Gdybym podloge miala czysta to moze i bym ja po powrocie pocalowala, bo na stare lata lubie wracac do domu.
Kiedys nie lubilam, po kazdej kolonii wracalam w spazmach, no moze raz z radoscia wrocilam z obozu w Swieradowie. Wszystko bylo fajnie i nawet nie przeszkadzalo mi, ze zamiast toalety byly dwa pedaly, ale w drodze powrotnej pewien kolonista zwrocil caly posilek do torby podroznej innej kolezanki, ktorej na nieszczescie zepsul sie zamek. Jechalismy wiec ta nysa, z gor na doliny przyklejeni nosami do malych lufcikow, bo tylko takimi oknami dysponowala nysa.
To teraz przeskok do 2016.
Paryz- trudny temat. Juz kiedys bardzo mnie rozczarowal, ale ze dziecko mlodsze blagalo, ze dlaczego nie damy jej sie samej rozczarowac, to uznalismy niech ma, bedzie juz jedno rozczarowanie do przodu. Ja przyznam szczerze liczylam, bo jak mi pozniej inni ludzie mowili, ze Paryz jest zajebisty, obledny i wogole, to czulam, ze moze zle patrzylam, jak na tym filmie o metriksie, gdzie zasnelam i potem koniec, czlowiek sie nie polapie, przepadlo. Inni wychodza zachwyceni i cytuja dialogi i monologi a ja panie nic. I tak troche liczylam, ze jesli moze teraz uwazniej sie rozejrze, to tego setna zachwytu nie przegapie. Wynajelismy male mieszkanko na Mont Marcie, zeby bylo jak w tej piosence, tylko ze w piosence bylo na Mariensztacie, ale to bardzo podobnie, mozna powiedziec, to samo. Kamienica sliczna, mieszkanie malutkie, ale urocze. Myslalam, artystke mamy na skadzie to zobaczy tych malarzy artystow, otrze sie, zainspituje i jak wrocimy to bedzie jak ten Picasso. Wyszlismy na ten Mont Mart, ale nie bylo ani jednego artysty, a moze byli, ale nikt nie malowal, bo to moze czasy inne, trudniejsze, bo dookola nas nic tylko biznesmeni. I niby nie jestem rasistka, ale sama zaczelam, sie zastanawiac, czy aby na pewno, bo zaczelam sie ludziom i swiatu dziwic jak jakis rasita z poludnia, bo szlismy glowna ulica do metra, a tam sami czarni bisnesmeni. Sprzedawali zegarki, torebki (teraz wyraznie branie ma Michal Kores), komorki, papierosy i orzeszki ziemne (cos mi mowilo, ze orzeszki te zastapily kasztany z placu Pigal, co Jaoanna lubi je tylko jesienia). I przyktro mi to pisac, ale takiego brudu i smrodu to niestety jeszcze nie widzielismy. Mialo byc jak w piosence, ale chyba rapowej, albo hip hopowej. A zaraz obok ten kosciol piekny Sacre Coeur i tez sie napatrzec nie mozemy bo inny biznesmen silom dziecku robi bransoletke, a ta stoi i ryczy. No, ale jak tak ze cztery razy ta ulica przeszlismy to juz przestalismy byc tacy delikatni. Powoli zaczynalam zalowac, ze mam walizke rozmiaru pudelka do butow bo jeszcze bym zakupy gwiazdkowe zrobila. Prawda jest taka, ze nikt nas nie atakowal, ani nie okradal, ani nawet zle nam w oczy niepatrzyl, ale ogolna atmorfera byla dla nas dosyc specyficzna.
Jak to poznej starsza opowiadala kolezankom; w tych miejscach do zdjecia jest nawet ladnie i przyjemnie tylko ta cala reszta nie specjalna.
