poniedziałek, 11 sierpnia 2014

zycie, pranie i wieszanie

Od czego by tu zaczac te opowiesc przyczynowo- skutowa?
Moze zaczne tak jak filmach, gdzie najpierw pokazuja stara glowe ktora wzdycha, sapie, kolebie sie na bujanym fotelu, a potem zachodzi mgla i pokazuja dziecko lat osiem.

Dawno temu, jakies pincet dwadziesia lata temu wieszalam gazylion pieluch na balkonie. Mialam mlodszom siostre i jako starsza siostra bylam czesto fizycznie i przy okazji psychicznie dreczona i do tego pileuch wieszania zaganiana. Ona sikala, mama prala, ja wieszalam i czulam, ze najgorszy element w tej piramidzie mi siem trafil. Wienc mam prawo miec wstrent to wieszania, mam.

Przyjechalam do Stanow i najbardziej ucieszyla mnie nie zmywarka do naczyn, nie kawa na wynos, ale wlasnie suszarka do ubran. Pokochalysmy sie od pierwszego spojrzenia. Ciuchy suche i niepogniecione. Alelluja, zadnego wieszania na sznurkach. Nawet jesli kilka sweterkow skurczylo sie do rozmiaru malego psa uwazalam, ze to tylko ewidentnie swiadczy, ze nie naleza do naszego obozu i nie w tym domu ich miejsce.

Az tu nagle, znowu chmura, mgla sie znowu rozrzedza i na plan wychodzi moj monsz, ktory cos tam kombinuje po glowie sie drapie i widac po oczach ze wpada na jakis innowacyjny pomysl. Zostawilam go na kilka tygodnii samego, a tu panie wprowadzil nam nowinki techniczne godne 21 wieku i powiesil nam w ogrodzie linke na pranie. Mieszkamy na pustyni, przeca wyschnie predzej niz w tej suszarce. Czlowiek kawe wypije, nogom czy razy pomacha i juz bedzie suche.

Przyjechalam z Polski paczem i paczem. Nie wiedzialam czy mam sie wzruszyc czy protestowac.
I dalam tej lince szanse. I czuje sie jak te murarki warszawskie. I wyrabiam norme, co ja mowie 100, 200, 300 procent normy. Czekam az mnie w kronice filmowej pokazom. I przychodzom kolezanki do corek i pytajom czy nam sie suszarka zepsula, a ja im mowie, ze to tylko tak dla frajdy, taka ulanska fantazja.

Ale malo tego! Moge powiedziec , ze stalo sie to mom pasjom. Otrzepie, rozciagne, glatko powiesze tak, ze prasowac nie trzeba.
I patrze jak powiewa. Pije kawe, patrze i wzdycham. I glaszcze to pranie raz po raz. I mysle o mamie,  i o babci, a nawet o siotrze co to sikala w te pieluchy nieswiadomie. I czuje te moc, takie circle of life.
I jakze mnie relaksuje to pranie jak tak powiewa. A biale to prawie mnie zwrusza i zachwyca, te biale rzedy bluzek jak w reklamie proszku, takie sliczne, ze ma sie ochote spiewac dmuchawce, latawce, wiatr.

I tak sie bawie w ten dom. A moze to juz jest klimakterium?

- - - - - 

A dziecka maja dzisiaj pierwszy dzien w szkole. Mlodsza w tej nowej.
Najpierw wylalo sie mleko i nie wiem czy to symbolizuje, ze za pozno, nie ma juz odwrotu.
Potem na autostradzie lecial nad nami balon i czy to symbol, ze dziecko poleci hen, hen?
Jak zwykle martwie sie troche. Trzymamy kciuki.



76 komentarzy:

  1. Dzień dobry Lola w pierwszym dniu roku szkolnego!!:))
    Nie dodałaś jeszcze kochana,jak to pranie pięknie pachnie wywiane wiatrem:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tysz prawda. ;) moze jestem wzrokowcem. ;)

      Usuń
    2. ale skąd wiesz, Margo, jak pachnie pranie z pustyni?

