poniedziałek, 10 lutego 2014

Walentynki czyli czy leci z nami pilot?

Walentynki ida 
znowu panie wspomnien czar. ;)

Wychowalam sie w swiecie w ktorym, jak to mozliwe, nie bylo walentynek. Ponoc istnialy jakies inne podobne swieta, kupidyna/ kupaly, ale byly tak jakby ich wcale nie bylo. 

Moja pierwsza walentynke dostalam prawie jak paczke z zagranicy. Bylam w 1-ej liceum i wtedy walentynka nazywalo sie co najwyzej mloda Walentyne, a nie kartke z amorami. Kartka przedstawiala zdjecie w kolorze sepii a na nim pilota w czapce pilotce i dlugim bialym szalu. Hmmm. Od razu bylo widac, ze ktos byl na wczasach za granicom i sobie kartke przywiozl. Moze teraz do mnie wyslal aby sie nie zmarnowala. :P

Pilot ze zdjecia srednio mi lezal, bo mnie sie wtedy wlasnie podobali chlopacy z dluzszymi wlosami, a najlepiej z irokezem. Ale kto wie, moze pod tom czapkom pilotkom kryje sie lekutko zgnieciony irokez? No kto by sie czepial, moglyby byc nawet calkiem plaski.
Zeby bylo smieszniej kartka wypisana byla po angielku (no ktos sie ewidentnie wczul w klimat!). Walentynke przeczytalam pobieznie, bo anielski, o ironio, nie byl wtedy mojom mocnom stronom  (pod blokiem do niedawna spiewalismy asiu pisiu laki (joanno sikaj szczesliwie ;)), jako wolne tlumaczenie Kylie Minogue "I should be so lucky") ale wyrazy typu love and darling na szczescie zrozumialam. Na koncowe pytanie "do you want to be my Valentine?" nie odpisalabym zbyt obszernie, ale yes i no, spokojnie, dalabym rade. No ale komu udzielic tej odpowiedzi? Nie bylo adresu zwrotego, walentynka byla anonimowa. Zaczelam bacznie obserwowac otoczenie. Kim jest ten pilot? Czy przyleci samolotem i zapyta "how do you do, honey, darling, my love?" (bosz, nie powinnam pisac po angielsku, bo monsz przeczyta i stwierdzi, ze w sieci szukam kochanka ;)) Czy wylonduje na boisku szkonym, czy moze da rade wylondowac na trawniku przed blokiem? Najfajniej by bylo na dachu. Moze bedzie musial sie ewakuowac i beda skoki ze spadochronu?  Zeby mi tylko z tym londowaniem wstydu  nie narobil przed sasiadami! Wypatrywalam przez lornetke i czekalam na sygnal. Bylam pewna, ze to ten fajny Maciej S. On jest przeciez na poszerzonym angielskim, fszystko sie zgadza, to on. A jak nie on to moj przyjaciel Piotrek w ktorym sie podkochuje, on we mnie, ale nie mamy odwagi sobie tego wyznac. On ma wlosy troche dlugie, ale nie za dlugie, w smiglo sie nie wkencom, pod pilotkom sie zmieszczom, to MUSI byc on. 

Jak to panie w zyciu bywa, to ze pilot  nie przylecial samolotem bylo najmniejszym rozczarowaniem.  Ale czego mozna sie spodziewac po kims kto bedac Polakiem wypisuje walentynki po angielsku? :P 
Chcecie cd tego fiaska?


Ale od tej pory w swej podswiadomosci mialam juz zakodowane, ze szukam mezszczyzny ktory bedzie mowil do mnie honey, ktoremu wlosy bez problemu wejdom pod czapke pilotke i ktory przyleci po mnie samolotem? :PPP




24 komentarze:

  1. Oczywiście znowu cudna historia :)
    Pewnie, że chcę cd!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tez kcem! Szybko nom ciekawa.
    A ja chciałam marynarza (?) a mam pilota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dlaczego chcialas marynarza? zeby go w domu nie bylo? :P

      Usuń
    2. Trochę chyba tak bo mój tata też dużo wyjeżdżał i wydawało mi się to normalne. Poza tym miałam sąsiada marynarza i bardzo go lubiłam:))

      Usuń
  3. No i masz takowego kochana,mówiącego po angielsku miłośnie do Ciebie:)))
    ach Lola cudna historia,powtórzę za Olgą:D

    OdpowiedzUsuń
  4. No jak mozesz przerywac w najciekawszym momencie i jeszcze stawiac retoryczne pytania, he? Dawaj dalszy ciag, ino migiem! Pobudzilas bowiem moja ciekawosc, Asiu pisiu laki :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to piszem, ale u mnie to sie nie da tak krotko, zwiezle i na temat. ;)

      Musze sie jeszcze bardziej cofnac w czasie. :)

      Usuń
    2. no właśnie, tak napięcie wzrosło, że czekam z niecierpliwością wielką!

      Usuń
  5. Asz mnie dreszcze przeszli, mialam niewontpliwom nieprzyjemnosc byc na randce w ciemno
    Chetnie poczytam, ze i inne som goopie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to opisz swojom. siem posmiejemy. ;)

      Usuń
    2. Mi fcale nie byuo do śmiechu :P

      Usuń
    3. tobie nie, ale nie ma to jak sie posmiac z cudzego nieszczescia. :P
      ja nawet lubie smiac sie z wlasnych, pod warunkiem, ze to juz dawno i nieprawda ;)

      Usuń
    4. Ja generalnie też lubię rzeczy obsmiac
      Ale czasem jak sobie przypomnę jaka ja byuam goopiaaaaa!!!!!!
      To siem zżymam

      Usuń
    5. :))))

      Lola, cudna historia, jak zwykle, dawaj cd. bo zdechnę z ciekawości:P

      Usuń
  6. Lola.... w śmigło się nie wkręcą.... toż umarłam z radości.... :)

    OdpowiedzUsuń