Za to Barcelona podobala nam sie wszyskim bardzo. Ogromne miasto, ale atmosfera bardzo wakacyjna i ludzie lokalni bardzo mili. Takie miasto ktore wie, ze przyjada i wyjada i widac, ale nie maja z tym problemu. I tak jak Francuzi Hiszpanie nie mowia za bardzo po angielsku, ale zupelnie im to nie przeszkadza, gadaja, usmiechaja sie i nie szkodzi ze sie nie rozumiemy, chodzi o przekazanie dobrej enerii. I tylko nam sie troche pierniczyly te jezyki obce. W spozywczym w Barcelonie przez dwa dni za wszystko dziekowalismy "merci" az gdy trzeciego gdy opanowalismy "gracjas" lokali uznali nas juz chyba za Francuzow i przez kolejne dni odpowiedali nam "merci". :P
I jeszcze jedno wspomnienie: nie moglismy czegos znalesc, muzeum czy stacji metra; pytamy chlopaka na ulicy po angielsku a on pieknie odpowiada i cieszy sie, ze mowimy po angielsku i gada i gada i wypytuje. Akcent jakis dziwny, ale ach, jak milo sobie z obcym czlowiekiem pogadac nie ma migi. Zachwycona mowie mu komplement, niech ma, jezyk obcy pieknie opanowal, zasluguje na pochwale. Jak lanie mowisz po angielsku; skad jestes? Z Irlandii Polnocnej. :P
aha!!! złot, złoto, złoto!!!! :)
OdpowiedzUsuńbrawo!!! :PP
Usuńdobra ta pointa, choć prawie się spodziewałam, że okaże się Polakiem :) :)
OdpowiedzUsuńWtedy pochwala bylaby jak najbardziej zasluzona. :)
UsuńTo pojeździliście sobie po Europie :)
OdpowiedzUsuńtroche, fajnie tam macie z tanimi lotami. :)
UsuńOczy przecieram ze zdumienia! Trudno mi uwierzyć że w końcu się doczekalam ;))
OdpowiedzUsuńBlogoslawieni cierpliwi. :PP
UsuńNareszcie!!! :)
OdpowiedzUsuńParyż póki co omijam szerokim łukiem. Może nawet z tych samych pobudek co Ty. Jakoś brakuje mi tam ...atmosfery! Za to Hiszpania!!! Marzy mi się powrót! Piękne miejsca, piękni ludzie, piękna atmosfera! :)
Ja na pewno trzeci raz juz tam nie pojade.
UsuńWczoraj sobie doczylalam, dlaczego tak usilnie robia ludziom te bransoletki, to tez jest niestety oszustwo i moze dobrze ze dziecko sie poplakalo to przynajmiej nas nie oszukali.
Hiszpanii mam niedosyt.
dlaczego tak usilnie robią?
UsuńTez bylam ciekawa i okazalo sie ze jest na ten temat sporo artukulow ostrzegalacych turystow. I wlasnie Sacre Coeur sobie ulubili. Gdy ci zrobia te bransoletke to nagle okazuje sie, ze nie mozna jej zdjac nie niszczac jej, a oplata za usulge wynosi 20 euro. I potem taka gromada idzie za toba az nie pekniesz i nie zaplacisz. Czasami dochodzi do szarpaniny gdy ktos nie chce zaplacic i wtedy, podczas takiego szarpania, gina portele i telefony. :(
Usuńno to niezły proceder! :(
UsuńPrzykre, pod tak pieknym kosciolem. :(
Usuńno i dobrze, że marzę o Chorwacji;D
OdpowiedzUsuńwszędzie dobrze, ale w domu najlepiej
o, ja tez bym bardzo chetnie zobaczyla Chorwacje. :)
UsuńChorwacja jest piekna.Jedzcie dziewczyny,bo warto.
UsuńPopieram!
UsuńJa oczywiście uciekam od najbardziej zatłoczonych kurortów, żeby zza ludzi, parawanów, sklepów i wielkich hoteli było też widać przyrodę :)
Nie znosze kurortow ani plaz gdzie lezy glowa przy glowie. Dla mnie to pieklo na ziemi.
UsuńA ta bransoletka to z czego?
OdpowiedzUsuńZ takich nici kolorowych do haftowania.
UsuńA w Polsce Wam sie nie podobało? :))))))
OdpowiedzUsuńTo to wiadomo. :))))
UsuńUfff ;))))
UsuńMam te same odczucia, w Paryżu byłam dawno temu z mamą i wtedy byłam zachwycona, szczególnie grobem Morrisona :p,natomiast pobyt 3 lata temu rozczarował mię kompletnie, bo to miasto arabskie praktycznie jest, przynajmniej w tych dzielnicach , na które nas było stać. I młodzi Francuzi, of kors mówiący po angielsku, jak sie ich zapyta i udzielający odpowiedzi...po francusku.
OdpowiedzUsuńBarcelona faktycznie grzechu warta :)
To chociaz raz ci sie w Paryzu podobalo!
UsuńJak dobrze, ze tam nie mieszkamy. ;)
Jest poscik☺Hurra!😁
OdpowiedzUsuńMnie tez do Paryza nie ciagnie.Jakos intuicyjnie skreslilam go z naszej niepisanej listy wyjazdowej.
Natomiast Barcelone chce zobaczyc.Moze sie uda :*
Tobie? Na pewno! Jak ja wam tych takich lotow zazdrosze!
Usuńno teraz ci czarni biznesmeni sa bardzo rozpanoszeni, we Włoszech też
OdpowiedzUsuńa ja Paryż lubię bardzo
widok wieczorny z Sacre coeur zatyka dech w piersiach, zwlaszcza latem, jak siedzą tam i baniuja setki ludzi z całego świata
albo jak sie przycupnie przy małym stoliczku prawie na ulicy na kawę i się gapi się człowiek na innych człowieków
lubię
bo do Paryża się nie jedzie z dziećmi, tak w ogóle :pp
UsuńZabytki sa piekne, noca jeszcze bardziej niz za dnia. Ale, hmm, do czego by to pomieszanie piekna i brudu porownac? To jak randka z pieknym mezszczyzna ktoremu smierdzi z ust. :P
UsuńA dlaczego nie z dziecmi? Bo je kradna? :PP
Usuńostatni raz w Paryżu byłam z 5 lat temu, może coś się zmieniło na niekorzyść?
Usuńnie wiem, ale ja lubię to miasto, choć brudu nie lubię
no i lipiec to chyba najgorszy miesiąc w tym miescie, o wiele lepiej jest w sierpniu, kiedy Paryżanie wyjeżdżają gdzie pieprz rośnie:)
No nie wiem, dobrze w sumie ze rozni ludzie lubia rozna miasta. Moze ty Warszawianko patrzysz na to inaczej niz taki wyplosz z prowincji. :P
UsuńAle dlaczego Paryzanie wyjezdzaja w sierpniu a nie lipcu?
taka tradyszyn
UsuńWłosi też biorą urlopy w sierpniu
każden może lubic co chce, wiadomo
Ja lubie metropolie, Londyn, NY, Barcelone oczywiście, Rzym jakby mniej
No pacz, a my wlasnie Rzym, Wenecja, wogole Wlochy bardzo. Barcelona przypominala mi troche Rzym. Chyba generalnie lubie letnie klimaty. A poza tym jeszcze uwielbiam Prage. Ale nie tom warszawskom. :P
UsuńPraga tak!!
UsuńWarszawska też:)
Rzym mnie zmęczył tymi biznesmenami sprzedającymi bilety na wszystko, ale w sumie w NY jest tak samo
Ja Włochy bardzo, bardzo, ale najbardziej nadmorskie miejscowości nie w sierpniu z cudownym rybowym jedzeniem i winem:)
ja generalnie lubię jak mogę usiąść w miłej knajpce, gadac z fajnym człowiekiem i pić wino :pppp
Usuńkraj obojetny :pp
O wlasnie, kwintesencja 😄
Usuńja tez tak lubie
Usuńtylko wtedy to mozna pod domem to wino pic. ;)
Lola, z okazji doczekania się Twojego nowego wpisu zamkłam się w studiu! Tyle , że całą dzisiejszą sesję podkradł mi M. wgrywając basy 😜
OdpowiedzUsuńCzuje sie jak muza. :P Prawie jak Maryla Wereszczakowna. :PP
UsuńPorozpychaj sie troche lokciami zeby szlo szybciej. ;)
Lolus,kiedy bedzie nowy post?😊
OdpowiedzUsuń😚
Martek, trudno powiedziec. ;)
UsuńAle jak milo ze pytasz. :) :***
Ponawiam pytanie które zadała Martek :)
OdpowiedzUsuńRownie mile pytanie i rownie trudna odpowiedz. ;)
UsuńAle zaczynam myslec. :P
Lola, tylko żebyś wyrobiła się do końca roku!
UsuńA nie moglabyś jak repo wybrać sobie jeden dzień w tygodniu w którym piszesz posta?
Np sroda? (Bo repo ma pn-wt;p)
W tygodniu? :PPP
UsuńJa sie ledwo w miesiącu wyrabiam. :)
W jakim miesiącu???
UsuńTy się Lola ledwo w kwartale wyrabiasz! ;PP
No sama widzisz jak to jest z tom wenom tfurczom. :P
UsuńEh Lola,
UsuńWidzę że się wykonujesz od obowiązków po prostu! ;)
Powiedziala ta co pisze bloga regularnie! :PP
UsuńSpecjalnie dla ciebie cos napisze w tym tygodniu. ;)
No wiesz! Jak mam pisać regularnie?;p
UsuńW takim razie czekam ! :))
Od dawna mowie, ze ma bloga zalozyc. ;)
UsuńMoge ci nawet wykupic abonament. :PP
Hmmm, czwartek :)
OdpowiedzUsuńJak długo masz zamiar się ukrywać? ;PP