      Usuń
  2. Właśnie, pranie suszone na wietrze ma inny zapach...
    Ja mam niezwykły sentyment do zapachu białego prania w łazience, jak pralka wypuści pierwszą wodę.... mmmm
    Staram się jednak nie nadużywać, wszak to detergenty:)
    Ciekawam, jak się spodoba Małej w nowej szkole. Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale nic nie pokona zapachu mokrego parasola. :) no moze swiza drozdzowka. ;)
      Doczekac sie nie moge, aby wrocila i opowiedziala jak bylo.

      Usuń
    2. i my czekamy na te opowieści z niecierpliwością wielką :)

      Usuń
    3. Lola!!! świeża drożdżówka!! po co mi to przywołałaś!!

      Usuń
    4. pomeczymy sie razem.
      czekaniem i zapachem drozdzowki. ;)

      Usuń
    5. na szczęście nie umiem piec :) :) choć boję się, czy mnie ta myś nie zawiedzie gdzieś do cukierni...

      Usuń
    6. aLusia, az mi apetytu narobilas. Zdenerowalam sie i poszlam po drozdzowke. Wrocilam z paczkiem i suszi. Normalnie jak baba w ciazy.

      Usuń
    7. :) nie chcę Cię martwić, ale trochę tak :) ale będziesz musiała jeszcze raz po drożdżówkę iść :) :)
      i może śledzia do kompletu :) :)

      Usuń
    8. dzisiaj nic mi do szczescie nie brakuje bo mam chlopnik. mmmm.

      Usuń
    9. a z czego masz ten chłodnik?

      Usuń
    10. tradycyjny, ale z nowoczesnym tuistem, bo zamiast bawic sie z botwinka kupuje sloiczek kiszonych buraczkow, do tego utarty ogorek, duuuuzo koperku i czosnek. No i jajko. Pycha, taki kwasny, moje kubki smakowe tancza. :)

      Usuń
    11. jesteś geniuszeem, Lola!!!

      Usuń
  3. A ja kocham wieszać pranie na lince w ogrodzie, lubię ten zapach wysuszonej na wietrze i słońcu pościeli i ręczników :) cierpię zimą, kiedy muszę suszyć w łazience.
    Lola, wiadomo, że nowe zawsze trochę przeraża i martwi. Trzymam kciuki! Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie dziekuje. ;) u nas sie tak mowilo, aby nie zapeszyc. ;)

      Usuń
    2. u nas też tak się mówiło :)))

      Usuń
  4. Same plusy takiego suszenia. Nie dosc, ze slonce wybiela, pranie pachnie wiatrem, to jeszcze prund oszczedzasz, ekologicznie sie zachowujesz i wzbudzasz sensacje we wsi taka dzialalnoscia z XIX wieku. Czekaj chwili, kiedy wszyscy pojda za Twoim przykladem. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. takom nowom, nowoczesnom mode wprowadzimy ;)
      moze zaczne linki sprzedawac. ;)

      Usuń
    2. to tak w nurcie ekologicznym przecież!
      no i hipstersko szalenie (lekcja dl Futi) :)

      Usuń
  5. Lolka to ja mam zupełnie odwrotną opowieść. Mój monsz jak lata temu zrobił se wycieczkę po Stanach i Kanadzie to przywiózł marzenie. Chował to marzenie głęboko i dość długo, ale jak zbudowaliśmy dom to uparł się okropnie to marzenie spełnić. Na nic się zdały protesty i opowieści o zapachu wiatru w pościeli. W domu stanęła bębnowa suszarka. Ki lubię ją bardzo w długie zimowe wieczory:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ze zima ukladanie cieplych ubran, prosto z suszarki, jest bardzo przyjemne. :)
      Jeansy i reczniki sa fajniejsze z suszarki, nie sa takie sztywne, ale tej bieli na lince, wzdech, no trudno konkurowac z pienknem. :P

      Usuń
    2. Ja akurat ręczników nigdy nie susze w suszarce, wole te szorstkosc

      Usuń
    3. a mi się właśnie zwizualizowało wspomnienie jak w bloku naprzeciwko od czasu do czasu a balkonie pojawiały się pełne sznury samych ogromnych babskich gaci..... czasem się ze zgrozą z mamcią zastanawiałyśmy ile to trzeba zbierać, żeby cały balkon zapełnić :):)

      Usuń
    4. no gacie, galoty i kalesony dawaly czasami po oczach. Albo takie rzedy wielkich stanikow niczem namioty. :P
      U mnie jest tak goraco, ze klade poszyk z bielizna na trawniku i wysycha bez wieszania. :PP

      Usuń
    5. ale wygoda!!! najbardziej nie lubię wieszania tego drobnego cholerstwa!

