poniedziałek, 19 stycznia 2015

zapada noc

Hymn wieczorny 

Ponad głowami i ponad słowami
Ponad domami i ponad dymami
Ponad dachami ponad oddechami
Zapada noc

Nad zmaganiami i nad zmęczeniami
Nad rozkoszami i nad rozpaczami
Nad mdłymi dniami i nad złymi snami
Zapada noc

Nad drżeniem ziemi i nad drżeniem dłoni
Nad pulsem miasta i nad pulsem skroni
Nad biciem serca i nad biciem w dzwony
Zapada noc

Nad potem życia i potem agonii
Nad łzami wściekłych i łzami bezbronnych
Nad krwią kochanków i nad krwią zranionych
Zapada noc

I nad poddaniem się i nad niezgodą
I nad ugodą czyjąś z samym sobą
Ponad niewolą i ponad swobodą
Zapada noc

Nad gwiazdą wiatrem i chmurą deszczową
Nad światłem gazem i bieżącą wodą
Nad nim nade mną nad nami nad tobą
Zapada noc

Wszędzie Nad stołem Nad lampą nad garnkiem
Nad snem Nad łyżką Nad schylonym karkiem
Nad bielą łóżka Nad bielą tej kartki
Zapada noc

I powiedz czemu I powiedz czy wszędzie
i wciąż tak samo i zawsze już będzie
nad dachy fabryk kościołów i więzień
zapada noc

Powiedz dlaczego jej dłoń coraz cięższa
i coraz bardziej brakuje powietrza
kiedy nad nami ciemna i zwycięska
zapada noc

Dlaczego dławi nas Dlaczego śnimy
oblani potem że się nie zbudzimy
że wiecznie będzie nad lata i zimy
zapadać noc

Nikt nie odpowie Nad ziemią nad miastem
nad tym pokojem nad ciałem twym własnym
głuchym spokojem i milczącym kłamstwem
zapada noc

Nad mdłymi dniami i nad złymi snami
Nad rozkoszami i nad rozpaczami
Nad zmaganiami i nad zmęczeniami
Zapada noc

Ponad dachami ponad oddechami
Ponad domami i ponad dymami
Ponad głowami i ponad słowami
Zapada noc
Zapada noc
Zapada noc

Stanisław Barańczak


Zawsze lubilam Baranczaka i zawsze lubilam Malgorzate Musierowicz. 
Moze kolejnosc polubien byla odwrotna, bo na Ide trafilam chyba w 6 klasie,
a na wiersze Baranczaka juz w liceum.
Pozniej dopiero dowiedzialam sie, ze sa (byli) rodzenstwem.
W jednym z wywiadow siostra Baranczaka opowiedziala, ze to ona byla pierwsza poetka w rodzinie, 
ale wiersze, ktore pisala znalazl jej brat, wysmial okrutnie, na zawsze zniechecajac ja do poezji.  

62 komentarze:

  1. Ja też w czasach licealnych z zachwytem czytałam tomik Barańczaka, chyba jego pierwszy, niewielki, w biało czarnej okładce. Mam go do dziś :)
    Nie wiedziałam, że byli rodzeństwem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prawda, tacy rozni, ale oboje utalentowani. :)

      Usuń
  2. Nie ma to, jak demotywujace rodzenstwo! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sama pamietam jak to jest miec brata, co kazdy lepszy pomysl z sarkazemem skometuje lub obsmieje. ;)

      Usuń
    2. siostra to dopiero potrafi obśmiać :)

      Usuń
    3. ale moze potem czlowiek jest mniej wrazliwy na inne zyciowe smichy i chichy. ;)

      Usuń
    4. no to prawda :) odporność psychiczna jak spiż:) :)

      Usuń
  3. cudny wiersz
    zaskakująca informacja o tym rodzeństwie

    noc to bardzo specjalna część doby...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czesto moja ulubiona.

      Usuń
    2. najgorzej, jak zamienia się w tą najmniej lubiana:/

      Usuń
    3. jak się cierpi na bezsenność np

      Usuń
    4. to prawda.
      ale ty nie cierpisz?

