Dolecielismy bez wiekszych przygod. Godzinne opoznienie wylotu z Monachium nie zmienilo naszych planow, bo mielismy w zapasie 3 godziny na przesiadke, wiec panika, bieg i wyscig do bramki, nie byly naszym udzialem i tylko spokojnie obserwowalismy innych. Jak zwykle cos pokrecono przy biletach i tradycyjnie nie dostalam biletu kolo dzieci. Pani na lotniksu pogrzebala i wymyslila taki uklad: obie corki kolo okna, korytarz, pewna pani i ja. Zawsze gdy robiono nam takie numery inni podrozni z usmiechem na ustach przesiadali sie, bo nie chcieli zajmowac sie podczas podrozy moimi dziecmi. Ale tym razem bylo inaczej. Nie wiem czy dzieci moje juz za stare i nikt nie martwi sie, ze moze sie zrombia w pieluche i bedzie smrod, ale pani ktora siedziala pomiedzy nami oznajmila, ze ona czesto chadza do toalety i musi byc przy przejsciu. (Klamala, poszla raz!) Obiecywalam, ze za kazdym razem ja wypuszcze, ale chyba bala sie ze wygladam na taka co sie napije wina i zasnie chrapiac wiec nie poszla na ugode. Poczatkowo mialam jej za zle, zwezalam oczy i rzucalam na nia swoj urok, az przypomnialam sobie, ze od tego robia sie zmarszczki pod oczami. Planowalam, ze bede chodzic do toalety na siku co 10 a na kupe co 15 minut, ze ja jej pokaze. Ale nagle okazalo sie ze moje corki doskonale sobie radza bede mnie. Z obiadu jedza tylko chipsy, za to nie zaluja sobie cukierkow, zamiast spac ogladaly filmy, ale cisza, panie spokoj. Takiego spokoju w samolocie nie mialam od czasu porodu. Zadnych mama daj, mama boli, mama kiedy. Spokojnie obejrzalam trzy fajne filmy, podrzemalam pomiedzy kazdym i taka zrelaksowana po 9-cio godzinnej podrozy jeszcze nie bylam. Od tej pory tak bede zamiawiac bilety.
Troche pijani ze zmeczneia, ale w koncu home sweet home. Wlasne lozko, pies i kon mechaniczny. Wlasny zen.
Pies praktycznie fruwal z radosci. Ponoc gdy monsz po nas jechal, powiedzial mu, ze jedzie po i wymienil z imienia, na co pies smigal radosne kolka po calym domu.
Wyjazd uwazam za bardzo udany, pogoda w sumie dopisala, spotkania z ludzmi przeszly moje oczekiwania, okazalo sie mam w sobie jeszcze te odrobine (ekhm) szalenstwa.
A na pamiatke kupilam sobie trzy pary slicznych sandalow. :)
Najbardziej mnie smieszy gdy ludzie pytaja skad jestesmy bo skaczemy po tych jezykach, ze sie zorientowac nie moga. :P
A jak mlodszej kazalam polozyc cos na kupke to jej mina tez byla bezcenna. ;)
złoto!!!!
OdpowiedzUsuńzloto! teraz mierze czas czytania. ;)
UsuńLolek wszędzie dobrze ale w domu najlepiej jakby na to nie patrzeć:)))
UsuńA z ta kupką sie usmiałam :DD
2 minuty!! i to ze zrozumieniem i bez wracania :)))))
Usuńno to chyba bendzie rekord sfiata. ;)
Usuńnależy się CERTYFIKAT ;)
UsuńLola! ja byłam przekonana, że Ty byłaś tu z całą Rodziną! Przecież pies miał być gdzieś pod opieką życzliwej osoby i martwiłaś się z tego powodu, czy coś pokręciłam?
OdpowiedzUsuńtego psa to przezywalismy jak jechalismy na Floryde.
UsuńTeraz byl tylko 3 dni u kolezanki, bo monsz musial wyjechac do innego stanu na nadelegacje, ale teraz juz tego tak nie przezywalismy bo psy juz sie znaja i lubia.
