bliźniaczki ostatnio były na urodzinach, których zorganizowanie szacuje na minimum 1000 pln to mi sczęka opadła... chyba to wszystko idze w złym kierunku - niedługo niektórzy zaczną chyba pożyczki brać, żeby swoim przedszkolakom urodziny robić, tylko ile będzie kosztować 18-tka?? chyba więcej niż wesele ....

      Usuń
    3. aLusia, ale jak siem robi impreze z nozkami w galarecie, to trzeba sfiniaka zabic, duzo wutki kupic, to pewnie na koniec wychodzi tyle samo albo i wiecej.

      Usuń
  5. I z tego co piszesz 'no drama' skoro wszystkie takie zgodne!
    Brawo dla mamusi bo udzwignelas organizacyjnie i mentalnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba z biegiem lat mam coraz wiekszy dystans. Teraz nawet uwedzony tort nie wywolal tikow w powiece. :P
      Mialam umowe z ich rodzicami, ze jesli o 10-ej nie spia to jada do domu, wiec same pilnowaly czasu. Wogole, same aniolki, jedyna ktora kombinowala to maja wlasna corka. :P

      Usuń
    2. :))
      grozba powrotu do domu i grzecznie w lozeczkach, nic dziwnego ze wstaly o 6!
      a corka solenizantka, wiec chyba jej wolno:D

      Usuń
    3. na koniec uznala, ze trzy kolezanki chrapiom i poszla do swojego wlasnego lozka. :P

      Usuń
    4. trochę sobie strzeliłaś w kolano tą 10....
      a co do małej Mi, to jednak przyznaj, że nabardziej kombinuje się na własnym gruncie :) wróci od innych, to usłyszysz, że aniołek. Może :) :)

      Usuń
    5. aLusia, oczywiscie. Wszyscy inni mysla, ze aniolek, w szkole zadna nauczycielka inaczej nie uwaza, inne dzieci maja ja za zgodna i serdeczna, dwa razy nawet dostala nagrode dyrektora szkoly. Zadzwonil gdy jechalam samochodem, a gdy sie przedstawil, ze tu derektor to prawie w drzewo wjechalam tak sie przestraszylam, ze cos sie stalo. A on mi tu gratuluje, ze Mi dostala jakas nagrode, ze najmilsza i najgrzeczniejsza w swojej grupie wiekowej. Zapytalam go czy to byla loteria. :PP A w domu od progu rogi wystawia.

      Usuń
  6. Alem spóźniona na te urodziny:)
    Przede mną urodziny Zu. I chyba zrobię tort bezowy, tak mnie zachęciły te opowieści:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zostalo juz tylko wino. ;)

      a z bezem uwazaj, bo u ciebie nikt sie nie nabierze, ze jest lekko kawowy. :P

      Usuń
    2. E, dzieci jeszcze w takim wieku, że może uwierzą?:)

      Usuń
  7. U nas też moda na wyjście z domu na urodziny , ale poza jednymi urodzinami na kręgielni, z pozostałych dzieciaki były niezadowolone. Ja dla Zu robię zawsze w domu i zawsze mnie to przeraża:)
    A pizzę robię też sama:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas one sa zazwyczaj dosyc krotkie, Po 2 godzinach to moje sie dopiero rozkrecaja. Ostatnio mlodsza poszla na lepienie z gliny i niby bylo fajnie, ale gdy sie skonczyly powiedziala, ze nawet sie nie pobawily.

      Podziwiam cie z ta pizza. A Zu ile ma lat, bo wiesz, u mnie skleroza galopujaca.

      Usuń
    2. Zu kończy 13. Właśnie te imprezy poza domem mają tę wadę, że są krótkie. Trwają 2-3 godziny i dzieciaki nie pobawią się i już koniec. W domu mogą bawić się do oporu i poza tym że zawsze zdarzają się jakieś nieporozumienia to i tak bilans jest na plus:)
      Fakt ze ja też najbardziej lubię jak jest już po;)

      Usuń
    3. Moja starsza niedlugo konczy 12. :)
      i tez najbardziej lubie gdy jest juz po. ;)

      Usuń
  8. Lola, powtórzę się po raz kolejny, ale mogłabym Cię czytać i czytać :-)))
    Gdybyś jakąś powieść wydała, rozchodziłaby się jak świeże bułeczki!

    Cudowne musiały być te urodziny z taką ilością królewien :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piontka!
      lola talent ma!

      Usuń
    2. hahaha. :) to tez siem usmialam. :)
      ale kocham was bardzo. :)

      eNNka, dobrze, ze ten balkon pod taka iloscia krolewien nie zawalil. :P

      Usuń
    3. Lola, a które to było piętro???

      Usuń
    4. pierfsze. Myslisz, ze krolewny byz przezyly? Rycerze na pewno nie. ;)

      Usuń
  9. Jakie fajne wspomnienie. No i mama stanęła na wysokości zadania; )
    Ja nie miałam urodzin, poza 18-ką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas w bloku chyba byla moda na takie urodziny. Mama kolezanki to dopiero wygrywala w tych zawodach; robila plonace lody, pozwala sie ubierac w swoje kiecki a nawet malowac swoimi kosmetykami, ale nie narzekam, te moje tez byly fajne ;)

      Usuń
    2. ta matka to chyba jakaś młodociana była? bo żadna ze znanych mi matek by na to nie pozwoliła.... same stare jakieś były :) nooo, własnie mi się przypomniało - zwłaszcza ta, która rozpędziła urodziny z powodu jakichś głupich śmieci. Płonących. Choć tu też przesadzała - one się tylko tliły, z tego co pamiętam :) :)

