piątek, 25 lipca 2014

home sweet home

Dolecielismy bez wiekszych przygod. Godzinne opoznienie wylotu z Monachium nie zmienilo naszych planow, bo mielismy w zapasie 3 godziny na przesiadke, wiec panika, bieg i wyscig do bramki, nie byly naszym udzialem i tylko spokojnie obserwowalismy innych. Jak zwykle cos pokrecono przy biletach i tradycyjnie nie dostalam biletu kolo dzieci. Pani na lotniksu pogrzebala i wymyslila taki uklad: obie corki kolo okna, korytarz, pewna pani i ja. Zawsze gdy robiono nam takie numery inni podrozni z usmiechem na ustach przesiadali sie, bo nie chcieli zajmowac sie podczas podrozy moimi dziecmi. Ale tym razem bylo inaczej. Nie wiem czy dzieci moje juz za stare i nikt nie martwi sie, ze moze sie zrombia w pieluche i bedzie smrod, ale pani ktora siedziala pomiedzy nami oznajmila, ze ona czesto chadza do toalety i musi byc przy przejsciu. (Klamala, poszla raz!) Obiecywalam, ze za kazdym razem ja wypuszcze, ale chyba bala sie ze wygladam na taka co sie napije wina i zasnie chrapiac wiec nie poszla na ugode. Poczatkowo mialam jej za zle, zwezalam oczy i rzucalam na nia swoj urok, az przypomnialam sobie, ze od tego robia sie zmarszczki pod oczami. Planowalam, ze bede chodzic do toalety na siku co 10 a na kupe co 15 minut, ze ja jej pokaze. Ale nagle okazalo sie ze moje corki doskonale sobie radza bede mnie. Z obiadu jedza tylko chipsy, za to nie zaluja sobie cukierkow, zamiast spac ogladaly filmy, ale cisza, panie spokoj. Takiego spokoju w samolocie nie mialam od czasu porodu. Zadnych mama daj, mama boli, mama kiedy. Spokojnie obejrzalam trzy fajne filmy, podrzemalam pomiedzy kazdym i taka zrelaksowana po 9-cio godzinnej podrozy jeszcze nie bylam. Od tej pory tak bede zamiawiac bilety.

Troche pijani ze zmeczneia, ale w koncu home sweet home. Wlasne lozko, pies i kon mechaniczny. Wlasny zen.

Pies praktycznie fruwal z radosci. Ponoc gdy monsz po nas jechal, powiedzial mu, ze jedzie po i wymienil z imienia, na co pies smigal radosne kolka po calym domu.

Wyjazd uwazam za bardzo udany, pogoda w sumie dopisala, spotkania z ludzmi przeszly moje oczekiwania, okazalo sie mam w sobie jeszcze te odrobine (ekhm) szalenstwa.
A na pamiatke kupilam sobie trzy pary slicznych sandalow. :)

Najbardziej mnie smieszy gdy ludzie pytaja skad jestesmy bo skaczemy po tych jezykach, ze sie zorientowac nie moga. :P

A jak mlodszej kazalam polozyc cos na kupke to jej mina tez byla bezcenna. ;)


41 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. zloto! teraz mierze czas czytania. ;)

      Usuń
    2. Lolek wszędzie dobrze ale w domu najlepiej jakby na to nie patrzeć:)))
      A z ta kupką sie usmiałam :DD

      Usuń
    3. 2 minuty!! i to ze zrozumieniem i bez wracania :)))))

      Usuń
    4. no to chyba bendzie rekord sfiata. ;)

      Usuń
    5. należy się CERTYFIKAT ;)

      Usuń
  2. Lola! ja byłam przekonana, że Ty byłaś tu z całą Rodziną! Przecież pies miał być gdzieś pod opieką życzliwej osoby i martwiłaś się z tego powodu, czy coś pokręciłam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tego psa to przezywalismy jak jechalismy na Floryde.
      Teraz byl tylko 3 dni u kolezanki, bo monsz musial wyjechac do innego stanu na nadelegacje, ale teraz juz tego tak nie przezywalismy bo psy juz sie znaja i lubia.