      Usuń
  6. ale jaką miał myśl przewodnią z tą linką? bo w sumie nie kumam....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no pranie sobie chcial prosty inzynier powiesic. Uznal, ze na pustyni samo siem prosi.

      Usuń
  7. a tak w ogóle to mi się przypomniało, jaką niektórzy mają desperację do linek na pranie. Otóż małż pochodzi z pustyni, niby naszej, marnawej, ale jednak brzmi dumnie. Za sąsiadów tam mają taką pijacką rodzinkę, gdzie już ze trzy, a może i cztery pokolenia mężczyzn pracują jako drwale - oczywiście tylko wtedy jak się zasiłki już pokończą. Muszę jeszcze wspomnieć, że na pustyni jest poligon, dzięki któremu wieś przetrwała komunizm, ale tym razem nei o tym. Mianowicie skoro poligon, to manewry, ćwiczenia i takie tam chłopczyńskie zabawy plenerowe. No i kiedyś małż siedział w ogrodize, a tu ze wszsytkich stron wojsko się zjeżdża, wozy opancerzone, saperzy pędzą w pełnych strojach bojowych. WTF? pomyślał rezolutnie małż i zaczął się przyglądać. A tu film na żywo - żołnierze otaczają dom, przez megafon krzyczą: wychodzić wszyscy!! opuścić budynek!! ze środka wychodzą dziadek, ojciec, stara, jakiś wuj, wszscy lekko wężykiem, ale wszelki wypadek z podniesionymi rękami, jak w wojennych filmach.... coś tam zagadali i od grupy oderwali sie saperzy, którzy podeszli do rozciągniętych sznurków i z pietyzmem zaczęli ściagać poszarzałe gacie, majty i ściery....... cóż sie bowiem okazało? otóż szedł sobie senior rodu przez las, a tu fajny sznur leży! no głupi by nie wziął! czasem owinięty wokół drzewa, ale co za problem! był to bowiem sznur saperski, wybuchający, który z wielką ostrożnością został wcześniej rozciągnięty i przygotowany do ćwiczeń... no, ale ćwiczeń nie było, bo dziadek pomyślał o familii, że tam stara pranie robi, to się jej, jak znalazł, przyda....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PADUAM :))))
      dobrze, ze mu nic nie wybuchlo jak ten sznur zwijal. ;)

      Usuń
    2. no podobno aż dziwne :) dlatego ci saperzy byli w pełnych strojach bojowych ::) swoją drogą on jak on, ale że starej nie wybuchło pod tymi gaciami....

      Usuń
    3. paduam i ja :))))
      aLusia, Ty to masz te historie!!!!!
      koniecznie powinnaś je uwieczniać w książkach albo na blogu!

      Usuń
    4. obawiam się, że jak ktoś w miarę znajomy czyta to właśnie się zdekonsporiowałam - ta historyjka jest jedyna w świecie :) :)

      Usuń
    5. aLusia, przecie to siem moglo zdazyc kazdemu. :PPP

      Usuń
    6. Paduam, leżę i kwicze!!!

      Lola, ty się lepiej bacznie swojemu sznurowi przyjrzyj!!

      Usuń
    7. alusia,jesteś miszczyniom;))))

      Usuń
    8. aaaa, dziekuję, ale nie wymyśliłam tej historii, ja tylko jak Gal Anonim ją spisałam :) :)

      Usuń
  8. Mow co chcesz, ale reczniki wywieszone na powietrzu drapia:)))
    Suszarka nadaje im miekkosc i nikt mi nie jest w stanie wmowic ze jest inaczej i nie pomoze zapach, recznik ma byc delikatny i miekki a nie sztywny jak stare kalesony:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie bawelniane T-shirts. Chocbys stala przy tej lince i trzymala taka t-shirt rozciagnieta to i tak nie bedzie tak miekka jak po suszarce.