      Usuń
  10. A co do talentów pisarskich to w ogóle jestem pod wrażeniem fariatek:)

    OdpowiedzUsuń
  11. buziaki tylko , bo padam pyskiem na dziób!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nigdy nie lubiłam robić takich imprez -cieszyłam się, że to już za mną!
      A tu jeszcze Grześ!;P
      jakoś przeżyję;))

      Usuń
    2. Miska, przezyjesz/ przezyjemy. Nie mamy wyboru. ;)

      Usuń
  12. no i przypomniałaś mi, że tak naprawdę, to uwielbiam bezę - ale nie jadłam chyba z kilkanaście lat, nawet nie pamiętam kiedy.... i lubię tez taką samą jak Ty, Lola - suchą z wierzchu i wilgotną wewnątrz - normalnie niedościgniony wzorzec z Sevres..... a podobno taka bez kremu wcale nie jest specjalnie tucząca - ostatnio w saunie jedna pani sięzwierzała z wizyty u dietetyka i on jej własnie powiedział, że jeśli już tak strasznie ja będzie skręcać za słodkim to może sobie jedną taką suchą wciągnąć - jest w niej b duzo białka, poneiważ jest zrobiona z białka :) a nawiasem - ciekawe, czy wyszłaby, gdyby zamiast cukru dać ksylitol labo stewię?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. stewii nie moge, jakis olowiany ma posmak, ale ksylitol dodaje do bitej smietany i jest bdb. Ciekawe czy w bezie by wyszlo. Ja juz nie chcialam, az tak ryzykowac. Nie dosc, ze pierwszy raz tort bezowy robie, to jeszcze skladniki zmieniam. :P

      Usuń
    2. jak ame w pacierzu byłaby murowana katastrofa :)

      Usuń
  13. ale odjazd - chciałabym być na takich urodzinach
    z tortem bezowym, hmmmmm

    u nas na przyjęciach też pół przedszkola, ale na szczęście te dzieciaki są mało wymagające pod względem kulinarnym. Na takim przyjęciu wystarczy, że będą chipsy, paluszki, żelki i picie :) oraz trochę animowana zabawa - uwielbiają to!
    Zamawiam też im pizzę, ale przy tej zabawie, to są w stanie wciągnąć najwyżej po kawałku - na więcej nie mają czasu :PPP

    Same dobre życzenia dla Młodszej i Rodziców!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje Dosiu. :)

      U nas starsza siostra bardzo sie przydala i wymyslala im zabawy. Byly projektantkami i projektowaly sukienki z torby na smieci i kolorowych tasm, potem byly w tych torbach modelkami, chodzily po wybiegu i braly udzial w reklanie (a Starsza krecila to z kolezanka na video) potem przyjecie z dyskoteka i swiatelkami, a na deser do "kina" na film "Frozen". :) A z rana same juz wymyslaly i tez swietnie sie bawily. :)

      Usuń
  14. A ja nigdy nie lubiłam moich urodzin, bo to zawsze były posiedzenia za stołem ... nudy na budy ... urodzin syna też nigdy nie lubiłam bo u nas tam mało miejsca, ze rad nie rad wszyscy musieli siedzieć i się za bardzo nie ruszać, bo można było np. wujkowi oko podbić. Zazdroszczę i tobie i córce :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u rodzicow tez w planie bylo, ze szesc kolezanek usiadzie, ciasto zje, sokiem popije, ale impreza troche sie wyrwala spod kontroli. A moja mama chyba nie umiala powiedziec jakiemus dziecku, ze bardzo mi przykro, ale nie mamy juz dla ciebie krzesla wiec "do widzenia". :)

      Usuń
    2. no to super mama, moja nigdy mi nawet koleżanek nie pozwalała zapraszać, zawsze tylko rodzina :-(

      Usuń
    3. moja mama pochodzila z domu, gdzie wszystko bylo, ale z dziecmi nikt sie nie liczyl i byly ostatnie na liscie. Dziadek byl kierownikiem mleczarni, dom mieli trzy razy taki jak nasze mieszkanie, bylo biuro, byl goscinny, byl salonik, itd, a trzy siostry gniotly sie w jednym najmniejszym pokoiku. Ponoc cale zycie blagala rodzicow, ze moze by tak jedno biurko kupic dla tych trzech corek, ale i tak sie nie doprosila. Sama czesto mowila, ze chce abysmy mieli to czego ona nie miala.
      Calkiem mozliwe, ze to ona zaczela te dzieciece urodziny w naszym bloku, a potem inne matki nie chcialy byc gorsze.

      Usuń
    4. no to tak podobnie było ze mną, co prawda w innej kwestii ... ja nigdy nic nie mogłam, do domu o 18, żadnych wieczornych wyjść, jak chciałam iść na dyskotekę to musiałam kłamać, kombinować ... dlatego mój syn mógł zawsze wszystko, oczywiście pod pewnymi zasadami, ale nigdy żadnych zakazów ...

      Usuń
    5. ja tez staram sie poprawic to co mi przeszkadzalo w moich rodzicach. Tez czesto byli tak surowi, zwlaszcza ojciec, ze naczylam sie klamac.

      Ale dobrze, ze kazdy cos poprawia, stara sie, anizeli mielibysmy powielac bledy. Mnie lali, mojego ojca lali, mojego dziaka lali, wszyscy patologiczni mordercy, ale ja tez cie synu dla twojego zdrowia zleje.

      Usuń