Jutro z ranka leciemy na nasze lokalne Mazury czyli do Minnesoty. Plan jest taki, ze nim pokazemy sie tesciowej i rodzinie menza, to pojedziemy sobie z dziewczynami na cale 10 dni do mojej ciotki ukochanej, naszej rodzinnej czarownicy, ktora jest najwspanialsza ciotka na calym swiecie. Ciotka jest najbardziej zrelaksowana osoba w calej rodzinie, duperelami takimi jak na przyklad balagan sie nie przejmuje i ten jej spokoj tak bardzo sie udziela. Dyskusje z moja ciotka to najpyszniejsza uczta duchowa i nie szkodzi, ze czesto sie nie zgadzamy. To nie tak jak u wielu, ze foch, prosze wyjsc z mojego domu, moja noga w tym domu, w tym miescie, a najlepiej w tym stanie nie postanie. Ciotka prowadzi dom otwarty i kazda osoba jaka przez nia poznalam lub ktora ona przeze mnie poznala, uznala, ze jak juz sobie ubrania z fotela przesunie i miesce sobie znajdzie, to nigdzie indziej nie czuje sie lepiej, nigdzie indziej nie ma tak fantastycznej rozmowy, nigdzie indziej nikt przed czlowiekiem nie polozy tylu ksiazek, gazet, magazynow. Ach, te sniadanka, pizamka, kafka, gazetka i dawaj, co sadzisz o tym i o owym, mniam, mniam. A moje coreczki kochaja swoje o wiele lat starsze kuzynki i nasz pies kocha ich psa i oj ale mam fajna rodzine, no.
Teraz tylko bagatela te blaty, pakowanie i juz nas nie ma.