      Usuń
    2. z recznikami zgadzam sie w 100%. Do tego dodam jeansy i skarpety, ale z bawelna nie mam problemu. Lata temi znajoma szwedka, ktora wszedko suszyla na sznurkach, bo kupowala z najwyszej polki i miala poglond ze szuszarka jej ciuchy niszczy powiedziala mi, ze trzeba dawac mnustwo zmiekczacza, ze w tym caly sekret, i ze potem niczego nie musi prasowac. I chyba cos w tym jest, bo daje duzo zmiekczacza i bawelne ze sznurka mam mieciutka. Nie to co sto lat temu, sztywne, pogniecione i kazdy ciuch trzeba bylo prasowac. To juz bym brudne wolala nosic niz prasowac.

      Usuń
    3. ale niby dlaczego? ja też bardzo sobie chwalę

      Usuń
    4. Są be bo mają zapach
      Mnie mdli
      Różne testowałam

      Poza tym mam dziecko z atopowa skórą i sa zakazane i tak

      Usuń
    5. ja używam właśnie takich dla dzieci z atopową skórą :)

      Usuń
    6. som takie naturalne, organiczne. takich tez nie?
      moj monsz tez nie lubi jak pachnie, a ja lubiem, np. pomaranczom.

      Usuń
    7. Organiczne mozesz uzywac, ale te zwykle to sa do dupy:)))

      Usuń
  9. a myśmy zakupili pralkę z suszarką - nie jest taka fajna, jak sama suszarka, ale jest!
    I nie raz bardzo się cieszyłam, że jest, ale wysuszone na wietrze pranie po prostu bardzo lubię i jak tylko mogę, to wieszam

    A szkoły to już Ci zazdraszczam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie, i to jest praktyczna matka :)

      Usuń
    2. ;)
      o tak - tym bardziej, że dość często muszę korzystać z wszystkich sposobów suszenia ;)
      tych na sznurkach w łazience również :P

      Usuń
    3. Dosia, gdyby chodzily tak jak dotad chodzily to tez bym sobie zazdroscila, ale teraz musze mlodsza wozic spory kawalek i juz mniej sobie zazdroszcze. Chumor poprawila mi tylko matka ktora powiedziala, ze wozi dziecko do szkoly godzine. ;)

      Usuń
    4. no tak, takie rzeczy poprawiają :) tyle co Ty, to niejeden Smoczogrodzianin wozi, żadnej Ameryki mu nie trzeba :) a taki, co się w przypływie pomroczności jasnej wyniósł pod Smoczogród mając drobiazg w wieku szkolnym to nawet czasem więcej niż godzinę, zwłaszcza jak dzieci do rożnych instytucji wozi

      Usuń
    5. no ja w sumie nie mam tak zle, bo 10-15 min, tyle, ze outostrada, odleglosc spora, tyle, ze pokonywana w dosc krotkim czasie. Ale kolo domu, jak podjechaly sciezkom rowerowom dwie minuty, tego siem nie da porownac.

      Usuń
    6. no tego nie da się porównać z niczym...

      Usuń
  10. Lola ten godny 21 wieku pomysł bardzo ekologiczny jest, nie żebym była zafiksowana na tym punkcie.
    Relaksuj sie widokiem i zapachem, bo takiego suszarka nie daje:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mowiem ci, to klimakterium idzie. ;)
      jedni ftedy biorom siem za ogrotki dzialkowe, a inni za wieszanie prania. Ja widac wolem miec czyste rence. ;)

      Usuń
    2. nie przerażaj mnie, żeby się nie okazało, że moja tarasowa hipsterka też pod tę kategorię podchodzi...

      Usuń
    3. to co jest wyznacznikiem muodosci??
      kac gigant??