      Usuń
    5. o nie!
      ale boję się :PPP

      Usuń
    6. zeby tylko ten strach pozwolil ci spokojnie zasnac. :PP

      Usuń
    7. a ja dzis miałam senny komar - znów mi się śniło, ze znów zdaję maturę..... w dodatku miałam ten upływ czasu: koniec stycznia, czas by się coś uczyć, wielkanoc, cholera trzeba by się pouczyć.... o ni!! to dizsiaj!!
      normalnie jak w życiu :) :)

      Usuń
    8. to jest najgorszy sen ever!
      ja kiedys nawet we snie z placzem tlumaczylam, ze to jakas pomylka, ze ja juz jestem dorosla, ze ja juz NIC nie pamietam i prosze nie kazac mi tego zdawac raz jeszcze. :PP ale mamy traumy z mlodosci. :P

      Usuń
    9. noooo........ mi też błąkała się po głowie myśl, że DLACZEGO, przecież już raz zdawałam!!!
      co więcej, nie wiedzieć czemu jeszcze wybrałam geografię, której zawsze nie cierpiałam!! :)
      co więcej, pamiętam z tego snu, że kazała mi wejśc do sali dyrektorka o pseudo Żelazna Dziewica, stara raszpla, która nie wiem skąd się wzięła, bo była w szkole jak była sis, a jak ja to juz była na emeryturze!! no a ja, z pustą głową i nawet bez ściąg!!! no, mówię Wam, koszmar :) wykpiłam się, że zpomniałam dowodu osobistego i szybko po niego skoczę - licząc, że sobie ściagi przyniosę :) :)

      Usuń
    10. a mialas blisko do domu?

      mialam kiedys chlopaka z wawy i on wygral w olimpiadzie historycznej indeks na prawo, wiec za bardzo sie matura nie przejmowal bo musial ja tylko zdac. Oceny nie mialy juz znaczenia. Totalnie nie trafil w temat na pisemnej, ale mieszkal naprzeciw szkoly. Pobiegl do domu i przyniosl sobie w kieszeni bryki. Wtedy to tez bylo ciekawe ze zupelnie inne bryki byly w Poznaniu niz w Warszawie. On mieszkal z mama w Wawie, ale ojca mial w Poznaniu i co przyjechal to kupowal sobie te poznanskie bryki. No i zycie mu uratowaly bo generalnie przepisal wypracowanie z bryki na maturze.

      Usuń
    11. hehehe :) ciekawe, że go wypuścili, u nas prawie fbi i ceboś stały pod drzwiami, żeby nikt nie wchodził i nie wychodził..... znaczy- przy tej prawdziwej maturze. W śnie nie wiem jak miałam daleko, natomiast w prawdziwym życiu miałam daleko, raczej bym nie zdążyła :)

      Usuń
  4. wiedziałam, że są rodzeństwem, ale z jego twórczością (musiałam pomyśleć jak napisać:))nie miałam za dużo styczności,
    Wiersz baaardzo mi się podoba:)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja też nie wiedziałam,że byli rodzeństwem:)
    Wiersz piękny ...
    mi jakoś utkwił "Pan tu nie stał" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja w liceum nauczylam sie na pamiec, bo bardzo mi sie spodobal "List do Seattle". Katastroficzny, ludzie jeszcze wsiadaja, jeszcze nie wiedza, ze ten samolot nie doleci. I potem jak lecialam do Seattle to wiersz ten dudnil mi w glowie i prawie sie zapieralam, zeby nie wsiasc. ;)

      Usuń
    2. to podziwiam, że wsiadłaś :) :)

      Usuń
    3. moglam biec za samolotem. :PP

      Usuń
    4. mogłaś tez nie kupić nawet biletu :)

      Usuń
    5. na to nie wpaduam! :PP

      Usuń
    6. widzisz ile traciłaś nie znając mnie? od raz bym Ci to podpowiedziała :) :)

      Usuń
  6. nikt tak nie dowartościuje jak rodzeństwo :) :) zawsze można liczyć :)
    ja widziałam, że są rodzeństwem chyba z jakiegoś wywiadu. A jako pierwszy Musierowicz czytałam Kwiat Kalafiora. W sumie dość wcześnie, bo jak się ma starszą siostrę, która imponuje to wszystko jest wcześnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moj starszy brat Musierowicz niestety nie czytal, (zupelnym przypadkiem wypozyczylam z biblioteki, i padlam, ze takiej Idy to jeszcze nie bylo. :) ale faktycznie podsunal mi wiele ksiazek i dobrej muzyki. A Baranczaka podsunela mi chyba moja najulubiensza ciotka. :)

      Usuń
    2. no ze starszym bratem to trochę niefart w takich sprawach... anie nie przetrze szlaków w kwestii malowania oczu i paznokci, ani nie doradzi w sprawach maseczki i ciuchów.... ale z drugiej strony miewa przystojnych kolegów, więc to pewnie jest plus :)
      Ty zaczynałaś od Idy? ale sobie potem uzupełniłaś?

      Usuń
    3. to prawda, zielonego pojecia nie mial o malowaniu ani o maseczkach!
      :P za to podsulal Hlaski, Ptaski i Vonneguty.
      oczywiscie, ze uzupelnilam, ale Ida ma w mym sercu miejce wyjatkowe. Druga ulubienica jest Klamczucha. :)

      Usuń
    4. Kłamczucha to była moja faworytka absolutna :) no bo ta Gaba to taka piczka - zasadniczka :) :)
      mówiłam też o przecieraniu szlaku na malowanie u rodziców - pierwszej córce jest najtrudniej, jak się przyzwyczają, to na młodszą już nie zwracają uwagi

      Usuń
    5. chyba ogolnie starsze to taki troche projekt eksperymentalny. :)

      Ile starsza musiala sie nablagac o jakies gry typu wii, ile lat slyszala, po moim trupie :P, a mlodsza lekka reka dziedziczy ten caly koks i nawet specjalnie sie tym nie podnieca.

      Usuń
    6. dokładnie :) w sumie współczuję mojej sis :) nie miała lekko, bo rodziców mielismy raczej surowych

      Usuń
  7. Miałam okazję osobiście poznać Barańczaka. Zamienić z nim kilka słów. Wysłuchać z boku długich mądrych rozmów. Wielki i normalny jednocześnie. To było około 20 lat temu i już wtedy jego mowa była "zniekształcona" przez chorobę, ciało też ale mózg genialny i bystry.
    Musierowicz napisała też, że to ona nauczyła brata pierwszych liter i czuje z tego dumę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawde? gdzie mialas okazje go spotkac, jesli mozna zapytac?

      kiedys sluchalam w radio fajnego z nim wywiadu. Opowiadal o naturze Poznaniakow, ktorzy bardzo lubia siedziec w domu (bylo to a propo jego emigracji, ktora trafila mu sie, mniej wiecej jak mnie samej, dosyc przypadkowo). Wtedy mnie to troche smieszylo, to poznanskie siedzenie w domu, ale ostatnio przestaje, bo najwiekszy zen czuje gdy zalegam z psem i kindlem na wlasnej kanapie. ;)

      Usuń
    2. To zaleganie z psem i książką na kanapie to moje ulubione zajęcie:))
      Barańczak będąc raz w Polsce przyjechał na moją uczelnię, gdzie spędził cały dzień. Co do dzisiaj mnie dziwi, to fakt, że było u nas około 500 studentów polonistyki (około 100 na roku), a na spotkanie z Barańczakiem przyszło około 20 studentów. I to niektórzy wpadli i wypadli.
      Doceniłam go wtedy za to, że ze studentami rozmawiał tak samo jak z profesorami. Z takim samym szacunkiem i zainteresowaniem, uważnie słuchając każdego, poświęcając swój czas. Oczywiście wysmarował mi piękną dedykację, toteż mogę już prawie za celebrytkę uchodzić :))
      A znasz jego polską wersję "Cat in the hat"?

      Usuń
    3. :) Ja takie spotkanie mialam z Magda Umer.

      Niestety polskiej wersji "Cat in the hat" nie znam. Kazdy krewny daje lam lokomotywe i Brzechwe, ale na polska wersje "Cat in the hat" nikt nie wpadl. Fajne? Moze sobie zamowie.

      Usuń
    4. To samo u mnie. Każdy Brzechwę. "Kot Prot" książka się zwie, sama kupiłam, bo też nikt nie wpadł i moi chłopcy byli zachwyceni, bo nareszcie im czytałam po polsku coś znajomego (dla nich). Tylko nasze dzieci już trochę za stare się porobiły na Kota Prota.

      Usuń
    5. Zeby tylko dzieci potem nie mowily prot na czapke. ;)

      moje tez juz troche za stare, ale co tam, najwyzej sobie bede czytac. ;)

      Usuń
  8. Dobry wieczór. Śpiewał ten wiersz Jan Krzysztof Kelus.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry wieczor. :)
      nie znam Jana Krzysztofa Kelusa. Musze to zaraz nadrobic.

      Usuń
    2. Też zabieram się za szukanie.

      Usuń
    3. :) Taki.... bard? Śpiewał w latach siedemdziesiątych i na początku osiemdziesiątych. na przykład też Przypowieść o jeżach z często znanych, teksty poetyckie i politycznie lub społecznie (np. o miłości do fiata 126p) zaangażowane. Myślę, ze można posłuchać go z przyjemnością i teraz, choć niektóre piosenki odwołują się wydarzeń już historycznych.

      Usuń
    4. to moze nie znalam, bo za mloda bylam. :PPP
      zawsze to sobie czlowiek jakies mile pocieszenie znajdzie. ;)

      Usuń
  9. Lola, a ja już myślałam, żeś Ty wiesze zaczęła pisać!!!
    moja ulubiona Musierowiczowa to Kłamczucha :) Och jak ja bardzo współczułam biednej, brzydkiej Anieli Kowalik :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pacz, Mamma, nawet bohaterki mamy te same :) :)

      ale przecież Aniela wcale nie była brzydka!!

      Usuń
    2. no na okładce rzeczywiście wyglądała mało teges :) ale tak po opisie?

      Usuń
    3. Mamma, niestety, nie piszem ale przepisujem. ;)

      Klamczuche uwielbialam, a Ida udzielila mi sie zyciowo i potem z kolezanka robilysmy wisiorki i sprzedawalysmy je na starym rynku. Stalysmy pomiedzy wrozka a artysta malarzem i to byly czasy! Zaden wyscig szczurow! Wrozka nam sznurek pozyczyla i pomiedzy kolumnami obok siebie zawiesila zebysmy mogly nasze koraliki rozwiesic. ;)

      Usuń
    4. łaaaaaa, takiej życzliwości to teraz już nie ma.... :)
      ja też sie zaispirowałam, ale mi się nie chciało :) produkcję rozdawałam po koleżankach i kuzynkach. Od razu widać, że miałaś lepszy łeb do interesów

      Usuń
    5. no ba :P my chcialysmy byc prawdziwymi bohaterkami ksiazkowymi. ;)

      Usuń
    6. :) a namalowałaś sobie piegi? bo Ida była jak indycze jajo :)
      jak ja chciałam być jak Pippi to sobie namalowałam :) ale nie mogłam przeboleć, że mi tak warkoczyki nie chcą stac :)

      Usuń
    7. az tak sie nie wczulysmy. ;)

      Pippi tez uwielbialam. :)

      Usuń
    8. a warkoczyki Ci stały tak na boki? moje za cholerę...

      Usuń
    9. moje niestety nie. ;)
      ale jak juz starsza przebierala sie na Pippi na bal przebierancow, to wlozylam jej drut i staly rewelacujnie. ;)

      Usuń
    10. myślałam nawet o drucie, ale miałam za długie włosy.... na szczęście szkoda mi je było samej obciąć, bo przez chwilę rozważałam :)

      Usuń
    11. to odbrze, ze juz wtedy bylas taka rozwazna. :) Nie jak ta Ania z Zielonego wzgorza. ;)

      Usuń
    12. tak, jej przykład zniechęcił mnie do wielu eksperymentów :) :)
      poza tym nie zapominaj, że byłam małą księżniczką, nie mogłam narażać włosów!!! :) :)

      Usuń