Za bardzo nie mogl sie urwac z pracy, a ceny w tym roku sa tak wysokie, ze wyjazd na tydzien nie mial sensu. Dzieki temu mniej zwiedzalismy i bardziej sie ludzmi nacieszalismy. A i monsz sie przekonal, ze bez nas tak pusto o oczom i ustom. ;)
pokręciałaś Olguś :))))))
Usuńto było wcześniej :DDDD
no fakt! teraz już pamiętam :)
Usuńi oczom i ustom! cudne :)))))
ooo, jeszce pudło!!! i to po przeczytaniu!!!
OdpowiedzUsuńw sumie powinnaś być wdzięczna tej pani i wyrazić to na piśmie - że linie lotnicze spełniły Twoje oczekiwania, których nawet nie podejrzewałaś, że masz :) :)
OdpowiedzUsuńa piesy i koty to mądre istoty. Nasza Tisia na przykład nie wiadomo skąd zawsze wiedziała kiedy jest piątek i czekała, aż sis przyjedzie. To samo kot. A rodzice nie mają takich stałych przyzwyczajeń typu rano do pracy, wieczorem z pracy a jak nie idą to jest sobota, o nie, oni robią wszsytko niesystematycznie, więc ewidentnie zwierzaki się znają na kalendarzu i zegarku :) a co dopiero imiona rozpoznawać!! :)
aLusia, "linie lotnicze spełniły Twoje oczekiwania, których nawet nie podejrzewałaś" boskie. Powinni to wykorzystac w reklanie. ;)
Usuńnasz rozpoznaje imiona, bo na haslo "obodz K/ obodz M' moze pedzic i ma pozwolenia by im na glowe do lozna wspoczyc. :)
jak dobrze zapłacą, to czemu nie, nei będę się sprzeciwiać :) :)
Usuńjuż uwielbiam Twojego piesa :)
Lolek, czasem to co wydaje się być dla niekorzystne bywa zbawienne :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podróż ok, bo jak słucham TV, to chyba juz mi się odechciało latać:/
rozumiem to oczom i ustom to monsz się napaczeć i nacałować Ciebie nie może :)
z ulga dolecialam.
Usuńa monsz z trudem poszedl dzis do pracy. ;)
:)))))
UsuńLooola;)
UsuńLola nie dziwię się i menżowi i psu:))
OdpowiedzUsuńA linie lotnicze rzeczywiście stanęły na wysokości zadania! Dziwię się tylko dziewczynkom, że tej pani tak darowały.
:))
Usuńprzez nia ktos musial siedziec pomiedzy obcymi osobami i wypadlo na mnie. ja chyba bylam najbardziej na nia wkurzona. One jakos sie nie przejely. Najbardziej sie martwily, aby byly indywidualne telewizorki w siedzeniach. :P
cieszę się,że bezpiecznie do domku dotarłyście:****
OdpowiedzUsuńja tez, ale szkoda, ze ten dom az tak daleko. :(
Usuńdobrze, ze net tak blisko. ;)
kiedy przyjeżdżasz? bo już tęsknię:)
OdpowiedzUsuńoj nie tak predko, niestety. :(
Usuńi tesz jusz tenskniem. :*
nie przesadzacie troszkie?? ;)
Usuńtroszkem. ;)
Usuńja nie.
Usuńgood, żeś już w chałupie dziołszko ;)
OdpowiedzUsuńwyry gut! ;)
UsuńPowiedz jeszcze, żeby okno otworzyły jak szeroko:))
OdpowiedzUsuńWszędzie dobrze, ale...
Najfajniej, że jest net;**
okien to lepiej nie. ;)
Usuńnet jest oknem na swiat. ;)
:***
Lola welcome home!
OdpowiedzUsuńsenk ju. :)
UsuńMoże to Pani to jednak przysługę Tobie zrobiła :)
OdpowiedzUsuńDzieciaki rosną i robią się z czasem samodzielne... :)
Witaj Loona w moich skronych progach. :)
UsuńSama prawde mowisz, niestety i troche stety. ;)
a coś nie tak z tą kupką?;P
OdpowiedzUsuńwitaj w domu
co z tego, że dwa dni później
lepiej późno niż później, nie?
:)
Usuńdalas nam odespac. ;)
sama tez pewnie wracalas "do siebie". ;)
no i nerki też wróciły :)
OdpowiedzUsuń:) pytanie, czy własne :)
Usuń:) grunt, ze liczba sztuk sie zgadza. ;)
Usuńmoże nawet lepsze się trafiły? :) rzeczywiście, nie ma sie co czepiać detali :)
Usuń