      Za bardzo nie mogl sie urwac z pracy, a ceny w tym roku sa tak wysokie, ze wyjazd na tydzien nie mial sensu. Dzieki temu mniej zwiedzalismy i bardziej sie ludzmi nacieszalismy. A i monsz sie przekonal, ze bez nas tak pusto o oczom i ustom. ;)

      Usuń
    2. pokręciałaś Olguś :))))))
      to było wcześniej :DDDD

      Usuń
    3. no fakt! teraz już pamiętam :)
      i oczom i ustom! cudne :)))))

      Usuń
  3. ooo, jeszce pudło!!! i to po przeczytaniu!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. w sumie powinnaś być wdzięczna tej pani i wyrazić to na piśmie - że linie lotnicze spełniły Twoje oczekiwania, których nawet nie podejrzewałaś, że masz :) :)

    a piesy i koty to mądre istoty. Nasza Tisia na przykład nie wiadomo skąd zawsze wiedziała kiedy jest piątek i czekała, aż sis przyjedzie. To samo kot. A rodzice nie mają takich stałych przyzwyczajeń typu rano do pracy, wieczorem z pracy a jak nie idą to jest sobota, o nie, oni robią wszsytko niesystematycznie, więc ewidentnie zwierzaki się znają na kalendarzu i zegarku :) a co dopiero imiona rozpoznawać!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aLusia, "linie lotnicze spełniły Twoje oczekiwania, których nawet nie podejrzewałaś" boskie. Powinni to wykorzystac w reklanie. ;)

      nasz rozpoznaje imiona, bo na haslo "obodz K/ obodz M' moze pedzic i ma pozwolenia by im na glowe do lozna wspoczyc. :)

      Usuń
    2. jak dobrze zapłacą, to czemu nie, nei będę się sprzeciwiać :) :)

      już uwielbiam Twojego piesa :)

      Usuń
  5. Lolek, czasem to co wydaje się być dla niekorzystne bywa zbawienne :)
    Cieszę się, że podróż ok, bo jak słucham TV, to chyba juz mi się odechciało latać:/
    rozumiem to oczom i ustom to monsz się napaczeć i nacałować Ciebie nie może :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Lola nie dziwię się i menżowi i psu:))
    A linie lotnicze rzeczywiście stanęły na wysokości zadania! Dziwię się tylko dziewczynkom, że tej pani tak darowały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))
      przez nia ktos musial siedziec pomiedzy obcymi osobami i wypadlo na mnie. ja chyba bylam najbardziej na nia wkurzona. One jakos sie nie przejely. Najbardziej sie martwily, aby byly indywidualne telewizorki w siedzeniach. :P

      Usuń
  7. cieszę się,że bezpiecznie do domku dotarłyście:****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tez, ale szkoda, ze ten dom az tak daleko. :(
      dobrze, ze net tak blisko. ;)

      Usuń
  8. kiedy przyjeżdżasz? bo już tęsknię:)

    OdpowiedzUsuń
  9. good, żeś już w chałupie dziołszko ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Powiedz jeszcze, żeby okno otworzyły jak szeroko:))
    Wszędzie dobrze, ale...
    Najfajniej, że jest net;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. okien to lepiej nie. ;)
      net jest oknem na swiat. ;)

      :***

      Usuń
  11. Może to Pani to jednak przysługę Tobie zrobiła :)
    Dzieciaki rosną i robią się z czasem samodzielne... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Loona w moich skronych progach. :)
      Sama prawde mowisz, niestety i troche stety. ;)

      Usuń
  12. a coś nie tak z tą kupką?;P

    witaj w domu
    co z tego, że dwa dni później
    lepiej późno niż później, nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      dalas nam odespac. ;)
      sama tez pewnie wracalas "do siebie". ;)

      Usuń
  13. no i nerki też wróciły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) pytanie, czy własne :)

      Usuń
    2. :) grunt, ze liczba sztuk sie zgadza. ;)

      Usuń
    3. może nawet lepsze się trafiły? :) rzeczywiście, nie ma sie co czepiać detali :)

      Usuń