Dlugo sie wahalam bo bardzo mi ta jazda do szkoly o tej wczesnej godzinie nie na reke.
Zeby bylo malo zaczynaja pol godziny wczesniej niz szkola ktora mamy pod domem. :/
Ale program ciekawy, pod skrzydlami uniwerka, STEM czyli science, technology, engineering i mathematics.
Gdy powiedzialam o tym mlodszaj podskoczyla i juz sie pakowala, bo ona uwielbia science, a engineering to nie moze sie juz doczekac chociaz sama dobrze nie wie o co chodzi, chyba o budowe robotow. ;)
Pamietam jak moj ojciec wyjechal na rok do Stanow, a po roku namawial mame, bo zlozyli mu stala oferte pracy, czy moze zdecydowalaby sie na emigracje. Mama wezwala nas na powazna rozmowe, ja plakalam, ze bez najlepszej kolezanki Kingi umre, brat uznal, ze bez kolegi Witka nie jedzie, wiec mama zdecydowala, ze takiego sfinstfa nam nie zrobi. Bo jakze zyc bez Kingi i Witka? Co by to bylo, panie za zycie? Bez jakosci, bez radosci.
A mlodsza nie miala takich obaw. Na pytanie o kolezanki, za ktorymi ja chlipie z zalu, bo miala cudne kolezanki, cala klasa byla swietna, kochalam ich mamy, uwielbialam wszelkie klasowe spotkania i imprezy, z parona mamami sie zaprzyjaznilam i mnie ich tak szkoda, a jej nie. Uznala, ze bedzie sie z nimi spotykac w parku. Dodala tylko "czy ty wiesz jak to jest nudzic sie na matematyce?" Chyba nie wiem. U nas jak bylo nudno, to przede mna i moja kolezanka Kinga siedzial najwiekszy rozrabiaka Robert Cz. i jak juz rozwiazalysmy zadania i dalysmy mu spisac to zabawial nas interesujaca rozmawa. :P
Skontaktowalam sie z kobieta od tego programu i okazalo sie, ze to wcale nie jest tak chop- siup. Papierow do wypelnienia jakby szla na Harvard i do psychiatryka jednoczesnie. Dwie byle nauczycielki i rodzice dostalismy ankiety z gazylionem pytan typu "czy dziecko ma umysl analityczny i jak sie to przejawia w zyciu codziennym". Hmm... moze tak, ze jak cos jest nie po jej mysli to wyje jak syrena strazacka? I wie, ze jesli sie blaga 18 razy o nalesniki na sniadanie dodajac przy tym, ze matka robi najlepsze nalesniki w calym kraju, podkreslajac, ze matka jest najlepsza na calym swiecie, to prawie zawsze te nalezniki dostanie. No dobra, takich klod jej pod nogi nie rzucalam, ale szczerze bez naciagania odpowiedzialam, nie wszedzie dajac maksymalna ilosc punktow, bo wyszlam z zalozenia, ze jesli cos nie jest dla niej to tez krzywda byloby ja tam pchac.
Jak sie okazalo maja wiecej chetnych niz miejsc, bo tam jest tylko jedna klasa z takim programem na rocznik, wiec przeanalizuja wszystko i wszystkich i dadza znac za tygodzien.
Wychodze z zalozenia, ze co ma byc to bedzie. Nie dostanie sie to i tak jestem dumna, ze wogole byla brana pod uwage. Uciesze sie, ze nie bedziemy sie tam telepac. A jesli sie dostanie, to znaczy, ze tak mialo byc i trudno, co zrobic, niech juz sobie bedzie ta Sklodowska.