poniedziałek, 9 czerwca 2014
Zabawa w dom
Mlodsza byla na urodzinach, gdzie cala frajda polegala na tym ze dzieci uczyly sie gotowac u profesjonalnego kucharza. Zrobily pizze, cupcakes i szejki (ale niestety nie stiwens). W miedzy czasie pogadalam sobie z innymi mamami i jedna powiada, ze ona tez sobie zrobila urodziny w tym miejscu. Nie, nie zartowala. Nie moglam pojac co to za frajda. Ja wiem, to juz nie te lata, gdy pilo sie i balowalo do bialego rana, ale zeby najlepsza zabawa, w taki dzien, byla zabawa w dom? Nie robila co prawda ze swoimi goscmi pizzy, ale bardziej wyrafinowane danie, niemniej jednak o maj gasz, nie dosc, ze musze zaplacic to potem jeszcze sama musze ugotowac? To nie lepiej usiasc i spokojnie zjesc w restauracji? W kucharza moge sie spokojnie pobawic w domu i to za darmo. Rozumiem, male dzieci sie ciesza, ze pacz panie, pizza, tymi rencami, toz to prawie czary- mary, ale dorosle ludzie co to ich nikt od dawna z kuchni niewygania beda czerpac radosc z krojenia cebulki? Myslalam, ze moze na deser dla doroslych kucharz robi taniec na stole ze striptisem, ale tez nie. I znowu, panie, widac, ze jakas taka malo nowoczesna jestem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dla mnie to tez za nowoczesne, ale ludziska tak bardzo chco byc oryginalne, ze na wlasne urodziny kazo gosciom gotowac. Swiat sie konczy! :))
OdpowiedzUsuńfaktycznie, od strony goscia jeszcze bardziej przerabane. Czlowiek przynosci prezent i za to moze sobie pogotowac. ;)
UsuńTa mama to na 100%amerykanska:)))Dorusia
OdpowiedzUsuńoczywiscie. Znasz te klimaty. ;)
UsuńNo jasne:)))Dorusia 21 czerwca bede niedaleko ciebie Lola:)))
OdpowiedzUsuńo, Grand Canyon?
UsuńTak I las vegas I los angeles,mamy goscia z polandu ,I chcemy mu cos pokazac,ja juz bylam,ale z przyjemnoscia wracam:)))Takie tygodniowe wekejszyn:))Dorusia
OdpowiedzUsuńniezla wycieczka! Wy to umiecie pokazac gosciom to i owo. ;) a nie tu sobie sami ugotujcie kotleta. :P
UsuńJak dacie rade, po drodze do Grand Canyon, warto zatrzymac sie w Sedonie. Jest piekna i jak juz sie tyle jedzie to naprawde warto po drodze tam podjechac.
Ja podobnie jak Ty wolałabym ten dzień spędzić inaczej :)
OdpowiedzUsuńw Polsce amerykańskie mody się też przyjmują, różne oryginalne sposoby na spędzanie wolnego czasu, w tym urodzin ludziska wymyślają.
Modne staje się wspólne gotowanie z przyjaciółmi w domu, to jednak trochę coś innego. Może jest to atrakcyjne dla ludzi, którzy cały czas żywią się "na mieście".
ja lubie w Stanach to, ze nikt tak do konca nie przychodzi na gotowe. Kazdy cos przynosci i nie ma problemu, aby pomoc gospodarzom w tym czy owym; wypic drinka, pogadac i poczekac niech sie wszystko dogotuje. Ale nie chcialbym sama robic sobie calego posilku.
UsuńMoze faktycznie jak ktos cale zycie je na miescie lub mrozonki to z prawdziwym gotowanie kupe zabawy.
mysle Lola ze trafilas tu w sedno, ze takie gotowanie dla osob nie gotujacych albo malo albo glownie platki kukurydziane to zdobycie kolejnych umiejetnosci.
Usuńmoze ich mamy tez nie gotowaly i nie bylo sie od kogo nauczyc?
Gotowac musza goscie ktorych nie lubimy:))))Dorusia dzieki za podpowiedz.
OdpowiedzUsuńCudownej podrozy. ;)
UsuńDorusia, to jest myśl!!
UsuńDzieki Lola:)))Dorusia
Usuńdobrze, że byłąm w Kaliforni i Arizonie, bo bym was znielubiua z zazdrości!!
Usuńw LV troche siem o tej porze roku spiekom
Usuńale moze dzieki temu beda wiecej grac i oby wiecej wygrywac. ;)
Spoko kremik z filtrem I w droge:)))Ahoj przygodo:))))Dorusia
Usuńposmakujecie pustynnego klimatu. ;))
Usuńmy wszyscy wspominamy.
Usuńdeath valley
55 stopni w ciemiu...