      Usuń
    4. no nie wiem..... może to, że zdarzało mi się na studiach prosto z imprezy iść na zajęcia? teraz bym nie dała rady na pewno.... zwłaszcza jedne zajęcia pamiętam z geometrii wykreślnej - o dziwo, właśnie wtedy skumałyśmy więcej niż zazwyczaj :)

      Usuń
    5. aLusia, hipsterka, to zupelnie osobna kategoria. ;)

      no tak mysle i mysle, bo Lamio zadalas trudne pytanie.
      Moze aLusia ma racje. Byli i tacy ktorzy z imprezy szli prosto na egzaminy vido moj brat. Uznal, ze nie ogarnia, nie da razy, ze nie ma bata, bedzie poprawka i poszedl na impreze. A z imprezy na egzamin, bo musial sie chociaz stawic. Na egzaminie ustnym trafil w pytanie i wyszedl z piatka. Moze wygladal na takiego co kul cale dnie i noce i profesorowi sie zal chlopaka zrobilo. ;)

      Usuń
    6. ufff :) to mi ulżyło :)
      ale musiał wyglądać pokornie i nie śmierdzieć piwem i fajkami :)

      Usuń
    7. umyl sie i przebral. ;) Bo to byly czasy, ze na egzaminy chodzilo sie na elegancko, biale koszule itp. nadal tak jest?

      Usuń
  11. Mam suszarkę odkąd wyjechałam z ojczyzny i bardzo sobie chwalę
    Ale jak tylko sloneczko i aura pozwolą to susze duże rzeczy na sznurkach
    Ale ponieważ nie akceptuję zmiekczaczy z kilku powodów to większość rzeczy ląduje w suszarce elektrycznej
    Zwłaszcza męskie koszule, którym do uprasowania wtedy brakuje tylko symbolicznych ruchów zelazkiem

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mam dylematów,bo suszarkę znam tylko z widzenia;) Pranie wieszać lubię,zbierać nie,bo to tylko kłopot z tym jest;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no klopot jest zawsze, bez wzglegu z suszarki czy ze sznurka. ;)
      u nas w domu wszystko sie prasowalo, a jakos nikt nie umial znalezc relaksejszyn stejszyn przy prasowaniu. Mama czasami brala ojca pod wlos i jak ogladal mecz mowila mu, ze jak poprasuje to pojdzie mu po piwo. A ojciec jak sie rozpedzil po tym piwie, to szlo mu jak burza. :P

      Usuń
    2. mój to chyba w życiu nic nie wyprasował, przynajmniej ja nigdy tego nie widziałam... za to w teorii był miszczem świata, jak udzielał mamie rad, to aż sie jej dziwię, że mu nigdy ty żelazkiem nie odwinęła. Allbo przynajmniej nie piżgnęła całym zadaniem, żeby się mógł w swym mistrzostwie wykazać.... z to ja, biedulka, musiałam, jak i Ty pieluchy sis prasować...... moze dlatego tego tak nienawidzę, bo za dużo roboczogodzin w dzieciństwie nabiłam?

      Usuń
    3. aLusia, ty to nawet traumy z dziecinstwa potrafisz zalagodzic. Myslalam, ze mialm najgorszy wyzysk przy wieszaniu pieluch, a tu poczulam wdziencznosc, ze nie musialam prasowac. ;)

      Usuń
    4. no widzisz, miałaś luzy :) :)

      Usuń
  13. jak już tak o praniu szczerze :)) to ja lubię te stojaki ,nie lubię linek,nie sa dla mnie poręczne.Stojak tez może być na dworze,a już to inaczej wygląda,jakiś taki większy ład panuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stojak nie dawalby mi takiego klimatu. Do tego stojak jest niszy i musialabym wszystko przewieszac w polowie aby sie pranie nie wycieralo po ziemi. Na sznurkach moge tylko narozniki przywiesic klamerkami i nie mam zadnych poprzecznych kresek do prasowania. Ale u moch rodzicow w bloku zdecydowanie sprawdza sie stojak.

      Usuń
  14. Ja mieć dwie suszarki... Stojące a nie bębnowe i ciagle mało...
    PS. Dzis pada :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ze duzo sie brudzicie. ;)
      u nas dzisiaj tylko 34
      schnie w godzine. ;)

      Usuń
  15. Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń