czwartek, 28 maja 2015

zakonczenie roku szkolnego

U nas dzisiaj zakonczenie roku szkolnego. 

I przypomnialo mi sie jak w 5-ej klasie pobieglam do kwiaciarni po kwiaty dla pani nauczycielki, a ze sie zgapilam i poszlam rano w dniu zakonczenia , a wszyscy przezorni to juz dzien wczesniej, wiec ostaly sie tylko czerwone gozdziki, a jedyny kolor wstazki jaki kwiaciarni zostal na skladzie byl czarny. To wzielam, zeby nie bylo ze pozalowalam, czy oszczedzilam na wstazce. 

A innym razem panu z ogniska muzycznego skomponowalam najpiekniejszy bukiet- biale gozdziki z biala wstazka. Chyba podswiadomie czulam, ze nalezalo mu sie za cierpliwosc. 

145 komentarzy:

  1. druga:))
    Bużka Gaguniu, lecem czytać;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ojej, Loluś! Ja przezornie sama będę kupowała Małemu kwiaty dla pani:)
    Jak to się skończyło?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no jak? szczesliwie. :P
      ciekawe czy pani wyrzucila wstazke czy kwiaty? :P

      a pan jak jechal na komunie to mial bukiet gotowy. :P

      Usuń
    2. ze łzami w oczach opowiada wnukom - tego się nie zapomina -umiesz się ustawić;P

      Usuń
    3. w sumie to byla moja najgorsza wychowawczyni i tylko rok z nami wytrzymala. Strasznie niemila jedza, wiec moze to bylo jakies ostrzezenia z nieba, ze ma sie poprawic. :P

      Usuń
    4. właśnie! należała się jej czarna wstążka!

      a swoją drogą ciekawe, że goździki wtedy takie obciachowe teraz są znów szaleńczo modne..

      Usuń
    5. naprawde ludzie tak lubia? i czerwone?
      no nie wyobrazam sobie abym sie miala napawac widokiem czerwonych gozdzikow, nawet bez czarnej wstazeczki. :P

      Usuń
    6. naprawde, tylko teraz takie drobniejsze są i występują w dużych bukeitach, albo w kompozycjach, nie jako trzy smętne kwiatki z asparagusem :) ja sobie nawet posadziłam na tarasie :)

      Usuń
    7. te drobne i kolorowe zdecydowanie sympatyczniejsze, ale chyba nie umiem, po tylu latach obrzydzania, ich polubic.

      Usuń
  3. Ale za to jest co wspominać! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czekamy co napisze aLusia. ;))

      Usuń
    2. aLusia poszła się rozerwać :)

      Usuń
    3. ja nie miałam żadnych przygód z kwiatami, w podstawówce chyba najczęściej był zbiorczy bukiet kupowany przez komitet rodzicielski

      Usuń
    4. i uświadomiłam sobie, że jakoś mało z podstawówki pamiętam

      Usuń
    5. hehehe ) aLusia ma brzuszek pełen wina i serów :)

      Loli tylko powiem, że Izaurę oczywiście, że oglądałam!!!! te wzruszenia nie przytrafią się już nigdy :)

      Usuń
    6. ufff, juz sie obawaialam, ze masz TAKI brak w rozwoju emocjonalnym. :P

      Usuń
    7. no, a to taka klasyka, to prawie tak jakbys nie znala Kubusia Puchatka. ;)

      Usuń
  4. milion pińcet sto dziewiendziesiąta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdzie? chyba u rzeznika. ;)

      Usuń
    2. od razu mi się Miś przypomina :). W aptece :)

      Stuwała: Osiemdziesiąt dwa, osiemdziesiąt trzy, osiemdziesiąt
      cztery, osiemdziesiąt pięć, osiemdziesiąt sześć, osiemdziesiąt siedem,
      osiemdziesiąt osiem ...
      [Do Stuwały podchodzi Harcerz]
      Harcerz: Proszę Pana !
      Stuwała: Czego ?!!
      Harcerz: Proszę Pana ! Już obliczyłem ! Stoi sto dwadzieścia jeden
      osób ! Czuwaj!

      Usuń
    3. a to mi się przypomina co innego w aptece.
      staruszka do farmaceutki:
      a co pani tam robi?
      - ekstrahuje!
      - oo!! to poproszę trzy!!

      Usuń
  5. Boszz.... gdzie te czasy kiedy kolejka do pani się ustawiała i każde dziecko takie dumne, że pani goździka, tudzież gerbera może dać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. noooo...
      a teraz juz tak nie jest?

      Usuń
    2. teraz się na jeden bukiet zrzucają

      Usuń
    3. o, tez dobrze. I losuja kto daje? ;)

      Usuń
    4. póki co jeszcze są chętni :)

      Usuń
    5. u nas najwyższe notowania u pani wczesnoszkolnej miały nie dzieciaki z najładniejszą gerberą z przybraniem tylko jedna taka mała lizuska, która dawała pani austriacką gumę do majtek na łapówkę.... a że pani miała obwód słuszny, a gumy non stop brak, to piąteczki się sypały...

      Usuń
    6. u nas to nawet w liceum byl taki rodzic, ktory cala klase, wlacznie z lawkami odmalowal.

      Usuń
    7. no to też niezły, jednak bardzo kabareciarska wydaje mi się jednak ta guma do majtek, za przeproszeniem :)

      Usuń
  6. siedemnasta!

    to mi przypomina opowiadana już historię, jak to babci na dzień babci postanowiłam wysłać laurkę. A ponieważ akurat brat wtajemniczył mnie w sprawę perspektywy, a jako przykład to był grób i krzyż - to taki właśnie grób i krzyz na tej laurce narysowałam....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no proszę, a ja mamie zdechłego szczura przyniosłam jak zaczęliśmy mieszkać w blokach - byłam zachwycona, że znalazłam taką dużą myszkę;)

      Usuń
    2. Rybeńka to Ty prawie jak ta babcia co miejsce na cmentarzu w prezencie ślubnym podarowała swojej wnuczce :)

      Usuń
    3. Miska! myslalam, ze tylko zwierzeta takie prezenty przynosza. :P

      Usuń
    4. miałam 6 lat, jakby co!

      uważam to za najśmieszniejsza anegdotę ze swojego dzieciństwa
      i nie mogłam wtedy zrozumieć, że rodzice nie pozwolili mi wysłać tej kartki :((

      Usuń
    5. aaa... czyli, że babcia jej nie dostała?? i cała praca poszła na marne??

      Usuń
    6. bardzo, bardzo to przezyłam!

      zemściłam się, i jako nastolatka dałam tacie kufel do piwa w kształcie czaszki:ppp

      Usuń
    7. a mój monsz dostał lizaka w kształcie cipki...
      ciekawe kiedy go wyliże? ;))))))

      Usuń
    8. mamma, od KOGO? :P

      a ja kupila tacie popielniczke, mimo, ze rzucil palenie, bo kryzys panie i lepszego prezentu nie moglam znalezc. Uznalam, ze ogryzek po jablku moze sobie tam polozyc. :P

      Usuń
    9. od babci :)
      nie no żartowałam :)))
      od kolegów na czterdziestkę
      i silikonowego cycka :)

      Usuń
    10. daj zanć, jak mu smakowało :ppp

      Lola, to były cudne czasy!!

      Usuń
    11. a może ja sobie liznę ;)
      taaa... tylko gorzej jak mi zasmakuje ;))

      Usuń
    12. UMIESZ CZUOWIEKA PRZESTRASZYĆ!

      Usuń
    13. mówisz, że zamkniesz siem na klucz? ;)))

      Usuń
    14. :DDD fajne jesteście
      Moja koleżanka dostała na urodziny penisa z czekolady, nie wiedziała tylko czy wylizać czy podgryźć :)

      Usuń
    15. Rybcia, tej laurki to chyba nawet aLusia nie przebije :DDD

      Usuń
    16. Iza!
      i co zrobiła???

      Basia!
      To największy komplement EWER!!!!!

      Usuń
    17. taaaa, laurka jest mocna :)

      choć kolega słowną laurkę w tym stylu dizadkowi złozył - jak mu drug dziadek umarł, to powiedział temu żyjącemu: ech, dziadziu, ja to żałuję, że to tamten dziadek umarł, a nie ty... :)

      dzieci są szczere do bólu :)

      Usuń
    18. Rybko, w końcu zjadła:)
      Lizanie męczące było, a czekolada słodka i kusząca :)

      Usuń
    19. Moja laurkowa historia:
      Mniej dramatyczna niż Rybki, ale: narysowałam portret kuzyna, mając kilka lat uważałam, że idealny, realistyczny znaczy się i dałam mu jako prezent urodzinowy. Kuzyn obraził się mówiąc, że laurki daje się tylko babom. A to nie była laurka tylko PRAWDZIWY portret, to też się obraziłam, że moje dzieło laurką nazwał! Rysunek wzięła w końcu babcia i całkowicie się nim zacwyciła. Wlała miód w me serce, bo wtedy myślałam, że moje zdolności ją zachwycają. Teraz wiem, jak babcie reagują na wszelaką twórczość wnucząt...

      Usuń
    20. Kuzyn sie nie znal! Uwielbiam laurki, ekhm, przepraszam portrety, wiec wogole sie babci nie dziwie. :)
      Na mojej laurce ktora dostalam na dzien matki tez jestem piknie narysowana, do tego corcia wlozyla mi w usta dwie wypowiedzi "Keep eating healthy!" i "boy, am I slim". :PPP

      Usuń
    21. Moi mi takich tekstów nie dopisują, to musi być kobieca mentalność od małego :p

      Usuń
    22. :)))))))))
      moja koleżanka dostała swój portret od syna i wygląda na nim nie inaczej jak wypisz wymaluj Fiona!! :)
      mnie córcia narysowała na laurce z okazji dnia matki i nie wiem jak jej delikatnie powiedzieć, żeby popracowała jeszcze nad rysowaniem nosa :))))))))0

      Usuń
    23. Może córcia delikatnie chce Ci powiedzieć, że masz nos zaciągnąć na operację plastyczną :))))))), a T się jej umiejętności czepiasz :ppp

      Usuń
    24. Mamma, najwazniejsze, ze sama nie poprawialas. ;)

      Usuń
    25. Iza!!!!! Ale ja TO WIEM!!!!!!! Nie czeba mi na piśmie przypominać ;))

      Usuń
    26. heheheh :) ale Fiona w dzień, czy w nocy? :) bo to zasadnicza różnica

      Usuń
    27. Mamma!!!! Noż nie chciałam Cię urazić:)))) Czyli wolisz na laurce niż na piśmie???

      Usuń
    28. aLusia, piontka! :)
      no pewnie, ze ta w nocy! :)))

      Usuń
    29. aLusia, to rzekło dziecko, a ja nie mogę zapomnieć jak będąc dzieckiem usłyszałam podobny tekst z ust ciotki, gdy zmarł kolega kuzynów, też dzieciak, że żałuje że to nie jego brat zmarł tylko ten, yyyy...

      Usuń
    30. o boszzzz....... jak widać niektórym z wiem mija tylko dizecięcy urok, a głupota i nietakt pozostają...

      Usuń
  7. czy w czwartek można wino pić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dlaczego nie?
      najwazniejsze zeby bylo po drugiej po poludniu, bo to ponoc juz alkoholizm. ;)

      Usuń
    2. zacznę dzisiaj, to się przyzwyczaje do weekendu :pp

      Usuń
    3. eee tam... żeby się przyzwyczaić do łykendu to czeba w poniedziałek zaczonć ;)

      Usuń
    4. ufff
      wczoraj tez piuam :Lpp

      Usuń
    5. ja we wtorek... wczoraj se zrobiłam przerwę... piwo piłam ;))

      Usuń
    6. :DDD
      to jesteśmy gotowe!!

      Usuń
    7. o nie!
      w świetle powyższego twojego wpisu - NIE!!! :pp

      Usuń
    8. ja odmówiłam dziś cukierka z alkoholem!!!!!!!!!!!

      Usuń
    9. no wiesz! a miałam Cię za fajnom ;))))))

      Usuń
    10. domyślam się, że to do Ryby?

      Usuń
    11. no właśnie
      o kogo cho?????

      Usuń
    12. no oczywiscie, Mia, że można w czwartek, inaczej by winnych degustacji nie robili!!

      Usuń
    13. o kogo chodzi o tego chodzi ;)
      wiecie co wczoraj oglondałam??? Titanica!!! Po raz chyba dziesiąty! Ale tym razem nie płakałam :)

      Usuń
    14. nie oglądałam, bo bałam się, że po raz dziesiąty będę beczeć :pp

      Usuń
    15. czy jesli widzialam dwa razy to cos mnie ominelo? ;)
      za to Dirty Dancing widzialam razy 15! :P

      Usuń
    16. no ba!
      ja też!
      i jeszcze jak słyszę She is the wind to siem rosklejam!!

      Usuń
    17. tego siem nie da sluowami opisac!

      Usuń
    18. no, Dirty to nie da, zaś na Titanicu śmiałam się jak hiena, ale to juz zdaje się opowiadałam :)

      teraz juz nie mogę do tego poważnie podejść :)

      Usuń
    19. nie pamiatam! Dawaj, czuje, ze bedzie dobre! ;)

      Usuń
    20. otóz wygrałam bilety w rmfie, co już samo w sobie było niezwykłe. Wybraliśmy się w sobotę, bo tak sobie ubzdurałam, bileter nie popatrzył na datę i nas wpuścił. Na miejscu okazało się, żę jakieś chamiszcza siedzą na naszych miejscach i nie chcą ustąpić. Przyszła więc bileterka i jeden rzut oka jej wystarczył, żeby wiedzieć, że to jednak my niesłusznie się upieramy, gdyz ponieważ owszem, to są nasze miejsca, ale na niedizelę..... dobra ta kobieta miała jednak litość i zamiast nas wywalic to powiedziała, że znajdzie nam miejsca. Niestety, kino było pełne, na początek dała nam beznadziejne miejsca w piątym rzędzie z boku, gdzie ekran już nieprzyjemnie zakręcał. Niestety, jeszce nie skończyły się reklamy, kiedy wpadła duż rodizna na pół piątego rżedu, więc wylecieliśmy. ale wtedy zdarzył się cud, bo okazało się, że na samym środeczku, przecięciu przekątnych widowni są dwa miejsca wolne, normalnie espeszali for as :) Useidliśmy więc, niestety okazało się, że sąsiadka po prawej przyszła w licznym towarzystwie, które miała ambicję wykarmić podczas seansu. U jej stó leżała ogromna reklamówa pełna żarcia, a co sztuka to w bardziej szeleszczącym opakowaniu.... paluszki, cukierki, precelki, chipsy, czego dusza zapragnie, Niestety nie wpadła na to, żęby na przykład całą paczkę na raz wyciągnąć, tylko tak po paluszku sięgała migając mi co chwilę w polu widzenia, co zupełnie nie dawało mi się skupić. Głośno również komentowali film, który niezwykle ich wzruszał, a zapomnieli zupełnie z tego wszsytkeigo, że nie sa u siebie przed telewizorem...... Więc im bardziej ich wzruszał, tym mnie mniej wzruszał, a bardziej śmieszył.... komentarze były bezcenne: pocałuj głupia, skacz, biegnij, uciekaj, nie uciekaj, no całuj! W miarę rozwoju akcji sąsiadka rozklejała się coraz bardziej, coraz częściej i szybciej migała koło mnie siegając nerwowo po czipsy na przemian z siorbaniem nosem i wycieraniem oczu...... Dostałam od tego zupełnej głupawki, akcja filmu zaczęła mnie niezwykle śmieszyć, więc zaczęłam wewnętrznie chichotać, od czego zaczął drżeć cały rząd foteli, gdyż poneiważ były jeszce przed wymianą, stare i rozchwierutane zupełnie. Sąsiadka pomiędzy schylanie się, chrupanie, dzielenie wrażeniami i siorbanie nosem zdołała jeszcze wcisnąć podejrzliwe zerkanie w lewo, czyli na mła :) tego już nie mogłam wytrzymać, chciałam dyskretnie małżowi powiedzieć do ucha: czy slyszysz jak tak idiotka głupio gada i siorbie, ale niestety mogłam wydusić z siebie tylko "czy sły..", bo dalej, pomimo licznych prób, nie mogłam ze śmiechu wydusić. I nagle słyszę jedno ostateczne, przeciągłe siorbnięcie i oburzony sceniczny szept: no nie, a ta tu po co przyszła!!!! ja się tu spłaczę za całe życie, a ta się śmieje!!!
      same widzicie, że ciężko się było wzruszyć w takich warunkach... a potem to już cała atmosfera popsuta na wieki wieków amen :)

      Usuń
    21. dobre! :)) Myslalam, ze tylko mnie sie terminy przesuwaly. ;) jak wtedy gdy przyszlam sypac kwiaty na dwa tyg przed terminem. :P

      Usuń
    22. hehehehe :) :) nie tylko Tobie :)
      a jeden nasz kolega - skądinąd postać znana medialne, niestety, jak dla mnie pejoratywnie, przyjechał na nasz ślub o tydzień za wcześnie. W dodatku się spóźnił, więc cichutko stanął z tyłu i wysłuchał wszystko do końca.... dopiero jak mieli wychodzić to tłu się rozstąpił i zaczął podejrzewać, żę coś nie halo, bo mu się kolory włosów nie zgadzały.... ale sie jeszce łudził, że może po prostu zaszaleliśmy fryzjersko, jednak jak się odwrócili to stracił resztki nadziei :)

      Usuń
  8. Lola :DDDD
    Chyba się cieszę,że kwiaty kupują rodzice dzieci ;ppp

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrych wakacji Tobie i córkom życzę :ppp
    Może akurat pani lubiła czerwono czarne zestawienie kolorów :)
    A dlaczego wtedy były tylko goździki? Do dzisiaj mnie nurtuje to pytanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gerbery jeszcze były :) mnie to nurtowało już wtedy, choć mała byłam :)
      moze były najłatwiejsze w uprawie?

      Usuń
    2. Pewnie były gerbery ale pamiętam tylko goździki, z każdej okazjii. Może o tą uprawę chodziło?

      Usuń
    3. to jest pytanie na prace magisterska! ;)

      Usuń
    4. a może i doktorską!! :)

      Usuń
    5. Mamy tu jakichś studentów botaniki lub socjologii? Ja tę pracę będę chciała poczytać ;)

      Usuń
    6. chyba wontpiem, ale moze nalezy poslac ten tamet jakis uniwersytetom. W koncu zawsze szukaja czegos nowego, to niech maja. ;)

      Usuń
    7. Lola, uważaj, bo jak Fariatki zaczną wymyślać tematy na takie prace, to skończy się zbiorową gupafkom jak przy pisaniu epitafiuf :DD

      Usuń
    8. zwlaszcza gdy podniosa sobie poprzeczke i zaczna rymowac. ;)

      Usuń
  10. ta wstążeczka przypomniała mi, jak w szkole średniej kradli kwiaty z cmentarza dla nauczycieli, żeby wyprosić przełożenie klasówki, cmentarz był bliżej jak kwiaciarnia ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basia, a wstążki "wieczny spoczynek" i tym podobne choć zdejmowali? :)

      Usuń
    2. mam nadzieje, ze moja pani nie sadzila ze ta moja wiazanka jest urodziona z cmentarza. ;)

      Usuń
    3. brali małe wiechcie, bez tych aktów strzelistych ;P
      w tamtych czasach chyba nie było jeszcze takich wstążeczek, tylko szarfy ręcznie pisane

      Usuń
    4. hehe :) rzeczywiscie, na zamówienie pisali, to była ekstra usługa :)

      Usuń
    5. a za rymowanie podwojnie?
      to sie polowa fariatek z kariera rozminela. :)

      Usuń
    6. za późno się urodziłyśmy :)

      Usuń
    7. :) ale bez netu bysmy sie nie poznaly. ;)

      Usuń
    8. no tak :) zawsze, jak mawiał prezydent, są plusy dodatnie bądź ujemne :)

      Usuń
  11. Będąc dzieckiem 3 klasy kupiliśmy naszej wiekowej pani chryzantemy, cały bukiet, bo ktoś przezornie kwiaciarkie zapytał, które z wystawionych będą trzymały sie najdłużej.
    no i jak je zobaczyła to zbeszła słownie i ich nie przyjęła. duuugo nam zajęło dlaczego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eeee, to guuuupia jakaś była, przecież to ładne kwiatki!

      Usuń
    2. Zgadzam sie z aLusią, ładne kwiaty, nie doceniła...

      Usuń
    3. glupia, niepraktyczna i bez poczucia humoru. ;)

      Usuń
    4. a teraz to już pewnie fogle nie ma :)

      Usuń
    5. chodzi z balkonikiem!

      Usuń
    6. Pomijając wszystko: że guuupia, z krzywymi zębami, niepraktyczna i z balkonikiem leżąca na balkonie...
      to zastanawiam się, jak można nie przyjąć kwiatów od dzieci??!?!

      Usuń
    7. prawda? ale moja słynna babcia raz nie przyjęła laurki ode mnie - spodziewała się praktyczniejszego prezentu od rodziców..... do dizś pamiętam jak mi było przykro

      Usuń
    8. nie poj-mu-je!!! To mozna jedynie ciezka choroba psychiczna wytlumaczyc.

      Usuń
    9. chyba nie dało się jej lubić, trudno lubić kogoś bez odrobiny poczucia humoru

      Usuń
    10. i chyba bez serca. :/

      Usuń
    11. bardziej nawet bez serca niz poczucia humoru... co prawda jako dorosła starałam się ją zrozumieć - po tym jak jeden daleki wuj napisał książkę o historii rodziny, gdzie nasza gałąź również była opisana i gdy zobaczyłam jej zdjęcia sprzed wojny - wtedy zrozumiałam, ze była rozpieszczoną jedynaczką z bardzo bogatego domu, gdzie rodzice po wojnie stracili prawie wszystko, a ojciec w dodatku był prześladowany za to , ze był legionistą piłsudczykiem.... I że ona z tego puchu spadła jakby na klepisko z biedą, komuną i piątką dizeci.... No, ale nie wiem i tak do końca, czy to usprawiedliwiało takie traktowanie nas, wnucząt...

      Usuń
    12. troche moze tlumaczy, ale jednak nie do konca.

      Usuń
    13. własnei też mi się tak wydaje...

      Usuń
  12. Pamiętam jak robiliśmy zrzutkę na prezent na zakończenie podstawówki na prezent dla wychowawczyni. Dostała baranią skórę kupioną od Górali spod Okrąglaka. Na pewno Pani była przeszczęśliwa jak odpakowała:) Pani mieszkała na Jawornickiej, w bloku:) Dobrego dnia Lolek:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prawie kolo mnie! ;)
      nie ma to jak praktyczne prenzety! :PPP mogla sie przebrac na bal przebierancow za barana. :)
      my naszej dalismy ekspres do kawy, bo to wtedy byl szczyt marzen i luksusu. ;)

      Usuń
    2. Wiem,że koło Ciebie, dlatego rzucam nazwami ulic:) Żałuję, że nie udało nam się spotkać, kiedy jeszcze mieszkałaś tutaj.

      Usuń
    3. no, szkoda.
      A wiesz juz kiedy mniej wiecej wybywacie?

      Usuń
    4. Mam nadzieję, że na przełomie tego i następnego roku.

      Usuń
    5. nie bede sugerowac, ze moze po lecie 2016. ;)
      jedz i niech wam sie wszystko po waszej mysli ulozy. A ja przyjade w odwiedziny. :P

      Usuń
  13. Tak,goździki i gerbery,te kwiaty pamiętam z czasów wczesnoszkolnych.Jeszcze jak sie zakupilo te trzy wiechcie pani dawala jakas zielenine,wstążkę i pakowala w taki szary,paskudny papier,do dziś to pamietam..
    Lolu,czarna wstążka mnie rozbroiła:-)))))
    Kiedy chodzilam chyba do 5-6 klasy modna była zabawa "żywe zielone".. Na przerwie kolezanka mnie zahaczyła o to a ja szybko chcialam kawalek z kwiatka wiszącego na ścianie korytarza skubnąć,zrobilam to zbyt szybko i kwiatek spadl z doniczka i caly sie rozwalił...to byli przed j rosyjskim,jak mnie ta baba zjechała,pamietam,ze sie popłakałam...kazala mi przynieść kwiatka w doniczce z domu bo inaczej miala obniżyć mi ocene z tego "cudownego"przedmiotu...Już na zawsze wyleczylam sie z tej gry :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Nasza pani od biologii to by ci chyba uszy oberwala, ona trzymala sie teorii, ze rosliny czuja tak jak ludzie. Byly dyzury obmywania lisci z kurzu i tego tez nie nie nalezalo czynic byle jak, ale z wielkim wyczuciem. ;)

      Usuń
  14. Oj tam dziecko 12.letnie nie ma aż takiej wyobraźni:-)Wszyscy grali "w żywe zielone",chodzilo o to,aby przy haśle j w mieć choć polowe malego listka...ja chcialam skubnąć tylko...Oj jakby teraz tak nauczycielka sie wydarla jak ta ruska wtedy na mnie,to od razu rodzice zrobiliby aferę . A wtedy......to jeszcze opierdol od mamy dostalam:-)
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :(
      tyle niepotrzebnych lez (uez;) i tyle krzyku i nic, prawda?

      Usuń
  15. No.uez bylo sporo,ale kwiatka musialam nowego przynieść.Loluś,za to dwa lata później wypisalam sie z harcerstwa i nie chodzilam na pochody pierwszomajowe,tu juz brat straszy mnie wyedukowała....i wtedy uez nie bylo jak mi zachowanie obniżyli.:-)

    Wspominaliście o Dirty Dancing ...jak ja kochalam ten film,tez chyba z 5 razy bylysmy z kumpelą Stawalam na uszach,zeby skombinować muzykę z niego...no i nie udało się....a niestety wtedy kiedy byla juz mozliwość,sluchalam Depechów i Bon Jovi :-))
    Lola zawsze jestem lekko opóźniona u Ciebie,wtbaczysz?
    Buziam

    OdpowiedzUsuń
  16. Powinno być miejsce piersze dla tego kto czyni ostatni wpis ,jakieś antypodium:-)To by mi pasiło,bo ja zawsze lubiem odmienność,co Ty na to Loluś?

    OdpowiedzUsuń