piątek, 19 czerwca 2015

czujniki

Wakacje stop,
bawie sie w kierowce stop.
Jezdze w przyslowiowa tom i weftom i slucham radia.
Ale zamiast jakiejs wakacyjnej piosenki typu ameby osemki kreslily leci nowa piosenka Taylor Swif. Najpierw wydawala mi sie beznadziejna, potem swietna, a teraz powoli wychodzi mi uszami. Leci w radio co 3 i pol minuty.

Dzieci me bawia sie w aktorki. Oczywiscie w dwoch zupelnie roznych punktach miasta, w roznych teatrach, na szczescie w roznych godzinach odbioru. Mlodsza jest malenstwem w Kubusiu Puchatku, a starsza na naszym lokalnym Broadway'u jest mewa i marynarzem w musicalu Arial. Ociera sie o wielki swiat, bo choreografowie z NY i niektore gwiazdy tez i chyba pierszy raz w zyciu ma kontakt z tak kolorowym swiatem, z gejami, artystami i jest zachwycona.
A ja jestem z nich dumna,bo ja na scenie to moge co najwyzej stanac w stanie przedzawalowym, a jak sie postaram to dygnac i powiedziec bacznosc, poczet sztandarowy wystap (kiedys bylam przewodniczaca szkoly :P).

I tak jezdzimy i sluchany tej Tylor Swift.
Wspominamy  jak to starsza bedac jedynaczka zazadala rodzenstwa mowiac, albo mi urodzicie siostre albo sama sobie urodze.
I mlodsza zapytala, czy faktycznie dziecko moze sobie samo urodzic rodzenstwo?
Tlumacze jej, ze w zyciu  kobiety musi byc wtedy mezszczyzna. Na co mlodsza pyta: ale jak cialo kobiety wyczuwa w swym zyciu mezszczyzne, ze wtedy rodzi to dziecko? Czy kobieta ma jakies czujniki?