55? nie moze byc. Najwyzej 54! :PPP
UsuńLola znam klimaty ,bo nie pierwszy raz tam lece:))))Dorusia
Usuńja mogłabym się najwyżej uczyć, jak usmażyć steka d wspaniałego czerownego wina:PPP
OdpowiedzUsuń:PP
Usuńalbo jak nalewac do kieliszka. ;)
ważne tylko, żeby w kiepiszku pełno było :PPP
Usuńi zeby nie przelewac. :P
Usuńchyba za bardzo robak przy poniedziałku zalany...:PPP
UsuńBłagam,nie zapraszajcie mnie na takom imprezem...
OdpowiedzUsuńjakom???
Usuńja mogem ci to obiecac. Podam paluszki i wino, ale gotowac nikt sobie sam nie bendzie. :P
UsuńOOOOOOOOOOO
Usuńtaki gośc to skarb!!!!!
to bedzie uczta dla duszy. :PPP
Usuńno dobra..mogę zmywać,byle nie gotować;P
Usuńkazdemu damy podpisany kieliszek, zeby za duzo nie brudzili. ;)
Usuńi talerzyk przykrecimy do stolu, jak w Misiu. ;)
Lola i po amerykańsku plastikowe talerze:)dorusia
OdpowiedzUsuńprzykrecone bylyby bardziej romantyczne, ale masz racje ze z papierem bedzie poreczniej. ;)
Usuńgeniale po prostu! to ja rozszerzę wachalrz atrakcji i zarządzę też zbiorowe sprzątanie! :) i prasowanie!! :)
OdpowiedzUsuńco mi oczywiście przypomniało, jak jak byłam wesołą studentką i miałam ogromniastą, formatu a0 mapę do pokolorowania na ruralistykę... no i wpadłam na szatański pomysł, zaprosiłam znajomych, wabiąc ich, że będziemy robić happening, a jak przyszli to wręczyłam kredki :) :) :) ale troche się na mnie zemściło, bo nichlujnie kolorowali, myśleli głównie o winie :)
aLusia, trzeba bylo wejsc w uklady z przedszkolem, tam by staranniej pokolorowali. ;)
Usuńdokładnie! tez pożałowałam!! :)
UsuńNo to Was zaskoczę!
OdpowiedzUsuńMoże nie przy okazji urodzin, ale na takie warsztaty kulinarne w miłej atmosferze z chęcią bym poszła;)
I ciągle się wybieram na taki kurs do Toskanii. Ciekawe czy kiedyś dojadę:)))
Przyznaję jednak że zmuszanie kogoś do czegoś takiego może być niewypałem!
a ja byłam ze znajomymi na warsztatach sushi - było super :) :)
Usuńale fakt, że nikt nie był gościem :)
pewnie nie to samo, ale w necie jest tyle takich warsztatow. Ile razy nie wiem co i jak gotowac, to zaraz ide na warsztaty na youtuba. ;))
Usuń:) ja tam nie mam takich rozterek :)
Usuńwidac Martha Stewart im juz nie wystarcza:PP
OdpowiedzUsuńewidentnie wyrosla jej konkurencja. ;)
Usuńa ja czesto, zwlaszcza gdy potrzeba mi jakis swiatecznych inspiracji, zasiegam lekcji u Marty. ;)
Lola, u mojego syna na zielonej szkole to jest dopiero zabawa!! wszyscy zakochani i teraz to chyba nam przyjdzie ślub zbiorowy zrobić ::)))
OdpowiedzUsuńtylko problem w tym, że te zakochania jakieś krzyżowe - każdy w kim innym, niż w tym, który w nim zakochany ::))
a na niektóre dziewczynki to nawet po trzech na głowę przypada ;))
ja to pamientam! ja kcem na kolonie!!! :)))
Usuńwe mnie zafsze zakochiwala sie najwienksza fajtlapa. A jak byla modna pisenka "och, Ela, stracilas przyjaciela" to taki jeden mnie nia katowal bo nie chcialam z nim chodzic. To byly czasy! :))
w twoim dziecku pewnie zakochana caua kolonia. ;)
Lola, to mamy coś wspólnego :) :) mi to zostało nawet później, w liceum na obozie wędrownym taki Sylwek wzdychał, ale był taki ciapowaty, że nie mogłam normalnie... on nie odpuszczał, cały rok za mną chodzil, w sumie miły chłopak i inteligentny, całe Pink Floyd mi przegrał, a przynosił sprytnie po płycie co tydzień :) :) jak mawiała moja sis - liczył ,ze tyle przegrywania nie moze być po nic :) no, ale jakos nie wyszło... najśmieszniejsze było, że spotkałam go w dniu swojego ślubu, jak on wychodził ze swojego, w drzwiach kościoła się minęliśmy, jego był godiznę wczesniej :) :)
UsuńLolek piontka!
OdpowiedzUsuńJa też wolę na gotowe:)))
zeby nie bylo, ze jestem leniwa, wino moge otworzyc. ;)
Usuńdzień dobry:)
OdpowiedzUsuńdzień dobry:)
Usuńdzien dobry dziefczyny! :)
Usuń